Archeolodzy obrażają 80 tys. poszukiwaczy

0
0
0
/

W zachodniopomorskich mediach ukazał się news o ograbieniu grobów żołnierskich przez poszukiwaczy używających wykrywaczy metali. Natychmiast zareagował Oddział Warszawski Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich, który od lat przoduje w kształtowaniu negatywnego wizerunku hobbystów. Archeolodzy ze SNAP zaapelowali o zmianę prawa, by do podobnych sytuacji nie dochodziło. Problem w tym, że nikt nie zweryfikował wiadomości lokalnego portalu informacyjnego i na obecnym etapie śledztwa - jak podają po czasie inne media regionalne - wiadomo, że zatrzymany sprawca zbezczeszczenia grobów nie ma nic wspólnego z poszukiwaczami militariów, a szczątki mogła odkryć samoczynnie rzeka Odra. Oskarżający poszukiwaczy o ograbianie grobów archeolodzy do dzisiaj nie przeprosili za swoje insynuacje, pomimo że aktualnie nawet pierwotnie oskarżający poszukiwaczy serwis internetowy igryfino.pl przytoczył ustalenia, z których wynika, że zatrzymana osoba, która już przyznała się do winy poszukiwaczem nie jest. Niezależnie od tego archeolodzy apelują o wprowadzenie zmian prawnych względem poszukiwaczy zabytków i pozostałości po dawnych czasach podkręcanych tego typu manipulacjami opinię społeczną. Wiadomo już, że w styczniu tego roku do kilku ministerstw trafiła propozycja zmian prawnych zaproponowana przez SNAP. Treść postulatów nie została ani ujawniona ani tym bardziej konsultowana ze środowiskiem, którego zmiany prawne mają dotyczyć. Tak wyglądać ma dobra zmiana w kulturze i budowanie społeczeństwa obywatelskiego? Poszukiwacze nazywani czasami detektorystami to ludzie używający m.in. wykrywaczy metali do realizacji swojej pasji czy posiadający hobby polegające na zbieraniu pamiątek z przeszłości (m.in. monet, guzików, dewocjonaliów itp.) i odkrywaniu historii, zazwyczaj mającej charakter regionalny. Anatomia kłamstwa archeologów od początku: W Polsce policja współpracuje w tzw. łapankach na poszukiwaczy zwłaszcza w województwach łódzkim i zachodniopomorskim (najprostszy sposób na zwiększenie wykrywalności to złapanie na polu poszukiwacza z kilkoma popularnymi starymi monetami czy pustą łuską z zakazaną prawem niezbita spłonką). - Przyjechali z wykrywaczami metali. Rozkopali grób nad Odrą. Były tam szczątki 3 żołnierzy. Zabrali to, co potrzebne kolekcjonerom - opisał sprawę ostatniej afery z ograbieniem grobów portal igryfino.pl. Temat w lot podchwycił Oddział Warszawski Stowarzyszenia Naukowego Archeologów Polskich, kierowany przez Hannę Pilcicką-Ciura (główny administrator profilu społecznościowego SNAP OW). - W styczniu 2017 roku apelowaliśmy do wielu ministerstw i instytucji w związku z narastającym problemem rabunku i niszczenia dziedzictwa kulturowego, w tym szczególnie zabytków archeologicznych i ich kontekstu, oraz grobów i cmentarzy wojennych w trakcie nielegalnych działań podejmowanych przez tzw. poszukiwaczy skarbów, używających detektorów metali. Pragnęliśmy zwrócić uwagę, na fakt wzrastającej liczby takich przypadków i konieczność reakcji na nie – zaczęła swój wpis na profilu facebookowym w imieniu SNAP OW Pilcicka-Ciura, zawodowo urzędnik pracujący w Państwowym Muzeum Archeologicznym (część wpisów antyposzukiwawczych na Facebooku Pilcicka-Ciura realizuje w czasie swojej pracy zawodowej). - Czasem pojedyncze wydarzenie porusza szczególnie i mamy nadzieję że opisywany przypadek zbezczeszczenia grobu żołnierskiego - celem wydobycia fantów - będzie tym, który przyniesie kres bezkarnej działalności nielegalnych poszukiwaczy – wskazała winnych archeolog ze SNAP komentując sprawę ograbienia grobów nad Odrą i zlinkowała tekst Gryfino.pl, który winą za kradzież przedmiotów z grobów od razu przypisał użytkownikom wykrywaczy metali. Komentatorzy zwrócili uwagę, że nie wiadomo jeszcze kto dokonał ograbienia zwłok wojennych, a już obciążone zostało całe środowisko poszukiwaczy, które w 2009 szacowane było przez Ministerstwo Kultury na 80 tys. osób. Adrian Kłos, społeczny opiekun zabytków przypomniał, że to już kolejna afera relacjonowana przez SNAP, która ma na celu wywołać bombę zgorszenia i przyspieszyć wprowadzenie nowej legislacji zwiększającej represje prawne względem poszukiwaczy. - Podkreślę na wstępie z całą stanowczością, że ktoś kto dokonał tego czynu powinien gnić w więzieniu i nie ma na to żadnego wytłumaczenia. Smuci mnie tylko wykorzystywanie tego artykułu do lobbowania zmiany prawa o którą Państwo wnioskujecie. Dlaczego zrobili to detektoryści? Kim jest tak naprawdę detektorysta? To ktoś z detektorem metalu? Więc poszukiwacz z magnesem neodymowym nim będzie czy już nie? Nie można przypisywać jakiejś grupie czynu kogoś kto wykorzystywał wykrywacz metalu do dokonania przestępstwa. Kucharz i nożownik wykorzystują na co dzień noże a to chyba zupełnie inne osoby - napisał Kłos. W zeszłym roku nagłośniony został przypadek filmów pseudo detektorystów, którzy bez pozwolenia konserwatora zabytków, bez zgody właściciela terenu chodzili po zasianych polach wchodząc w szkody rolnikom. Kiedy okazało się, że pierwszy zidentyfikowany z nazwiska „poszukiwacz” to magister archeologii, na stronie OW SNAP nie pojawiły się komentarze o „archeologach wandalach”, bowiem wątek stał się niewygodny dla środowiska archeologicznego. Do tego także odniósł się Kłos będący jednocześnie wiceprezesem Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego „Exploratorzy.pl”. - Chciałem tylko przypomnieć głośną sprawę ,,youtuberów” którzy mają obecnie zarzuty prokuratorskie za nielegalne poszukiwania pod zabytkowym kościołem. W tej grupie i w czasie tych poszukiwań był magister archeologii. Czy w takim razie to był detektorysta czy może archeolog z wykrywaczem? Nie można dostosowywać nomenklatury pod swoje potrzeby. Równie dobrze nagłówki w prasie po tych akcjach ,,youtuberów" mogły być w stylu: „Archeolog z kolegami”…. Itp. Tylko czy tędy droga? – pyta Kłos. Odpowiedź Hanny Pilcickiej-Ciura, prezesa SNAP OW zaskakuje: „chyba prześledzę Bibię w kontekście”. Nic więcej… Z kolei Igor Murawski, przewodniczący Europejskiej Rady na Rzecz Detektoryzmu i prezes PHEC Thesaurus z Wielkiej Brytanii, wyraził zaniepokojenie sugestią proponowanych przez SNAP zmian w prawie, które nie były konsultowane ze środowiskiem detektorystów. Podkreślił, że wykorzystywanie medialnych sensacji do podkręcania atmosfery niczemu dobremu nie służy. Krytyczny wobec generalizacji patologii zarówno w środowisku archeologów jak i poszukiwaczy jest m.in. archeolog Olaf Popkiewicz , który 12 grudnia 2016 r. podczas konferencji regionalistycznej w Zielonej Górze zauważył, że z perspektywy czasu widać, że za restrykcjami prawnymi wobec poszukiwaczy stoi m.in. walka o zmonopolizowanie runku poszukiwań zabytków. - Wielu archeologów, którzy głośno domagali się delegalizacji poszukiwań zabytków prowadzonych przez pasjonatów historii ma już dzisiaj wyroki sądowe za różne sprawy korupcyjne w archeologii - mówił stanowczo Olaf Popkiewicz. - To im głównie na tym zależało - dodawał archeolog, który jednocześnie potępił nieetyczne działania zarówno po stronie poszukiwaczy jak i archeologów. Nagonkę na poszukiwaczy zaprezentowaną przez SNAP OW skomentował od razu także Piotr Lewandowski, prawnik i prezes Fundacji Thesaurus: „Przypominam SNAP, że zgodnie z art. 42 ust. 3 Konstytucji RP: Każdego uważa się za niewinnego, dopóki jego wina nie zostanie stwierdzona prawomocnym wyrokiem sądu.” - Skąd wiadomo, że doszło do czynu zabronionego? Skąd wiadomo, kto się dopuścił czynu zabronionego? Jest postanowienie prokuratury o wszczęciu postępowania karnego? Czy tylko tzw. postępowanie sprawdzające? A może jest postępowanie nie w sprawie, lecz przeciwko komuś? Może przedstawiono już zarzuty? SNAP to już wszystko wie??? Na dobranoc życzę mniej ekscytacji a więcej krytycyzmu – napisał Lewandowski stawiając pytania, które pozostały w najważniejszych punktach bez odpowiedzi. Odpowiedź przyszła jednak całkiem szybko. Po wstępnych czynnościach operacyjnych policji udało się ustalić sprawcę, który przyznał się do zabrania z grobów wojennych przedmiotów należących do ofiar. - Udało się już ustalić i zatrzymać podejrzanego o ograbienie mogiły. Mężczyźnie, jak informuje "Gazeta Wyborcza Szczecin" postawiony został zarzut ograbienia grobu, co jest przestępstwem opisanym w artykule 262 kodeksu karnego. Grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Przyznał się do winy. Nie ma związku z osobami poszukującymi militariów. Mogiłę żołnierzy odkrył przypadkowo - podały serwisy ogólnopolskie powołując się na ustalenia dodatku regionalnego „GW”. Jak było naprawdę? Nie wiemy. Za to archeolodzy ze SNAP zdążyli już błotem obrzucić poszukiwaczy. Jak zakończy się sprawa ograbienia grobów wojennych nad Odrą? Nie wiadomo. Niezależnie od tego czy żołnierzy okradli poszukiwacze, archeolodzy czy taksówkarze, oczernianie na podstawie takiego zdarzenia całej grupy społecznej zawsze będzie krzywdzące, a wskazywanie na winnych na podstawie newsów dziennikarskich z portali plotkarskich czy pseudo informacyjnych narażone jest na przekazywanie czytelnikom nieprawdy. Powinni o tym doskonale wiedzieć zwłaszcza archeolodzy, którzy badają nekropolie okradane od czasów starożytnych, bowiem od tysięcy lat istniały hieny cmentarne, a przypisywanie takich czynów jednemu środowisku, tylko po to, by spowodować do niego niechęć społeczeństwa i przeforsować swoje propozycje prawne jest zachowaniem wysoko nieetycznym. Tekst i fot. Robert Wyrostkiewicz Autor jest założycielem Muzeum Wojny i Pokoju (w organizacji), prezesem Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego „Exploratorzy.pl”, redaktorem naczelnym serwisu Archeolog.pl i publicystą miesięcznika „Odkrywca” oraz studentem archeologii w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną