Życie to hazard

0
0
0
/

W ostatnim czasie dużo mówi się o ustawie hazardowej autorstwa Prawa i Sprawiedliwości, która doprowadziła do zamknięcia wielu tysięcy punktów z nielegalnymi automatami do gier. Politycy mają usta pełne frazesów o tym jak ważny jest to problem społeczny. Argumenty typu: „ustawa ma być ratunkiem dla dziesiątków tysięcy Polaków, którzy tracą dorobek życia wpędzeni w szpony hazardu przez mafię zajmującą się wstawianiem nielegalnych automatów do gier” , to tylko pusta retoryka. Fakty są niestety takie, że ludzie przegrywający majątki będą robili to nadal, zmieni się jedynie podmiot zarabiający gigantyczne pieniądze na ludzkim nieszczęściu. Przez wiele lat państwo nieudolnie walczyło z hazardem. Regulacje się zmieniały a biznes kwitł, bo regulator, czyli nasi politycy czerpali ogromne zyski z łapówek hojnie rozdawanych na „prawo” i „lewo” przez potentatów na rynku gier. Afera hazardowa, której według prokuratury nigdy nie było, a dzięki której mogliśmy oglądać czerwonego, ociekającego potem ówczesnego szefa klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, który na konferencji prasowej drżącym głosem przekonywał nas, że nic się nie stało, to tylko wierzchołek góry lodowej. Jak pamiętamy afera wybuchła w 2009 roku a rynek automatów do gier od tamtej pory rozwijał się fenomenalnie, aż do początku 2017 roku. Wkrótce po objęciu władzy w Polsce rząd Prawa i Sprawiedliwości powiedział „stanowcze i zdecydowane” raczej nie dla hazardu. Ściśle mówiąc, PiS wcale nie walczy z hazardem, tylko pozazdrościł olbrzymich dochodów czerpanych przez „gangsterów”. Teraz to państwo rękoma Totalizatora Sportowego będzie wyciągać pieniądze od rodzin, w których istnieje ktoś, kto ma problemy z powiedzeniem nie jednorękim bandytom. Co więcej, chwilowa pustka w branży wcale nie poprawiła sytuacji wspomnianych rodzin. Gracze przerzucili się na inne formy hazardu. Wielu częściej odwiedza punkty z zakładami bukmacherskimi lub kasyna, inni grają w internecie. Jest też duża grupa nałogowo grająca w Totolotka. Największy udział w rynku hazardu o czym się w ogóle nie mówi ma jednak szeroko pojęty rynek finansowy. To tam, proponowane są tzw. instrumenty pochodne, które mają więcej wspólnego ruletką niż z inwestowaniem. Żyjemy w kraju, w którym nie możemy legalnie pograć z kolegami w pokera na drobne pieniądze, ale możemy obstawić spadki lub wzrosty na większości giełd świata, ryzykując cały swój majątek. Do tego dostaniemy swoisty kredyt, w postaci „lewara finansowego”, dzięki któremu będziemy mogli grać o większe stawki. Życie to hazard i żadne regulacje tego nie zmienią, jednak czy państwo powinno czerpać dochody z ludzkiego nieszczęścia? Paweł Walo

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną