Google atakuje Wigilię

0
0
0
/

prawy.pl_images_nowe_stories_media_felietonisci_Jacek_SkrzypaczZa pomocą Santa Tracker Google usuwa ze świadomości ludzi Jezusa.

Wigilia w chrześcijaństwie łączy się z oczekiwaniem na przyjście Chrystusa. Santa Tracker podkreśla, że 24 grudnia pojawi się święty Mikołaj.

Redaktor Jim Gardner ukazał, że sam pomysł nie jest nowy. Już w 1955 grupa entuzjastów stwierdziła, że będzie odbierała telefony od dzieci, aby porozmawiały ze świętym Mikołajem. Za tym stanął rząd USA, bo projekt narodził się w ramach North American Aerospace Defense Command. Od 1997 NORAD stworzył witrynę z mapką ilustrującą, dokąd zmierza Mikołaj, co przykuło uwagę, w samym tylko 2012 roku, ponad 22 milionów osób.

Firma Larry'ego Page'a i Sergieja Brina podchwyciła ten pomysł w 2004. W 2016 Google poinformowało, że 24 grudnia zaczynają się „wakacje” (holidays). Przybliżył obyczaje "świąteczne" takie jak wyjście na plaże w Australii, spotkanie na barbecue w Nowej Zelandii, rozwalanie pinat w Meksyku, tańce w Gwatemali. Nie zabrakło również zostawiania mleka i ciasteczek obok kominka w Kanadzie, czy radości z cukierkowych prezentów na terenie Wielkiej Brytanii, a w Południowej Korei znów czas Wigilii jest według Google świętem zakochanych.

Teolog George Weigel na łamach First Things podliczył, że w 2015 roku ateiści stanowili 1,8%, a z kolei agnostycy 9% ludności Ziemi. Google w Santa Tracker nadreprezentuje ich punkt widzenia, choć na świecie jest 7,3 miliarda ludzi w tym 89% osób uznawanych za wierzących. Jeśli chodzi o chrześcijan Pew Research ocenił ich na 2,2 miliarda, przy czym do 2050 ich liczba wedle szacunków osiągnie 2,9 miliarda osób. Oznacza to, że w zależności od statystyk liczą oni od 31 do 35% populacji świata. Ich duchowość jest tu przemilczana na rzecz świeckich tradycji.

Pomija się przy tym fakty. W miejsce odniesień do rzeczywistej osoby świętego biskupa Mikołaja z Miry amerykańska korporacja pokazuje popkulturowe wyobrażenie znane m. in. z reklamy Coca Coli. Google pomija odniesienia do anioła, trzech jabłek lub kul, choć one występują w ikonografii ze świętym Mikołajem. Zainteresowani doszukają, że cesarz Justynian w Konstantynopolu wystawił mu bazylikę. Nie ma też słowa o Papieżu Mikołaju I Wielkim (858-867) oraz informacji, że ufundował w Laternie kaplicę na cześć swego patrona. Za to dzieci poznają, że nie mieszkał na terenie Dembre w Turcji, ale że mieszka obecnie w Laponii.

Podtrzymywanie tradycji obdarowywania się prezentami i łączenia jej z Mikołajem jest niewątpliwie bardzo dobrym zwyczajem. Niesmak rodzi pomijanie, że grudzień jest czasem przygotowania się na przyjście Jezusa Chrystusa. Formuła Santa Tracker przypomina kalendarz adwentowy, bo co dzień tutaj pojawia się coś innego. Trwa nawet odliczanie.

Sposób jaki akcentuje się wydarzenia w Google oddziałuje na młodych odbiorców. Faktem jest popularność tej wyszukiwarki. Za tym idzie skala wpływu na młodego człowieka. Jakie użytkownik pozna fakty, tak będzie myślał. Google odpowiada za selekcję, co pozna najpierw, a także jakie elementy kultury uzna za ważne.

Przykładowo w 19 maja 2016 jako obrazek Doodle pojawiła się aktywistka Yuri Kochiyama. Pasowała do lewicowej wizji świata z wielokulturową społecznością. Miała azjatyckie korzenie i związki z czarnoskórymi obywatelami USA bo urodziła się w Kalifornii. Wyszukiwarka w opisie informowała, że Kochiyama walczyła o pokój, rozbrojenie od broni jądrowej i odszkodowania dla prześladowanych w USA Japończyków z okresu II wojny światowej.

Redaktor Morgan Chalfant zauważył, że Kochiyama chciała, aby USA nie podejmowały akcji zbrojnych wymierzonych w islam. Podczas wywiadu dla War Times powiedziała, że: "dziś są demonizowani Muzułmanie i Arabowie". Rząd USA określiła jako "głównego wroga ludności świata". Publicznie deklarowała podziw dla muzułmanina i terrorysty Malcolma X oraz Osamy bin Ladena i Che Guevary. Jak doniosła dziennikarka Los Angeles Times Elaine Woo Kochiyama porzuciła chrześcijaństwo i została muzułmanką. To już sugeruje, czym kieruje się firma z Mountain View.

Poparcie dla LGBT przez Google, obecna forma Santa Claus Tracker, czy np. cenzurowanie statystyk kryminalnych jeśli dotyczą czarnoskórych przestępców wynika z marksizmu. On stanowi punkt odniesienia. Względem niego firma ocenia rzeczywistość i tworzy swe treści. Przykładowo na 18 grudnia 2016 Google przygotowało Doodle z Stevem Biko, afrykańskim działaczem na rzecz praw czarnoskórych. Dokumentarzystka Lindy Wilson napisała o nim, że krytykował instytucjonalny Kościół, co pasuje do tego wzorca. Tak samo jak pomijanie biskupa świętego Mikołaja i wprowadzanie jego popkulturowej wersji z elfami.

Przygotowanie na przyjście Dzieciątka Jezus jest przecież doskonałą okazją dla Google, aby przybliżyć zasady chrześcijaństwa. Takie reguły jak zakazy kradzieży, cudzołóstwa i zabijania nie podlegają dyskusji w cywilizacji Zachodu. Stanowią przykład bogactwa duchowego jakie zjednoczyło Europę i stworzyło filary światowej kultury. Google odrzuca chrześcijańskie dziedzictwo. Woli m.in. promowanie manii zakupów. Santa Tracker bowiem nie umiejscawia prezentów w szerszym kontekście daru dobroci serca, miłości bliźniego, czy pomocy. Za to oferuje zlepek myśli z różnych kultur bez oceny i wyjaśnienia czemu np. polskie tradycje świąteczne są pominięte, a Europę reprezentują Anglia, Niemcy, Islandia, Finlandia i Grecja.

Skutkiem tego na dalszy plan ucieka głębia Wigilii. Google pokazuje świat bez refleksji nad własnym życiem i stosunkiem do bliźniego. Takie działania podejmowali w Polsce też komuniści, aby wizerunek świętego Mikołaja nie łączył się z chrześcijaństwem, a wyłącznie z dawaniem prezentów.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną