Wielka Brytania ma być wyrzucona z UE “na zbity pysk”

0
0
0
/

images_nowe_stories_media_felietonisci_kuzmiuk_zbigniew1Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz po decyzji Brytyjczyków o wyjściu z UE, zwołał nadzwyczajne posiedzenie na 28 czerwca w Brukseli, choć już od 2 lipca w Strasburgu będzie się odbywało comiesięczne jego posiedzenie. Martin Schulz, któremu już pod koniec tego roku kończy się II już kadencja na stanowisku przewodniczącego PE, dwoi się i troi, żeby zwrócić na siebie uwagę, ponieważ ubiega się o stanowiska w niemieckim rządzie, stąd zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia i wręcz kreowanie się na męża opatrznościowego Europy. Jedynym punktem obrad była rezolucja w sprawie decyzji o wystąpieniu z UE w wyniku referendum w Wielkiej Brytanii i po 2 godzinnej dyskusji z udziałem Rady, Komisji i szefów frakcji w PE, została ona przyjęta, za głosowało 395, przeciw było 200, a wstrzymało się od głosu 71 europosłów. Niestety wydźwięk przyjętej przez PE rezolucji jest mniej więcej taki, że W. Brytanię trzeba wyrzucić z UE wręcz „na zbity pysk” i to najlepiej natychmiast, bo tak sobie życzą europejskie elity, sądząc prawdopodobnie, że taki, a nie inny sposób rozstania z tym krajem, wpłynie ostrzegawczo na inne kraje, w których rodziłyby się tego rodzaju pomysły. Stąd zdecydowane wypowiedzi szefów chadeków, socjalistów i liberałów, którzy wręcz domagali się aby premier W. Brytanii David Cameron już na posiedzeniu Rady w dniach 28-29 lipca złożył wniosek w oparciu o art. 50 Traktatu Lizbońskiego o wyjściu tego kraju z UE. Tego rodzaju stwierdzenia znalazły się we wspomnianej rezolucji mimo, że premier Cameron w brytyjskim parlamencie w ostatni poniedziałek bardzo wyraźnie zapowiedział, że tego rodzaju wniosek złoży już następny premier dopiero na jesieni tego roku. Z przeprowadzonej w PE debaty niestety wynika, że establishment europejski z głosowania Brytyjczyków nie wyciągnął żadnych wniosków, ponieważ dominowały wypowiedzi, że winni za taki stan rzeczy są nacjonaliści i populiści z Nigelem Faragem na czele. Ani przewodniczący KE Jean Claude Juncker, ani przedstawicielka Rady, holenderska minister do spraw europejskich Jeanine Hennis-Plasschaert, ani szefowie największych frakcji PE, nie widzieli żadnych win instytucji europejskich, co więcej „nabuzowani” złością wobec Brytyjczyków, gotowi są wymuszać na instytucjach europejskich decyzje w stylu „na złość mamie odmrożę sobie uszy”. W. Brytania powinna wyjść z UE jak najszybciej, ba powinna na tym wyjściu ucierpieć, więc nie może nawet liczyć na takie rozwiązania jakie mają w relacjach z UE takie kraje jak Norwegia czy Szwajcaria (czyli państwa Europejskiego Obszaru Gospodarczego). A przecież W. Brytania to druga pod względem potencjału gospodarka europejska i piąta gospodarka świata, więc na dobrych z nią relacjach, powinno zależeć wszystkim pozostałym 27 krajom członkowskim. Ale nie tylko potencjał gospodarczy W. Brytanii powinien skłaniać establishment europejski do wstrzemięźliwości, do tego samego powinny skłaniać działania przedstawicieli Szkocji i Irlandii Północnej, którzy coraz wyraźniej opowiadają się za tym, żeby w UE zostać (oznaczałoby to rozpad W. Brytanii i odejście ze Zjednoczonego Królestwa obydwu krajów). Reprezentant Szkocji w PE Alyn Smith z Zielonych mówił wczoraj w PE, że jego kraj ze względu na wynik głosowania referendalnego chce pozostać w UE, podobnie wypowiadała się zasiadająca we frakcji komunistów Irlandka Martina Anderson (zarówno w Szkocji jak w Irlandii Północnej w referendum zwyciężyli zwolennicy pozostania W. Brytanii w UE). Trudno więc w tej chwili rozstrzygnąć kiedy brytyjski rząd złoży wniosek o wyjście z UE w oparciu o art. 50 Traktatu Lizbońskiego, tym bardziej nie do zaakceptowania są pomysły wyrzucenia tego kraju z UE na „zbity pysk” w sytuacji kiedy nie rozpoczęła się jeszcze ta procedura. W tej sytuacji bardzo mocno wybrzmiało wczoraj w PE wystąpienie prof. Ryszarda Legutko, który podkreślił odpowiedzialność KE pod przewodnictwem Jean-Claude'a Junckera za to, co się stało, i kompletny brak rozeznania przyczyn tego stanu rzeczy. Legutko stwierdził nawet, że człowiek jako istota żyjąca ponoć potrafi wyciągać wnioski z własnych błędów ale on poważnie obawia się czy ta prawda ogólna dotyczy również tych, którzy rządzą UE. Delegacja polska w ramach ECR głosowała nawet za jedną z poprawek zawartej we wspomnianej rezolucji domagającej się odejścia Jean-Claude'a Junckera ale większość w PE uznała, że winni za cała tę sytuację są jedynie Brytyjczycy.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną