Co właściwie powiedział ks. abp Michalik w sprawie pedofilii?

0
0
0
/

Nie przyszło mi wczoraj do głowy, że słynny „językowy lapsus” Księdza Arcybiskupa wywoła tyle sensacji. Bronić tych zdań nie będę. Pytam tylko: czy któryś dziennikarz pofatygował się wczoraj zacytować cały kontekst słynnej wypowiedzi o pedofilii?

 

Od rana rozmawiam o tej sprawie z wieloma osobami, także tymi przypadkowo spotkanymi w autobusie. Słyszę, o czym rozmawiają rodacy w sklepie, i co „grillują” media... Nawet nie dziwi mnie, że nikt nie pyta o kontekst.

 

Gdyby jednak sięgnąć po całe wystąpienie, to z całą pewnością można było usłyszeć, że wiele razy we wczorajszej wypowiedzi ks. arcybiskupa Józef Michalika padało ostre potępienie pedofilii jako takiej, a kapłanów w szczególności.

 

Najpierw zdanie, dla przypomnienia, które wywołało – mówić delikatnie – żywe komentarze, nawet z sugestią dymisji ks. abp. Józefa Michalika z funkcji Przewodniczącego KEP:

 

„Wiele tych molestowań udałoby się uniknąć, gdyby te relacje między rodzicami były zdrowe. Słyszymy nie raz, że często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga.”

 

Dosłownie ułamek chwili później ks. arcybiskup dodał:

 

„Dzisiaj otrzymujemy z instancji międzynarodowych, światowych instrukcję, że mamy zaczynać informację, czy wprowadzenie w życie wychowanie seksualne dziecka - w przedszkolach. To jest horrendalna rzecz, przecież trzeba pomóc i dziecku i rodzinie być mocniejszą, a nie iść po tej linii najłatwiejszej."

 

To jest logiczny ciąg jednej wypowiedzi. Szkoda, że media postanowiły wycelować armatę w ks. arcybiskupa przy pomocy wyrwanego z kontekstu jednego zdania.

 

Ksiądz arcybiskup Józef Michalik słusznie zwrócił uwagę na niepokojące zjawisko wynikające wprost z prób wprowadzenia w Polsce ideologii gender. Prawdą jest przecież, że każde – powtarzam każde dziecko – szuka miłości. Gdy jego bliscy nie dostarczają jej w sposób właściwy, pojawiają się problemy. Jak sugerował ks. arcybiskup Michalik, niewiele trzeba, aby dopuścić się ciężkiego grzechu. Z tym, że oczywiste jest, że grzechu nie dopuszcza się dziecko jako takie, bo nie jest sobie winne, a jedynie pedofil, który wykorzystuje dziecięcą słabość.

 

Czy wierzy ktoś w niedouczenie wybitnego przedstawiciela polskiego duchowieństwa? Przecież to nie dzieci są sobie winne... To wie chyba każdy normalnie myślący człowiek. I na tym właściwie polega słynny „językowy lapsus”, jak wczoraj określił go rzecznik KEP ks. dr Józef Kloch na wieczornym briefingu.

 

Szkoda mi tylko Tomasza Terlikowskiego. Dobry dziennikarz powinien doczytać... poszukać, wyszperać... a nie bezmyślnie kopiować wyrwane z kontekstu zdanie. Chyba, że chciał dopisać się do listy rzeźników Kościoła... Rzeźników rzucających mięsem w jednego z najwybitniejszych przedstawicieli Kościoła w Polsce...

 

I chyba ktoś tu zapomniał o najważniejszym - że to nie w Kościele narodziła się pedofilia. 

 

Michał Polak

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną