Homokonserwatyzm w natarciu

0
0
0
/

W lutym tego roku Brytyjska Izba Gmin przyjęła w pierwszym czytaniu projekt ustawy o zrównaniu w prawach małżeństw hetero- i homoseksualnych. Konserwatywny Premier David Cameron uznał wtedy wynik głosowania za "ważny krok naprzód".

 

Tym samym potwierdził, że we współczesnym świecie podziały na lewicę i prawicę mają charakter umowny. Bo jak potraktować fakt, że w zakresie ochrony instytucji rodziny, składającej się zgodnie z prawem naturalnym z kobiety i mężczyzny, między socjaldemokratami i liberałami a – nazywanymi – konserwatystami – nie ma w Pałacu Westminsterskim większej różnicy.


Bowiem cała brytyjska klasa polityczna stawia sobie za cel „cywilizowanie” społeczeństwa i nieustanne dążenie do postępu. Różnica dotyczy wyłącznie tempa dochodzenia do „ziemskiego raju”. Lewica jak najszybciej, tzw. prawica – mówi o dłuższej drodze dochodzenia.


Gdyby w brytyjskim parlamencie AD 2013 pojawiliby się XIX-wieczni liderzy Partii Wigów, poprzedników obecnych konserwatystów, ich obecny lider David Cameron, musiałby gęsto tłumaczyć się ze swojego postępowania. Sodomy low, czyli prawo zakazujące kontaktów seksualnych między osobami tej samej płci w Wielkiej Brytanii to już zamierzchła przeszłość.


Ale ostatnie czterdzieści lat, a zwłaszcza dwie dekady, przyniosły w prawie brytyjskim nadzwyczajne prawa przyznane homoseksualistom. Potężne lobby „tęczowych”, z liczną reprezentacją w mediach i show biznesie, wychodziło sobie niemal wszystko, czego chciało. Uległością wobec homoaktywistów-terrorystów niestety wykazała się też tzw. prawica konserwatywna.


We wspomnianym lutowym głosowaniu w sprawie homomałżeństw partia Camerona podzieliła się na pół. „Za” głosowało 132 parlamentarzystów, „przeciwko” 139. W pierwszej grupie znalazł się z całą pewnością Nigel Evans, zastępca Przewodniczącego Izby Gmin. Ten nominalnie „konserwatysta”, zdeklarowany „homoś” został właśnie aresztowany pod zarzutem gwałtu i napaści seksualnej na mężczyzn. W latach 2009-2013 agresywnie „dobierał się” do dwóch osób tej samej płci.


Zamknięcie Evansa zbiegło się w czasie z lokalnymi wyborami na Wyspach Brytyjskich. Porażkę odnotowała Partia Konserwatywna, której dużą część elektoratu zdołała odebrać mocno prawicowa Partia na Rzecz Niepodległości europosła Nigela Faraga.


Cameron zapłacił wysoką cenę na otwarcie na lewactwo i stanie okrakiem między euro sceptycyzmem a euro realizmem. Czy myślący normalnie Brytyjczycy pójdą po rozum do głowy i porzucą do końca „konserwatywną” pseudoprawicę, z homoseksualnymi gwałcicielami pokroju Evansa?


Swoją drogą informacja o „wyczynach” tego ostatniego powinna być sygnałem dla polskich europosłów, zasiadających w jednej frakcji w Parlamencie Europejskim z brytyjskimi konserwatystami. Dotyczy to przedstawicieli PiS, Solidarnej Polski i PJN.


Ilu menlowerów pokroju Evansów jest w Brukseli z ramienia partii Camerona? Dla ilu z nich niektórzy polscy euro posłowie mogą jawić się, jako „łakome kąski do skonsumowania”?


Przecież, niezależnie od miejsca od lewicy do prawicy, maksyma „nieważna płeć, ważne uczucie” została w pełni zaadaptowana. Choroba homotolerancji dotknęła wszystkich.


Antoni Krawczykiewicz    
fot. Wikimedia Commons/Conservative Middle East Council

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną