Pokonać pedagogikę wstydu i zawalczyć o przyszłe pokolenia

0
0
0
/

stop_pedagogice_wstyduO przyczynach skuteczności pedagogiki wstydu oraz sposobach obrony przed nią dyskutowali w sobotę w Sejmie eksperci oraz działacze Ruchu Narodowego i Narodowej Organizacji Kobiet podczas konferencji "Stop pedagogice wstydu", wskazując na neomarksizm jako główne zagrożenie dla odradzającej się polskości, budowanej na fundamentach wartości katolickich i w oparciu o wypracowane przez wieki wzorce. Znaczenie tych ostatnich jest nie do przecenienia, co w swoim wykładzie bezsprzecznie wykazała dr Marta Cywińska, publicystka portalu Prawy.pl i miesięcznika Moja Rodzina, a jednocześnie nauczyciel akademicki i działaczka Narodowej Organizacji Kobiet. Dając wzory wychowania, podkreślała rolę kobiety w wychowaniu do wartości i do polskości. Kobiety, która być może niekoniecznie zauważana, bo skromna i cicha, ale jednocześnie waleczna i mocno zaangażowana w życie społeczne.

Unikalność Polski i polskości

Za krążące w przestrzeni publicznej mity są odpowiedzialni wrogowie Polski, którzy – jak chociażby zaborcy z okresu rozbiorów – tworzyli obraz Polaka jako kołtuna, brudasa i warchoła. Późniejsi wrogowie również nie szczędzili nam szkalujących nas opowieści. A jak było naprawdę? - Nie ma drugiego takiego narodu, który dwukrotnie w historii stworzyłby tak unikatowe zjawisko jak polskie państwo podziemne. Raz przed powstaniem styczniowym, i drugi raz – w czasie okupacji niemieckiej. Polskie państwo podziemne z wszystkimi instytucjami właściwymi państwu, działające w konspiracji, działające w podziemiu, z edukacją, służbą zdrowia, z aparatem fiskalnym, pocztą, sądami. Nie ma na świecie drugiego narodu, który by czegoś takiego dokonał, ale to o nas się mówi, że nie potrafimy się zgodzić i dogadać – mówił prof. Tomasz Panfil. - Nie ma drugiego takiego narodu – no, może Amerykanie po wojnie secesyjnej – który potrafiłby w ciągu lat kilkunastu z niczego, no może gorzej niż z niczego, bo startował z trzech zaborów, nie była to budowa na surowym korzeniu, to było przezwyciężanie stu dwudziestu kilku lat niewoli, i w ciągu 19 lat tak naprawdę ci kłótliwi, nierządni Polacy, anarchiczni i warcholscy zbudowali właściwie wszystko, startując z punktu mniej niż zero. I nie mam tu na myśli tylko budowania materialnego, chociaż i to robi wrażenie – zauważył, dodając, iż fenomenem II RP było to, że oni nie pracowali dla partii, dla korzyści polityków, ale dla Polski. Odnosząc się do czasów współczesnych stwierdził, że III RP jest kontynuacją PRL, ponieważ istnieje mit wyzwolenia. - Fałszywy mit wyzwolenia wzmacnia legalność PRL, który był nielegalny. Nie może być tak, że jest nazywane polskim państwo, które mordowało Polaków. Państwo, które zostało zbudowane na grobach najlepszych córek i synów Ojczyzny nie może być nazywane polskim - skonstatował. Również Tadeusz Płużański, historyk zaangażowany w pielęgnowanie pamięci o polskich bohaterach podziemia niepodległościowego, którzy ginęli z rąk komunistycznych oprawców ubolewa, że Polacy dają sobie narzucać pewne sprzeczne ze stanem faktycznym narracje historyczne. - Dajemy sobie narzucać narrację, że był jeden dwudziestowieczny Holokaust, Holokaust Żydów, podczas gdy był jeszcze Holokaust Polaków i obóz Auschwitz jest tego przykładem - stwierdził. Wspomniał też o braku pomników polskich bohaterów. - Co to jest za kraj, który nie szanuje swoich najlepszych synów? - pytał. - Niestety my wciąż jesteśmy na wojnie, ona się nie skończyła w roku 1944-45, ona się nie skończyła wraz z tzw. odwilżą Gomułki w roku 1956. Nie skończyła się moim zdaniem w roku 1989, ani nawet wraz z wyjściem wojsk sowieckich w roku 1993. Ona trwa do dzisiaj. Jest to wojna między trzecim pokoleniem UB a trzecim pokoleniem AK – zaznaczył, tłumacząc, że „dopóki my nie uporamy się z antypolonizmem, nie liczmy, że świat nie będzie nas tak traktował dalej”.

