Konsul z partii neonazistów wykorzysta wizytę dyplomaty USA?

0
0
0
/

Najpierw wielkie kontrowersje wzbudził, wykonujący „dziwne” czynności konsularne Wasyl Pawluk, odwiedzając posterunek policji w Przemyślu. Teraz kurtuazyjną wizytę złożył funkcjonariuszom konsul USA w Poznaniu. Nacjonalista ukraiński może spróbować się na to powołać.

 

Pierwotnie Pawluk, członek neonazistowskiej Swobody, którego uznanie na stanowisku przez polski MSZ, samo w sobie było kontrowersyjne zjawił się na posterunku w Przemyślu. Tę przygraniczną miejscowość jego historyczni idole z OUN-UPA oraz „ich program”, będący głównym przedmiotem zainteresowania jego partii uznają za konieczną do uzyskania dla ukraińskości. Policja mogłaby się wydawać tu kluczem, bo to struktura musi, z racji spełnianej funkcji kontrolować miasto.

 

To tyle względem informacji mogących skojarzyć się z jedną z czarnych „teorii spiskowych”. Konkrety są jednak takie:

 

Po pierwsze. Pawluk zachowywał się tak, jakby chciał wpływać na śledztwo, dotyczące grupy ukraińskiej młodzieży, która w Przemyślu sfotografowała się z flagą ludobójczej formacji. Przypomnijmy, że zamiarem tej ostatniej było opanować przemyskie terytoria, a tamtejszych Polaków wymordować. Udało im się to zrobić na polskich terytoriach na wschodzie, lecz na terenie dzisiejszej Polski zdołali jedynie to zacząć.

 

Po drugie. Nasze Słowo, organ Związku Ukraińców w Polsce, finansowany decyzją rządzących z podatków Polaków, już kilkanaście lat temu ogłaszał konieczność uzyskania tego terenu dla ukraińskości, metodą powolnych kroczków „choćby miało to być dla Polaków gorzkie”.

 

Po trzecie. Od tego czasu posiadają na tym terenie sieć sklepów „Piotruś Pan”, kilkanaście budynków mniejszości, w tym dwa wielkości pałacu. Do świetnej bazy logistycznej należy dodać zwiększającą się liczbę specjalistów w środowisku lekarskim (Powód: choćby bliskość Lwowa i tamtejszej akademii medycznej). Miejscowi Polacy zauważają też zwiększający się stan posiadania mieszkań przez mniejszość ukraińską. Przy tym warto zaznaczyć, że Przemyślu ma siedzibę firma deweloperska „Sicz Construction Pawło Striłka” (!).

 

Po czwarte. Ideologia, o której wspomniano staje się na Ukrainie powszechna i wspierana przez rządzących tym krajem, prezydenta, premiera, parlament.

 

Po piąte. Konsul ukraiński nawet nie krył, że przybył, „aby poznać strukturę oraz zadania przemyskiej Policji, a także omówić możliwe kierunki i zasady współpracy”. Powinno się to odbywać za zgodą MSZ i mieć osłonę kontrwywiadowczą. Zresztą jakiś czas po wizycie okazało się, że na tym samym posterunku zginął dysk przenośny z tajnymi danymi.

 

Po szóste. Wspomniane, słynne śledztwo najpierw skandalicznie umorzono, a później pod presją opinii publicznej wznowiono (1). MSZ, zamiast upomnieć szefostwo policji zaczęło usprawiedliwiać konsula, którego wcześniej wpuściło na placówkę, oświadczywszy oficjalnie, iż nic się takiego nie stało.

 

Co więcej „4 października br. w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Poznaniu odbyło się spotkanie szefa wielkopolskiej Policji nadinsp. Krzysztofa Jarosza z Konsulem Generalnym Ambasady Stanów Zjednoczonych w Warszawie. Pan Charles Luoma-Overstreet złożył wizytę u Wielkopolskiego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu aby poznać strukturę oraz zadania wielkopolskiej Policji, a także omówić możliwe kierunki i zasady współpracy W spotkaniu uczestniczyła również Pani Urszula Dziuba Agent Konsularny USA w Poznaniu.” - tyle możemy przeczytać na stronie policji. W odróżnieniu od wizyty dyplomatów ukraińskich trudno określić wizytę amerykańskich jako wzbudzającą kontrowersje ze względu na jej zupełnie odmienny charakter. Mocarstwo bez zacietrzewień, takich jak może mieć Pawluk, nie tylko nieposiadające granicy z Polską, ale mające w odróżnieniu, zarówno od Moskwy, jak i Kijowa - w większości tradycję przyjaznej historii.

 

Różnica zapisu relacji historycznych nie daje się więc absolutnie porównywać pomimo np. Jałty, fatalnych warunków zakupu F-16, czy kwestii wiz dla Polaków. Sprawa polega na tym, że komunikat dotyczący obu wizyt jest właściwie bliźniaczy. Tym samym, niezależnie od różnic, intencji, spraw, które były omawiane, daje do ręki amunicję wszystkim tym, którzy bronili skandalicznej wizyty Pawluka w Przemyślu. Co więcej może to dać materiał do ataku Rosjanom, którzy nieustannie oskarżają USA o współpracę, lub wykorzystywanie nacjonalistów ukraińskich jako narzędzia polityki. Tak jakby oni sami tego nie czynili. A w tym względzie mają również tradycję sięgającą kilkudziesięciu lat. Szkoda, że Amerykanom nie towarzyszył jakikolwiek uprawniony do tego polski urzędnik, a nawet jeśli nie możemy tego przeczytać w komunikacie (O tym czy zostały zachowane procedury, które zignorowała placówka ukraińska nie możemy się dowiedzieć). Sytuacja byłaby wtedy diametralnie inaczej oceniana.

 

Przypomnijmy, że po zmianach geopolitycznych powstających po wojnach toczonych USA na Bliskim Wschodzie zorganizowali się ludobójcy z ISIS. Nie ma niestety tak żywiołowej kampanii amerykańskiej, jaką widzowie mogli obserwować we wcześniejszych interwencjach, której podjęcie jest kwestią brania odpowiedzialności. A tam dochodzi do jeszcze bardziej okrutnego i masowego mordowania ludzi niż dokonywały tego reżimy, którymi Amerykanie się z tego tytułu interesowali.

 

Po Majdanie natomiast, gdzie zaakceptowano oparcie się na środowiskach niezrównoważonych ukraińskich nacjonalistów kolejny wrzód pęcznieje, tym razem w naszym rejonie. Jesteśmy jednocześnie zalewani uchodźcami po pęknięciu tego bliskowschodniego. Jeśli więc obawiamy się uchodźców z daleka, ziejących fanatyzmem religijnym, chyba tym bardziej powinniśmy się obawiać zalewu ludzi, którzy zieją fanatyzmem neobanderyzmu, zaraz za naszą wschodnią granicą. Ludzi posiadających swoich wpływowych przyjaciół w Polsce, w samorządach i urzędach (Flagowym przykładem jest poseł na sejm RP Miron Sycz, będący dumnym za przynależność ojca do ludobójczej organizacji). Ludzi zapraszanych do polskich mediów i dysponujących znacznym lobbingiem wśród Polaków (Tak tak, na to nie mają monopolu tylko Rosjanie).

 

Dodatkowo nacjonaliści ukraińscy odczuwają mniejszy opór ludzi publicznych w Polsce (m.in. polityków i dziennikarzy), co do przyjęcia „Ukraińców” (których niestety z poglądów nikt nie rozlicza). Ponadto czołowi Polacy nie zwracają uwagi, iż radykalizację postaw wspierają struktury państwowe. Co więcej, ukraińscy nacjonaliści mają świadomość, że niemała cześć społeczeństwa nie pamięta, iż z nimi, w odróżnieniu od radykalnych islamistów ich ojcowie i dziadkowie mieli zaledwie kilkadziesiąt lat temu doświadczenia. Większość Polaków nie zdaje sobie sprawy, że Ukrainiec zarażony nacjonalizmem ma tradycję takiej samej postawy roszczeniowej jak islamista. I tak jak islamista sprowadzi swoją rodzinę, która jest beneficjentem skądinąd mądrej na Ukrainie polityki wspierania urodzeń. Dziś trudno uwierzyć, że ten biedny kraj inwestuje w to bardziej niż Polska.

 

Na domiar złego posłanka Małgorzata Gosiewska wypowiedziała takie oto zdanie: „Ukraina na swoim terytorium ma 1,3 mln uchodźców wewnętrznych. Z taką liczbą miałby problemy uporać się nawet zdrowy, normalnie funkcjonujący kraj. […] Ci ludzie wcześniej czy później trafią do Polski. Oni nie chcą opuszczać Ukrainy, ale przyjadą tu z głodu, a my powinniśmy już dawno być na to przygotowani. […] Wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych ds. uchodźców Antonio Guterres już półtora roku temu mówił, że Europę czeka fala uchodźców z Ukrainy. Wskazywał też, że Polska będzie tym krajem, który powinien się specjalnie na to przygotować”.

 

Tyle, że Małgorzata Gosiewska nie przywiązuje wagi do tego czy będą to normalni Ukraińcy, czy tacy, jak w batalionie OUN, który odwiedziła. Gdyby ktoś odwiedzał batalion im. NKWD, utrzymując, że ci młodzi chłopcy to już co innego skończyłoby się to wielkim oburzeniem. Wystarczyła wizyta „Nocnych Wilków”, a ich członkowie chwalą czerwonoarmistów, którzy dokonali rozlicznych zbrodni i Polakom przynieśli niewolę. Jednak do nazwy nic z tego nie zaprzęgli.

 

Aleksander Szycht

 

Fot. YouTube


© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną