70 lat temu komuniści zabili 140 żołnierzy NSZ ze zgrupowania „Bartka”

0
0
0
/

historia_nszWe wrześniu 1946 r., w wyniku ubeckiej prowokacji, co najmniej 140 żołnierzy ze zgrupowania NSZ kpt. Henryka Flame ps. „Bartek” zostało wywiezionych na teren województwa opolskiego i tam zamordowanych. Agent UB, który ich wydał, został w PRL ambasadorem w Danii i Islandii. W tym miesiącu mija 70. rocznica komunistycznej zbrodni. Lata 1945-1947 to na Podbeskidziu były okresem największego nasilenia działań zbrojnego podziemia antykomunistycznego. Zgrupowanie pod dowództwem „Bartka” było największą i najbardziej aktywną antykomunistyczną formacją działającą na tym terenie. Wiosną 1946 r. liczyło ono ponad trzystu członków oraz kilkuset informatorów. Masowe aresztowania, które dotknęły dowództwo NSZ latem 1945 r., wprowadziły w szeregi podziemia narodowego znaczny chaos organizacyjny. Jesienią 1945 r. powstał nowy Obszar Śląski NSZ, a w jego ramach Okręg Górnośląski, który z czasem został opanowany przez agenturę UB. W lipcu 1946 r. były żołnierz AK i agent UB Henryk Wendrowski „Lawina” dotarł do jednego z łączników „Bartka”. Za jego pośrednictwem skontaktował się z samym dowódcą, któremu przedstawił fikcyjny rozkaz „centrali NSZ” nakazujący przeniesienie zgrupowania w kilku transportach na Ziemie Zachodnie, gdzie miała być rzekomo kontynuowana działalność zbrojna. „Bartek” przyjął te rozkazy do wiadomości i zorganizował przerzut części partyzantów. Szczegółowy plan przerzutu zakładał cztery transporty, w sumie miał on objąć prawie 140 osób. W następnej kolejności zamierzano stopniowo rozbroić pozostałych członków zgrupowania, którzy pozostali na miejscu w górach. Cała akcja trwała prawdopodobnie od 5 do 25 września 1946 r. Nie istniał jeden główny punkt koncentracji zgrupowania. Jednym z miejsc zbiórki były lasy w okolicach wsi Barut na Opolszczyźnie, gdzie w jedną z wrześniowych nocy 1946 r. funkcjonariusze UB zastawili pułapkę na żołnierzy „Bartka”. Partyzantów rozbrojono i zamknięto w stodole, którą obrzucono granatami, podpalono i wysadzono w powietrze. Dziś na jej miejscu znajduje się niewielki kompleks memorialny ku czci pomordowanych. W ramach prac archeologicznych przeprowadzanych w czerwcu 2012 r. przez IPN na tzw. polanie śmierci koło Barutu znaleziono ludzkie szczątki, należące prawdopodobnie do żołnierzy z oddziału „Bartka”. Prócz kilku fragmentów połamanych ludzkich kości, archeolodzy znaleźli dwie łuski nabojów do pistoletów produkcji rosyjskiej oraz fragmenty skórzanych butów typu wojskowego. W kwietniu 2013 r. odbył się drugi etap poszukiwań miejsc pochówku zamordowanych we wrześniu 1946 r. partyzantów. Kierowany przez dr. hab. Krzysztofa Szwagrzyka zespół objął ponownie badaniami „polanę śmierci” w pobliżu miejscowości Barut, a także okolice Łambinowic w powiecie nyskim na Opolszczyźnie. Ich efektem było odnalezienie w pobliżu Barutu ryngrafu noszonego przez żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego, fragmentów zapalników do min przeciwczołgowych, użytych do wysadzenia w powietrze budynku na „polanie śmierci” z zamkniętymi wewnątrz partyzantami, oraz przedmiotów osobistych ofiar, a także elementów oprzyrządowania wojskowego , kilkudziesięciu nabojów oraz łusek do pistoletów i karabinów. Zbrodnia na partyzantach była szczegółowo zaplanowana przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, decyzję o niej miał podjąć osobiście wiceminister resortu, Roman Romkowski. Bezpośredni udział w zabójstwach miał prawdopodobnie Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Katowicach, którego kierownictwo odpowiadało głównie za „techniczną” stronę operacji. Agent Henryk Wendrowski dosłużył się stopnia pułkownika UB, a następnie był ambasadorem PRL w Królestwie Danii i Republice Islandii. Zmarł w 1997 r. w wieku 81 lat. Źródła: solidarni.waw.pl, IPN

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną