Dopiero z perspektywy lat widać jak wiele nam polskim narodowcom udało się osiągnąć. Zapewne na Marszu Niepodległości 2018 będzie nas ponad sto tysięcy. Ja manifestuje swoje prawicowe, wolnościowe, katolickie i antykomunistyczne poglądy już od 30 lat. Pamiętam jak przez wiele lat sam, a potem w gronie kilkunastu osób, stałem kontr-manifestując przeciwko marszom sodomitów, feministek, zwolennikom Unii Europejskiej czy przeciwko lewicy. Dziś stoję wśród tysięcy młodych polskich patriotów. Martwi nie, że nie mamy jednej zjednoczonej prawicowej organizacji, że przegrywamy wybory, ale z perspektywy czasu widzę jak daleko udało nam się zajść. Choć naziści i komuniści biologicznie eksterminowali nasze środowiska, odrodziliśmy się z krwi męczenników. Niewątpliwie Marsz Niepodległości był punktem zwrotnym w historii.
Lektura akt Służby Bezpieczeństwa opisujących prowokacje służb specjalnych wobec opozycji antykomunistycznej w PRL jest niezwykle ciekawa i pouczająca. Te same metody widoczne są w prowokacjach jakich ofiarami na przestrzeni ostatnich lat stali się uczestnicy Marszów Niepodległości (i innych działań opozycji prawicowej w III RP). Historia powinna być nauczycielką życia. By nie nie stać się ofiarą prowokacji warto pamiętać o metodach jakimi służby posługiwały się by zakłócać przebieg patriotycznych manifestacji w III RP i jakimi chciały przypisać uczestnikom czynny karalne.
W pochmurny 11 listopada 2010 w Warszawie nacjonaliści zebrali się na Placu Zamkowym. Otaczał ich szczelny kordon policji, przez który trzeba było się przedzierać by wziąć udział w Marszu Niepodległości. Od wielu dni lewicowe media z „Gazetą Wyborczą” na czele nawoływały do zablokowania Marszu. Efekt zabiegów lewicy był odwrotny od zamierzonego. Marsz miast być kolejną nieliczną imprezą narodowców, której nikt nie pokazuje, stał się sprawą narodową, szeroko komentowaną w mediach.
Marsz miał przejść Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem pod pomnik Romana Dmowskiego. Wyjście z placu blokowali jednak lewicowi bojówkarze. Część z nich poprzebierana była w pasiaki więźniów obozów koncentracyjnych (zapewne udawali kapo). Blokada legalnego marszu narodowców była, zgodnie z prawem o zgromadzeniach, przestępstwem. Policja wobec tego przestępstwa pozostała bezczynna i jawnie akceptowała ordynarne łamanie prawa. Dodatkowo organizatorami blokady były środowiska antyfaszystowskie znane z nawoływania do agresji wobec policji (jako instytucji faszystowskiej). W tłumie lewaków byli trockiści, anarchotrockiści, homoseksualiści i feministki. Większość z lewicowców miała pozakrywane twarze.
Nacjonalistów od lewicowców odgradzały dwa szpalery policjantów w rynsztunku bojowym, wyposażonych w rozpylacze gazu łzawiącego, psy i konie.
Pod Zamkiem Królewskim, otoczeni przez policje w rynsztunku bojowym, stali nacjonaliści z Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo Radykalnego, Narodowego Odrodzenia Polski, Autonomicznych Nacjonalistów. Wśród zebranych był też Janusz Korwin-Mikke z działaczami swojej partii WIP, działacze UPR, Białorusini, Ukraińcy, tradycyjni katolicy i neopoganie. Kordon policji jednoznacznie negatywnie naznaczał narodowców, wskazywał, że nie ma dla nich miejsca w Polsce.
By ominąć blokadę lewicy nacjonaliści zostali przez policje przepędzeni na Powiśle. Nie wiadomo czemu policja nie umożliwiła przejścia narodowcom zaplanowaną trasą. Szybko zapadła noc. Można było odnieść wrażenie, że celem policji jest zapędzenie nacjonalistów na stacje kolejową, by wywieść ich w bydlęcych wagonach do obozu. W okolicach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego nacjonaliści natknęli się na kolejna blokada lewicy. Tym razem policja nie mając gdzie dalej przepędzać narodowców zlikwidowała lewicową blokadę.
Następnego dnia w relacji „Gazecie Wyborczej” znalazła się informacja, że narodowców było 2000, a lewaków i pederastów 3000. Oznaczało to totalną klęskę kampanii nienawiści wobec nacjonalistów. Medialny koncern „Gazety Wyborczej zdołał skrzyknąć tylko 3000 lewicowych aktywistów. Tyle samo, 3000 młodych narodowców zdołało się skrzyknąć za pomocą internetu. Uświadamiało to słabość lewicowych mediów. I był to dopiero poczatek.
Marsz 2010 rok
[gallery ids="82375,82376,82377,82378,82379,82380,82381,82382,82383,82384"]
Przeciwnicy Marszu:
[gallery ids="82385,82386,82387,82388,82389,82390,82391"]
Policja na Marszu:
[gallery ids="82392,82393,82394,82395,82396,82397,82398,82399,82400"]
Jan Bodakowski