Nie Kresy, a Polska. Nie repatrianci, a wypędzeni

Jesteśmy oderwani od większości tego, co tworzyło naszą świadomość – mówiła reżyser Ewa Szakalicka, odnosząc się do utraty przez Rzeczpospolitą ziem wchodzących obecnie w skład państw naszych wschodnich sąsiadów. Wskazywała, że pamięć o dziejach tych ziem, o ich przynależności do Polski jest zamazywana. Zaznaczała, że organizacje kresowe, które tę polskość podtrzymują otrzymują nieporównywalnie mniejsze dofinansowanie z budżetu państwa niż np. mniejszości narodowe, a przecież to organizacje kresowe są strażnikami polskości, nie mniejszości narodowe. Zarówno ona, jak i prof. Panfil wskazywali, że używanie nazwy Kresy jest przeciwskuteczne, ponieważ to była Polska, a nie Kresy. - To był środek Polski pod każdym względem, kulturalnym, gospodarczym, politycznym – podkreślał prof. Panfil. Szakalicka zwróciła przy okazji uwagę na konieczność nazywania rzeczy takimi, jakimi one były, bez stosowania eufemistycznej retoryki graniczącej wprost z politpoprawnością. I taj – jak zaznaczała – nie powinno się mówić o repatriantach, ponieważ nie byli to żadni repatrianci, ale wypędzeni. Na konieczność stosowania nazewnictwa zgodnego z rzeczywistością wskazywała również dr Aldona Ciborowska.

Bez chrześcijaństwa nie ma polskiej kultury

Krzysztof Bosak zwrócił uwagę na marginalizację chrześcijaństwa, zanik tradycyjnych pojęć moralnych w debacie politycznej, podmianę kultury politycznej i podmianę pojęcia wolności jako przejawy patologii polskim życiu społecznym i politycznym. - Przyczynami, dla których pedagogika wstydu działa są: ojkofobia (z powodu pochodzenia z innej tradycji, bądź z powodu kompleksów), brak znajomości zachodnich tradycji politycznych, brak znajomości własnych tradycji politycznych, niezrozumienie podmiany pojęć i naiwna wiara w postęp – stwierdził. Zdecydowanie dalej i głębiej posunęła się w swoich rozważaniach dr Aldona Ciborowska, zauważając, iż mamy do czynienia z satanizacją kultury (nowy język, nowa etyka globalna, bo to w Kościół też wchodzi, nowy dekalog czyli antydekalog, czyli odrywamy słowo od prawdy o rzeczywistości). - Ja bym odradzała przyjmowanie takiej postawy, która się nazywa pragmatyzmem, dlatego, że pragmatyzm tym się charakteryzuje, że uznaje się za prawdziwe to, co jest korzystne, natomiast reprezentantem pragmatyzmu w kulturze postmodernistycznej jest Richard Rorty, duchowy przywódca ideologów, który mówi wprost o tym, że należy oderwać wszystko od prawdy, tzn. że prawda jako prawda na uniwersytetach, w kulturze ma nas w ogóle nie interesować tzn. mamy tak postępować, jakby prawda jako prawda nie istniała – przekonywała. Wszyscy prelegenci zgodzili się co do tego, że nad świadomością i tożsamością Polaków należy nieustannie pracować, a wojna, która obecnie trwa na polu nie tylko semantyki jest do wygrania. Potrzeba jedynie wysiłku, ale też prawdziwie polskich mediów, które będą prezentowały prawdę taką, jaka ona jest, bez przekłamań, niedomówień, manipulacji i ideologizacji. Wielkie znaczenie ma też stanowisko Kościoła, do którego niestety coraz bardziej wchodzą zdobycze neomarksistowskich ideologii, m.in. w postaci groźnego, chociaż może niewinnie brzmiącego w nazwie, zrównoważonego rozwoju. To właśnie bowiem silny, wierny tradycji i odporny na wpływy Kościół katolicki jest gwarantem zachowania polskiej tożsamości.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną