Fotorelacja z antyaborcyjnych demonstracji przed sejmem

0
0
0
/

p1280348 p1280370 p1280389 p1280394 p1280438 p1280444 p1280465 p1280472 W czwartek w sejmie procedowanie były dwa projekty ustaw zmieniających przepisy aborcyjne. Jeden zgłoszony przez fundacje Pro i poparty setkami tysięcy podpisów przewidywał całkowity zakaz zabijania nienarodzonych dzieci, drugi zgłoszony przez feministki i popierany przez lewice przewiduje rozszerzenie możliwości mordowania nienarodzonych dzieci. Przed sejmem zgromadzili się przeciwnicy i zwolennicy aborcji. Zwolennicy mordowania nienarodzonych dzieci byli w zdecydowanej liczebnej przewadze. Mordowanie nienarodzonych dzieci poparli zwolennicy między innymi sympatycy KOD i trockiści. Przeciwników mordowania nienarodzonych dzieci było mniej. Po pierwsze jak zwykle byli podzieleni. Skłócenie przeciwników aborcji to niestety problem od wielu lat. Można zrozumieć istnienie wielu organizacji antyaborcyjnych ale tego, że organizacje te nie są wstanie wspólnie protestować już nie. W sumie były cztery manifestacje antyaborcjonistów. W środę jedna (Fundacji Życia i Rodziny złożonej z byłych działaczy fundacji Pro). W czwartek trzy (fundacji Pro, Prawicy RP i Krucjaty Młodych – te organizacje demonstrowały jedna po drugiej tak, że część uczestników wcześniejszych manifestacji pozostawała na kolejnych). Oczywiście jak zwykle na demonstracjach antyaborcyjnych zabrakło działaczy organizacji katolickich. W archidiecezji warszawskiej są 283 kościoły, pewnie w każdym może być kilkaset osób związanych z wspólnotami katolickimi, co daje zapewne kilkadziesiąt tysięcy osób zaangażowanych religijnie. I jakość działaczom neokatechumenatu, odnowy, oazy, ministrantom, duszpasterstw akademickich, kół przyjaciół radia, wspólnot różańcowych, nie chciało się jak zwykle przybyć pod sejm by walczyć aborcją. Jak zwykle. Dodatkowo na środowy protest antyaborcyjny, nie pofatygował się żaden dziennikarz (w tym i z mediów katolickich), prócz nizej podpisanego (zresztą jak zwykle). Dziś w Polsce można bezkarnie mordować dzieci w trzech wypadkach. Kiedy lekarz uzna, że życie nienarodzonego dziecka może zagrażać życiu lub zdrowiu matki. W takim wypadku dziecko można zamordować bez względu na jego wiek. Praktyka wskazuje, że takie wypadki prawie się nie zdarzają. Słowem kluczowym jest subiektywne uznanie lekarza. Po drugie można zamordować dziecko, kiedy lekarz podejrzewa, że dziecko może być niepełnosprawne. Takie dziecko można zabić do chwili, gdy mogłoby samodzielnie przeżyć poza organizmem matki. Sekcje zwłok zamordowanych dzieci wskazują, że ofiarami takich eugenicznych aborcji bardzo często padają dzieci całkowicie zdrowe. Warto też wspomnieć o tym, że uszkodzenia płodu są niezwykle częste w wypadku zapłodnień in vitro. Słowem kluczowym w aborcji eugenicznej jest podejrzenie niepełnosprawności. Trzeci wypadek zachodzi w wypadku uzasadnionego podejrzenia, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Dziecko rodziców, których podejrzewa się o złamanie przepisów można zabić do chwili, gdy osiągnie wiek 12 tygodni. Złamaniem przepisów jest wypadek, gdy np. prawie piętnastoletni chłopak dokona zapłodnienia osiemnastoletniej dziewczyny przy entuzjastycznej postawie obu stron. Przypominając historie sporu o aborcje, zwróciłem uwagę, że pod zaborami mordowanie nienarodzonych dzieci uznawane było bez wyjątków za przestępstwo. Przepisy chroniące życie nienarodzonych dzieci obecne były też w odrodzonej Rzeczpospolitej do roku 1932. Po zamachu majowym, kiedy Józef Piłsudski zlikwidował w Polsce demokrację i władze przekazał swoim kumplom z masonerii, ogromną kampanię na rzecz niekaralności zabijania dzieci bez żadnych ograniczeń przeprowadził główny ideolog liberalnej lewicy Tadeusz Boy-Żeleński i Irena Krzywicka z domu Goldberg (publicystka, feministka, kochanka Boya – Krzywicka żyła z swoim mężem w związku otwartym). Sanacyjny sejm, absolutnie podległy woli Józefa Piłsudskiego, w 1932 zalegalizował aborcję artykułem 233 polskiego Kodeksu Karnego. Sanacja wprowadziła aborcję na podobnych zasadach jak współcześnie (wskazania medyczne, złamanie przepisów). Zgodnie z sanacyjnymi przepisami dzieci można było mordować do porodu. Niezwykle szokujące jest to, że aborcyjne przepisy wprowadzone przez sanacyjną klikę były jednymi z najbardziej liberalnych w całej Europie. Dostęp do aborcji był większy tylko w ZSRR od 1920 do 1936. Sanacyjne prawo aborcyjne rozszerzyli od 1943 do 1945 okupujący Polskę Niemcy. Naziści wprowadzili legalną aborcję na żądanie bez żadnych ograniczeń. Po II wojnie światowej w okupowanej przez komunistów Polsce od 1950 mordowanie nienarodzonych dzieci było możliwe, gdy lekarze podejrzewali, że ciąża zagraża zdrowiu matki lub wynika z złamania przepisów. Komuniści rozszerzyli możliwość mordowania nienarodzonych dzieci w 1956 roku. Można było mordować dzieci z racji na trudne warunki życiowe (stwierdzenie takich warunków opierało się na deklaracjach matki). Realia były takie, że lekarze skłaniali kobiety do przeprowadzania aborcji i w wyniku cenzury nie było powszechnej świadomości tego, że aborcja to morderstwo. Nie można spodziewać się też zmiany przepisów aborcyjnych. Rządzący PiS przed wyborami szczerze deklarował że jest przeciwny pełnemu zakazowi aborcji (niestety fakt ten media katolickie ukryły przed swoimi odbiorcami). W numerze 50 tygodnika tygodnika Gość Niedzielnym znalazł się wywiad z Andrzejem Dudą. Na pytanie o to jak by się kandydat PiS będąc prezydentem zachował wobec ustawy zakazującej całkowicie aborcje, Andrzej Duda odpowiedział w bardzo ciekawy sposób. Kandydat PiS zadeklarował, że obecnie jest przeciw aborcji, jest sygnatariuszem inicjatywy „Jeden z nas”, głosował w sejmie przeciw aborcji, i na forum ciał UE występował z krytyką aborcji, ale jako prezydent musiał by być mniej radykalny. Zdaniem Andrzeja Dudy całkowity zakaz aborcji spowodował by to, że lewica w przyszłości wprowadziła by całkowitą liberalizacje aborcji. „A co zrobiłby Pan z ustawą całkowicie zakazującą aborcji? Nie mam tu żadnych wątpliwości natury moralnej czy etycznej. Jestem sygnatariuszem Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej „Jeden z nas”, która ma na celu zwiększenie ochrony życia ludzkiego w ramach prawa i polityki budżetowej UE. Głosowałem w Sejmie za projektem ustawy rozszerzającej ochronę życia nienarodzonych, a swego czasu występowałem także w obronie ich prawa do życia na forum Rady Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych UE. Mój osobisty pogląd w tej sprawie jest więc jednoznaczny. Roztropny i przewidujący polityk musi jednak brać pod uwagę również niebezpieczeństwo, że zmiana obowiązującej ustawy zaostrzy walkę o całkowitą liberalizację, a w przyszłości, w przypadku wyborczego zwycięstwa liberalnej lewicy, czego przecież wykluczyć nie można, doprowadzi do przyjęcia nowych regulacji przez zwolenników tzw. aborcji z przyczyn społecznych. Środowiska skrajnie lewicowe wciąż tego typu postulaty podnoszą i są przy tym niezwykle agresywne i ekspansywne. Dla nas, ludzi wierzących, to poważny problem, a dla katolickiego polityka to wielkie i trudne wyzwanie”. W numerze 15 tygodnika „Gość Niedzielny” z 12 kwietnia 2015 z Andrzejem Dudą rozmawiał Andrzej Grajewski. W kwestii dopuszczalności aborcji Andrzej Duda pochlebnie wypowiadał się o kompromisie aborcyjnym, który został złamany przez PO. Zdaniem kandydata PiS wszelkie projekty ograniczające aborcje można zgłaszać tylko wtedy gdy „jest do tego odpowiednia większość w parlamencie, jeśli jej nie ma, łatwo można doprowadzić do sytuacji odwrotnej, do wprowadzenia takich przepisów, które osłabią ochronę życia”.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną