Jeśli dostrzegasz tę obłudę, jesteś albo faszystą, albo katotalibem

0
0
0
/

Środowiska postępowe, jak lubią siebie nazywać lewicowi propagandyści, mają bardzo dużo problemów z wyciąganiem wniosków. Wydaje się, iż gdzieś na linii dedukcyjnej ich poziom racjonalizmu dramatycznie się obniża. Dlaczego?

 

Afera wokół Trybunału Konstytucyjnego, oficjalna lista chorób psychicznych WHO oraz samozwańczy Komitet Obrony Demokracji – co mają ze sobą wspólnego wymienione kwestie? Otóż we wszystkich uwidacznia się obłuda i dwulicowość pewnych środowisk, nastawionych na krzyk i tupanie nóżką, przy jednoczesnym zapewnianiu, że to oni stanowią w Polsce jedyną racjonalną alternatywę dla środowisk „katooszołomów”.


Ciężko uwierzyć? Przeanalizujmy zatem, krok po kroku, co wiemy. Po dwóch miesiącach władania nowego, demokratycznie wybranego rządu Prawa i Sprawiedliwości, rozpoczęła się tzw. „Afera TK”. Media podają społeczeństwu papkę propagandową, wedle której PiS chce dokonać zamachu stanu. Domorośli dziennikarze nie mówią jednak, dlaczego się tak dzieje. Sprawa wygląda następująco: przez 8 lat rządów, PO łamało kilkukrotnie postanowienia konstytucyjne, co udowodnił sam TK. Wystarczy wspomnieć o przejęciu władzy przez Komorowskiego, bez uwierzytelnienia swojego postępowania przed TK (to nie była opcja, to był jego obowiązek prawny).

 

Pamięta ktokolwiek, aby wtedy dziennikarze krzyczeli o zamachu stanu? Nie, prawda? Postarajmy się jednak zastanowić, skąd w ogóle pojawił się problem z sądownictwem w Polsce, bo o tym Pan Lis, czy Michnik nie wspomną ani słowa. Wbrew wszelkiej propagandzie – nie PiS wygrzebało ten problem (i nie, nie jestem za PiSem). W Polsce panuje, jak zapewne wielu wierzy, demokracja. System, w którym to społeczeństwo wybiera swoich przedstawicieli u władzy, zaś sam naród jest suwerenem.

 

No i faktycznie, społeczeństwo wybiera sobie prezydenta i premiera. Inaczej jest jednak z sądownictwem, nie wiadomo w zasadzie, dlaczego. Sędziów bowiem mianuje... wybrany rząd, co daje mu realny wpływ na to, co chce ustawowo przepchnąć. Proponuję w tym miejscu się skupić – to nie PiS doprowadziło do takiego paradoksu, ewenementu prawnego na skalę światową, że władza danej partii staje się praktycznie totalna. Przeciwnie, to PiS wielokrotnie zgłaszał projekty ustaw i zmian w kwestii TK, aby był on bardziej niezależny od aktualnej władzy, przez co mógłby faktycznie oceniać konkretne ustawy.

 

PO i środowiskom lewackim się to nie podobało, zatem każdą taką próbę zmiany odrzucali w głosowaniu. I tutaj ciężko zrozumieć inicjatywę KODu, jawnie powiązaną z eks-władzą PO – czy nie pamiętają oni, że jeszcze parę miesięcy temu to PO miało władzę totalną, wybierając w przeciągu dwóch tygodni (sic!), tuż przed końcem swej kadencji, sędziów do TK? Wtedy to była demokracja, a dziś jest zamach stanu?

 

Mamy oczywisty paradoks logiczny, jątrzenie środowiska bez honoru, które nie potrafi przegrywać – jeśli ktoś tutaj jest zapalonym miłośnikiem gier multiplayer to wie, że takie zachowanie przystoi, co najwyżej, dzieciakowi z gimnazjum, który nie potrafi pogodzić się z faktem, iż ktoś z nim wygrał, więc wyzywa od hakerów, cheaterów i beaterów. Dzieciakowi może to i pasuje, ale dorosłym ludziom, który aspirują do miana „elity” społecznej? No nie do końca…

 

Jest to jakąś dziwną przypadłością czasów „racjonalizmu”, że postępowe środowiska mają problem z konsekwentnym myśleniem. Wydawałoby się, iż – skoro kierują się logiką, robiąc z własnego mózgu nowego Boga – będzie się kierowało społeczeństwo naturalnymi związkami przyczynowo-skutkowymi.

 

Skoro coś się dzieje to musi mieć jakieś źródło, cel i konsekwencje. Tak jednak, o dziwo, nie jest. Kolejnym przykładem braku ładu i składu w rozumowaniu tych ludzi jest kwestia chorób WHO. Czytelnicy na pewno wiedzą, że od kilku lat na owej liście nie figuruje już pederastia (tzw. homoseksualizm), bo na każdym kroku tęczowe środowiska lubią o tym przypominać. Co jednak najśmieszniejsze, transseksualizm na tej liście wciąż figuruje, co nie przeszkadza temu środowisku walczyć o prawa nie tylko LGB, ale i T (trans) – wpuszczając swego czasu do Sejmu osobę o tym schorzeniu. Cóż to?

 

Korzystamy z listy WHO, gdy nam wygodnie, ale gdy niewygodnie to ją olewamy? Widzisz ten paradoks, owe samozaprzeczenie? Więc najpewniej jesteś „faszystą, katotalibem, idiotą, kretynem”, a twoje „życie musi być smutne”. Nie bez powodu wspominam o tęczowym środowisku – zauważmy, że na manifestacjach KODu pojawiają się także i tęczowe flagi, a Pan Lis (to ten zapewne zwykły człowiek, co to odszedł od „kasy w Tesco”) po wielokroć tych środowisk bronił. To te same środowiska, ten sam typ myślenia, wykrzywiony emocjami, pozbawiony racjonalnej dedukcji i wyciągania wniosków z faktów, które obserwuje. PO łamało Konstytucję? Oj tam, oj tam. PiS próbuje naprostować TK? Toż to zamach stanu! Twórcy KODu mieli w nosie fakt, że PO miało prezydenta i premiera i że aktywnie wpływało na TK (afera za aferą umorzona)? Oj tam, oj tam. PiS ma premiera i prezydenta? Niemcy, hilfe, demokrację nam odbierają! Pederastii nie ma na liście chorób? No bo to nauka! Trans jest na tej samej liście? Tego, no… ty homofobie!

 

Właśnie z takimi ludźmi mamy tutaj do czynienia. To środowisko, które nie potrafi obejść się bez swojej władzy; tak uzależnione od koryta, że zrobi wszystko – nawet doprowadzi do fizycznej likwidacji, jak zapowiada z czerwonym grymasem na twarzy pseudo-bohater Wałęsa – aby władzę odzyskać. A zwykli ludzie, te mijane na co dzień kobiety i starcy, dają się ogłupić pięknym i znanym mordeczkom z telewizji. Wychodzą protestować, choć przez 8 lat olewali politykę. Gdy wchodziła ustawa 1066 byłem z kolegami na proteście w jednym ze śląskich miast. Nie było mediów. Nie było telewizji. Nie było nieogolonego Tomasza Lisa, ani zapłakanego Radosława Sikorskiego. Nie było Michnika, który by swoim brzuchem torował drogę demokracji. Nie było KODowców. Nie było oporników w klapach. Nie było tłumów, histerycznie płaczących o tym, jak to w kolejkach po wódkę przelewali krew za demokrację – było nas 20 (słownie: dwadzieścia) osób i obstawa z policji – a było jej więcej, niż nas samych.

 

A na Marszu Niepodległości było inaczej? Tysiące gniewnych, niewierzących w demokratyczne rządy platformersów młodych ludzi, kombatantów, bohaterów, którym nie jestem godzien nawet spojrzeć w oczy, gdy pomyślę o własnym lenistwie – wtedy Liski i Michniczki wyzywały nas od faszystów, niebezpiecznego elementu, który chce rozwalić demokrację. Uznali nawet, że hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” jest agresywne i ksenofobiczne. Panowie dziennikłamarze, a nawoływanie do fizycznej eksterminacji demokratycznie wybranego rządu, do aksamitnej rewolucji, do obalania rządów wbrew opinii większości… czym to jest, jeśli nie zamachem na demokrację?

 

Ale spokojnie, my wiemy, o co wam chodzi, bo obserwujemy wasze bluzgi i manipulacje nie od dziś.

 

Ludzie boją się zmian, są zmanipulowani, więc idą za waszymi gromkimi hasełkami, na przekór logice, robiąc z was bohaterów od siedmiu boleści. Wy nie jesteście tak nielogiczni, wy doskonale sobie zdajecie sprawę z tego, co robicie. Boicie się osądu za własne kłamstwa, wtłaczane ludziom od lat do głów. A jak to mówił Pan Lis… ludzie nie są tak głupi, jak nam się wydaje. Są jeszcze głupsi.

 

Maciej Kałek

WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną