USA potrzebuje muzułmanów na wojnę z cyberterroryzmem

0
0
0
/

prawy.pl_images_nowe_stories_islam_burkasxchuTak uważa Demokrata Brad Sherman. Równocześnie Microsoft chce ograniczenia dostępu do cyberbroni. Kongresman z Kalifornii chce, aby rząd federalny ustanowił program na rzecz rejestrowania muzułmanów do walki w Internecie. Sherman stwierdził na spotkaniu w House Foreign Affairs Committee: "Jest wiele milionów muzułmanów z krajów muzułmanów, chrześcijan, Jazydów i innych, którzy rozumieją kulturę a chcieliby się zaangażować". House Foreign Affairs Committee współtworzy kształt dyplomacji USA. Brad Sherman wskazał, że rząd potrzebuje udziału Amerykanów o muzułmańskich korzeniach. Wedle założeń po zarejestrowaniu się zajęliby się infiltrowaniem m. in. chatów dla terrorystów. Mieliby podlegać ochronie przed oskarżeniem ze strony władz: "Nie ma zorganizowanego sposobu [działania w zgodzie z prawem], aby ochotnik do tej cyberwojny [z ISIS] był pewny, że nie trafi do więzienia". Uczestnicy spotkania zgodzili się, że dla zwalczania Państwa Islamskiego potrzebne jest zwiększenie aktywności USA w cyberprzestrzeni. Tak chcą uderzyć w wirtualny kalifat ISIS. Przewodniczący Ed Royce ocenił, że użycie "cyberbomb, jak je czasami nazywamy (…) które zrzucamy na wirtualne ośrodki kultu ISIS dla zdjęcia tych stron [propagandowych] jest jak nasza kampania na ich fizycznym terytorium". Skomentował, że obecne działania rządu są "wolne i nieadekwatne do tego zadania". Stwierdził również, że: "Nasze publiczne wysiłki w mediach elektronicznych i społecznościowych są (…) dysfunkcyjne, w analizach byłego personelu Departamentu Stanu (…) Na podstawowym poziomie kluczową kwestią pozostaje włączenie się z [takim] rodzajem wiadomości które mogą w bardziej efektywny sposób sprostać zaraźliwej ideologii [ISIS]". Sekretarz obrony Ashton Carter 29 lutego 2016 wypowiedział cyberwojnę Państwu Islamskiemu. Odtąd w forcie Meade trwają próby izolacji sieci ISIS w celu rozbicia ich systemu dowodzenia, aby stracili możliwości w zakresie operacji lokalnych i taktyki. Cybercom nadrabia opóźnienia na tym polu, bo w raporcie z 2012 "Resilient Military Systems and the Advanced Cyber Threat" Departamentu Obrony stwierdził, że USA nie jest przygotowana do działań w cyberprzestrzeni. Scott Borg, szef doradzającemu rządowi USA instytutowi Cyber Consequences Unit, wskazał, że znaczenie dla armii ma dziś wykorzystanie wirusów komputerowych, robaków, koni trojańskich jako cyberbroni. W 2016 szef Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) Jean-Luc Vez wskazał, że jest to skutek zaistnienia Internetu. Za potęgi zdolne do cyberwojny redaktor Keith Breene z WEF uznaje USA, Rosję, Chiny oraz Izrael. Od 2014 roku z 1,8 tys. do 6 tys. w 2016 roku wzrosła liczba cyberżołnierzy, jak poinformował Pentagon. Stąd, jak odnotował redaktor Jack Detsch, działania Microsott na rzecz włączenia się do militaryzacji Internetu. Firma wysunęła propozycję ustalenia zasad, jak korporacje i kraje będą włączały się do bitew cyfrowych. Wiceprezydent ośrodka badawczego EastWest Institute Bruce McConnell dostrzega: "W pewien sposób kompanie takie jak Microsoft mają główną cybermoc w tym, że narody są pod ich wpływem co się wydarzy w Internecie". Na blogu firmy Microsoft Scott Charney, wiceprezydenty Trustworthy Computing, zauważył, że korporacje zyskują władzę i odpowiedzialność. Od nich zależy ochrona mieszkańców krajów (np. usuwanie tylnych furtek w oprogramowaniu), usuwania błędów (czyli podatności na włamanie). Za tym idzie też kwestia wykorzystywania słabości kodu oprogramowania konkurencji do tworzenia broni. Wskazał, że potrzeba też ochrony klientów bez względu na ich poglądy i motywy jakie stały za działaniami napastników. Wykorzystanie muzułmanów do ochrony przed ISIS w USA staje się koniecznością ze względu na różnice kulturowe. Równocześnie umacnia się haktywizm, bo Bank Światowy chce, aby mieszkańcy Ziemi korzystali bez wyjątku z Internetu. Oprócz możliwości ich śledzenia daje to sposobność przenoszenia konfliktów do cyberprzestrzeni. Wraz z tworzeniem się konglomeratu filtrowania treści Google (np. akcja YouTube na rzecz LGBT ProudToBe), Facebook, czy Microsoft prowadzi to do wykluczania wartości chrześcijaństwa. Wystarczy, że ludzie uzależnieni od technologii komunikacyjnych ICT za nieodpowiednie zachowanie będą odłączani od sieci. Jacek Skrzypacz

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną