NERGAL na razie nie będzie straszył w TVP!

0
0
0
/

 TVP potwierdza: nie będzie kolejnej edycji programu „The Voice of Poland”. Najwyraźniej pomogła presja środowisk katolickich oraz bojkot widzów. Wpływy z reklam nie są satysfakcjonujące dla stacji.

 

Jesienią tego roku Telewizja Publiczna nie planuje wznowienia emisji kontrowersyjnego programu z serii „talent-show”. „The Voice of Poland” miał być wielkim hitem, okazał się kompletna klapą. Emitowany od września do grudnia ubiegłego roku w soboty o 20.00 gromadził średnio 2,27 mln widzów, a jego udział w rynku wyniósł zaledwie 15,69 proc. w grupie odbiorców powyżej czwartego roku życia i 14,85 proc. w grupie komercyjnej, a więc w przedziale wiekowym 16 – 49 lat. Tym samym audycja zapewniła TVP 2 dopiero trzecie miejsce w rynku telewizyjnym o tej samej porze emisji.

 

Decyzji takiej można było się spodziewać po tym, jak jesienią ubiegłego roku szef TVP Juliusz Braun przyznał, że zatrudnienie Nergala okazało się błędem. Tym samym, po ogromnej fali krytyki i oburzenia ze strony środowisk katolickich (w tym jasnym stanowisku ks. bp. Wiesława Meringa z diecezji włocławskiej) oraz dziennikarskich (Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich) skandalista Nergal został zwolniony z programu.

 

Jak informowaliśmy, zwiększono także częstotliwość emisji odcinków z poszczególnymi jurorami, po tylko, aby możliwie szybko skończyła się pierwsza seria „The Voice of Poland”. Błędy, o których wspomniał szef TVP Juliusz Braun okazały się zgubne dla stacji. Jak się okazuje, pod względem wpływów z abonamentu był to najgorszy okres w historii spółki.

 

 

205,4 mln złotych – to kwota, jaka wpłynęła na konto Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji za 2011 rok. Tym samym jest jest 4,5-krotnie niższa niż wpływy abonamentowe w 1994 r., czyli od momentu obowiązywania nowej ustawy medialnej. Pozyskana kwota nie wystarcza na realizację podstawowej działalności TVP, jaką jest misja publiczna. W 2011 roku na ten cel wydano aż 1 mld 630 mln złotych. Oznacza to, że spółce może grozić brak płynności finansowej.

 

Tymczasem rusza drugi proces w sprawie znieważenia uczuć religijnych przez Adama Darskiego. „Nergal” podczas jednego z występów na scenie w 2007 roku publicznie podarł Pismo Święte, nazywając je przy tym m.in. „kłamliwą księgą” i krzycząc: „żryjcie to g...” Nazwał także Kościół Katolicki „największą zbrodniczą sektą”.

 

W pierwszej instancji w sierpniu 2011 roku Sąd Rejonowy w Gdyni uniewinnił Adama Darskiego od zarzutu obrazy uczuć religijnych argumentując, że działał on „bez zamiaru bezpośredniego”. Od tego wyroku odwołała się prokuratura oraz powodzi. Pierwsza rozprawa odwoławcza została jednak odroczona, gdyż sędziowie nie wiedzą, czy obraza następuje także wówczas, gdy oskarżony działa także z „zamiarem ewentualnym”, a więc mający miejsce wówczas, gdy sprawca przewiduje możliwość popełnienia przestępstwa i godzi się na to. Sędziowie odroczyli rozprawę informując, że zanim rozstrzygną sprawę, chcieliby najpierw poznać interpretację Sądu Najwyższego.

 

W uzasadnieniu wyroku sprzed dziewięciu miesięcy sędzia Krzysztof Więckowski powołał się nie tylko na „brak zamiaru bezpośredniego” ze strony Adama Darskiego, ale też dodał, że działanie oskarżonego było „swoistą formą sztuki”, zgodną z „metalową poetyką grupy Behemoth” oraz kierowaną do „określonej i hermetycznej publiczności”.

 

Dziś, sam „Nergal” tłumaczy się mówiąc: „jeśli atakujemy jakieś poglądy na ulicy z transparentem czy cegłówką, to jest to złe. Scena jest miejscem, gdzie możemy się wyrażać w taki sposób, w jaki chcemy: to jest ring, to jest jak kino, jak teatr”.

Jak widać stanowisko sędziego jak i wątpliwej jakości wokalisty są zbieżne. Pytanie tylko, dlaczego ów „artysta” jest raczej skandalistą, nie lubianym przez szeroką grupę fanów?

 

Michał Polak

rys. A. Gacparski

 

 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną