Od 3 października 2018 roku trwa w Watykanie Synod Biskupów o młodzieży, ma się zająć formacją i pomocą w rozeznawaniu powołania. Zakończenie zebrania planowane jest na 28 października 2018 roku, kiedy to powstanie dokument, podsumowujący prace Synodu. Wokół zgromadzenia i tego dokumentu już powstało wiele kontrowersji. Dlaczego?
Organizatorzy skoncentrowali się na młodzieży i rozeznawaniu powołania, podając tytuł Synodu. Już wtedy wystąpiły niejasności: czy Synod nazwać Synodem o młodzieży, czy dla niej, czy też, uznać go za Synod Młodych? Podobnie jak wobec historycznych soborów, każde słowo jest tutaj ważne – bo informuje o celu zgromadzenia, odniesieniu organizatorów do adresatów, określenie grona odbiorców, i co najważniejsze – dotyczy treści, które mają zostać przekazane.
Synod o młodzieży zakłada postawę nauczycielską Kościoła i jest to postawa wyrażająca jego istotę, Natomiast Synod Młodych wskazuje na współtworzenie zgromadzenia przez młodzież – i tu nasuwa się pytanie, czy chodzi o młodszych biskupów, czy o grupy młodzieżowe? W jakim celu przenosi się akcent z nauczania na słuchanie, co podkreślono już w początkowej fazie obrad – w przemówieniu Papieża Franciszka?
Nieuchwytny cel
Możemy pokusić się o próbę odczytania odpowiedzi na te pytania poprzez obserwację podejmowanych tematów, i wówczas okazuje się, że są biskupi, którzy wręcz postulują by Kościół odszedł z pozycji nauczycielskiej, a podjął partnerskie relacje z młodymi ludźmi. Nie wyjaśniają jednak, na jakiej zasadzie ma to doprowadzić do osiągnięcia dobra dla młodzieży.
Na pytanie, w jakich kwestiach porzucenie istoty oddziaływania Kościoła ma być lepsze niż tradycyjne jego nauczanie – znajdujemy niepokojące odpowiedzi. Otóż, podobno młodzież postuluje, by więcej mówić o seksualności, liturgii, a nawet migracjach – poszukując rozwiązań bliskich mentalności współczesnego świata. Czyli, ujmując krótko, młodzież ponoć żąda, by zająć się jej życiem według współczesnych ideologii oraz jej pozycją w życiu Kościoła – poczynając od udziału we Mszy Świętej. W jakim kierunku?
Troska o dobro?
Obserwując prace Synodu, obradującego w małych grupach, dostrzegamy, że w medialnym przekazie formułowane są raczej oczekiwania części młodzieży, niż propozycje Pasterzy. Zauważamy jednak również, iż to właśnie ze strony biskupów dopuszczane są pomysły, które mogą i powinny wzbudzić niepokój wiernych. Dlaczego?
Tak działa mechanizm burzy mózgów bez kontrolowania jej przez nauczycieli. Gdy brak autorytetu nauczyciela, owa metoda pracy z grupą przemienia się w nieład, a gdy staje się jasne, że jest to poważny zamęt moralny, nie sposób uznać tego za dobro. Biskupi mówiąc o Kościele jako rodzinie, dopuszczają głosy, które domagają się redefinicji- czyli zmiany, a w przypadku moralności – zniszczenia istoty pojęć.
…czy zamierzona apostazja?
Szkoda jest nauczycieli, którzy giną w burzy mózgów, nie mogąc przeprowadzić rzetelnie tematu. To, co jest w swojej istocie powodem zamętu, zostało usprawiedliwione terminem: rozeznanie – termin ten nijak się ma do chaosu, w którym przemycane są oferty bardziej charakterystyczne dla środowisk satanistycznych, niż dla Kościoła. Jeśli wspoomnimy, że jeden z satanistów wyznał, iż ślub homoseksualistów jest dla satanistów ich (anty)sakramentem, to może i powinno nas niepokoić, że możliwość przyjęcia takiego antysakramentu proponowana jest młodzieży przez antynauczycieli. Dlatego może cieszyć fakt, że na Synod trafił list dziewczyny, która chce zachować Nauczanie Kościoła w życiu, choć boryka się z rozbudzonymi skłonnościami homoseksualnymi. Ona prosi o jasne zakazy i wskazówki życia religijno-moralnego.
Jak wobec tego zachowują się grupy, obradujące na Synodzie? Nie da się ukryć, że znów odzywa się grono, które próbowało zmienić Nauczanie Kościoła w definicji małżeństwa i rodziny. W takiej sytuacji, burzy mózgów towarzyszy wspomniany zamęt – co prowadzi do błędnych wniosków i prób uprawnienia dewiacji, czy ogólniej ujmując - zła. To jest konsekwencją odejścia od postawy nauczania, która to konsekwencja niesie ze sobą ryzyko nauczania błędnego i złego, utrwalania błędów i herezji.
Dlaczego to zaryzykowano?
Strzępy mądrości
Chociaż cieszą pojedyncze głosy biskupów, którzy przypominają o wartości modlitwy (Florczyk), życia duchowego i sakramentu Pokuty w procesie rozeznawania powołania (Solarczyk) czy pozytywnego wpływu pobożności ludowej – w tym, maryjnej oraz rolę ojca i matki w kształtowaniu postaw młodego człowieka (Gądecki)– nie da się ukryć, że z relacji medialnych docierają do nas informacje, świadczące na niekorzyść nauczycieli wiary i moralności, jakimi są przecież biskupi.
Oto podobnie jak podczas Soboru Watykańskiego II, premiowani są ci dziennikarze, którzy przedstawiają propozycje daleko posuniętych reform jako właściwy kierunek obrad, a całokształt zdaje się być zależny od współczesnej polityki unijnej. Dlatego warto spojrzeć na stosunek organizatorów do młodzieży, której imieniem podpisuje się wszelkie oferty zmian.
Wybrani?
Okazuje się, że podczas tworzenia dokumentu presynodalnego, zmarginalizowano udział tradycyjnej młodzieży katolickiej, która prosiła o podniesienie sacrum w liturgii, argumentując tę prośbę świadomością związku wiary, kultu i życia. Te głosy w dokumencie pominięto – jaką więc młodzież dopuszczono do obrad?
Zastanawiamy się nad tym, czytając pytania do Papieża, których tematyka i forma wpisuje się w unijną politykę bardziej niż w Magisterium Kościoła. Wycięto jakby tę młodzież, która jest świadoma zagrożeń życia religijno-moralnego i społecznego, a zaprezentowano tę, która podatna jest na polityczne manipulacje. Nie da się również ukryć, że Franciszek odpowiedział na te pytania wymijająco, powierzając to biskupom, współpracującym z przedstawicielami młodzieży.
Synod Młodych
Cechą młodości jest nie tylko piękny idealizm, o którym wspomniał Abp Gądecki, ale także niedojrzałość i nieodpowiedzialność. Chociaż warto pamiętać słowa Ojca Świętego Jana Pawła II: „Wymagajcie od siebie, choćby inni od Was nie wymagali”, to jednak młodzi ludzie często nie zdają sobie sprawy z tego, że ich wybory kształtuje inżynieria społeczna i polityka, ponieważ nie mają doświadczenia, które sprawia, że umieją rozpoznać dobro jako dobro, a jego pozór jako tylko pozór.
Koncepcja tworzenia Synodu Młodych wiąże się zatem z ryzykiem dopuszczenia wspomnianych cech do głosu, a wtedy – skutki mogą się okazać katastrofalne. Jeśli nauczyciel nie zamierza kontrolować burzy mózgów, to wykazuje brak kompetencji w swoim zawodzie, a przecież – nauczycielstwo jest jedną z form powołania do świętości.
Realne zagrożenie
Warto wspomnieć Synod o małżeństwie i rodzinie, który odbył się w roku 2014, aby przywołać świadomość zagrożeń, jakie spotykają współczesną młodzież na obecnym zgromadzeniu biskupów. Na tamtym zebraniu został opublikowany raport, który okazał się fałszywy. Jego fałsz wyszedł na jaw, gdy Rycerstwo Niepokalanej podjęło modlitwę za Synod – wówczas wierni Pasterze zdecydowali się na upublicznienie wyników prac w grupach językowych, i wtedy ukazały się dane przeczące tezom o akceptacji redefinicji małżeństwa i rodziny.
W tej chwili grozi nam redefinicja podstawowych pojęć, dotyczących nie tylko ludzkiej seksualności, ale wszystkich aspektów życia człowieka. Niepokojącym jest fakt, że w składzie komisji opracowującej końcowy dokument, znajdują się główni agitatorzy z poprzedniego zgromadzenia, a o samym dokumencie mowa, iż jest już dawno przygotowany w duchu ideologii gender – która, jak wiemy, jest herezją.
Czas próby
Bogaty raport o pracach synodalnych znajduje się na portalu PCh 24.pl, warto tam zaglądać, by wyrobić sobie zdanie o tychże pracach. Wybiórcze relacje zamieszczone są na stronie KEP, stronie watykańskiej oraz na innych portalach katolickich (wiara.pl, portal Gościa Niedzielnego), czy stronie młodzieżowej Synod2018.pl, jednak można z nich wyciągać własne wnioski. Pewne jest, że od chwili gdy Pasterze wezwali wiernych do modlitwy i postu w intencji Synodu o młodzieży, zaczęły się ujawniać polaryzacje stanowisk: odzywają się zarówno przeciwnicy wiary i moralności, jak i jej obrońcy. Brakuje nieomylnego rozwiązania konfliktu, który staje się coraz gorętszy.
Biskupi zaznaczyli, że celem Synodu jest wypracowanie konkretnych form duszpasterstwa – pojawia się obawa, w jakim kierunku to duszpasterstwo miałoby podążać, rezygnując z nauczania, a zastępując je słuchaniem i enigmatycznie ujętym towarzyszeniem? Która część młodzieży została dopuszczona do głosu, skoro wyciszono wpływ młodzieży katolickiej, a obrady podkreślają rolę wielokulturowości i wielowyznaniowości jako modelu świata, w którym młodzi ludzie muszą się odnaleźć?
Wiedząc, że trwa modlitwa i post, miejmy świadomość, że ten czas jest momentem próby wiary i moralności. Dotyczy to zarówno Pasterzy, biorących udział w obradach, młodzieży dopuszczonej do zgromadzenia oraz młodzieży pominiętej ze względów politycznych, jak i wszystkich wiernych, w tym katolickich dziennikarzy, których zadaniem jest wynotowanie wniosków, postaw i nazwisk osób, które w tej chwili biorą udział w dyskusji. Dlaczego? Bo w tej właśnie chwili trwa wspominane na Synodzie rozpoznawanie nie tylko powołania młodych ludzi do świętości, ale i tego, kto jest kim w Kościele i do czego dąży. Tego czasu nie można zmarnować.
fot. pixinio