Herezje na kazaniu w ramach politycznie poprawnej propagandy

0
0
0
/

Dziś w mojej parafii procesja przeszła nową trasą i zakończyła się nie przed kościołem parafialnym ale przed ośrodkiem prowadzonym przez jezuitów. Zapewne dla tego kazanie na zakończenie procesji wygłosił jezuita. Przesłanie kazania, choć nie wypowiedziane wprost, było jasne - moralnym obowiązkiem jest przyjmować uchodźców.   W samym kazaniu może nie było najgorsze to, że duchowny wykorzystał je do propagowania swoich szkodliwych politycznie poprawnych poglądów (jak wiemy uchodźcy to niepokazywane w TV rodziny z dziećmi ale młodzi faceci chcący kasy i rewolucji islamskiej w Europie). Najgorsze było to, że kazanie opierało się na herezjach. Według jezuity zabiliśmy Jezusa, nie dla tego, że jesteśmy źli tylko dlatego, że się baliśmy, Jezus według jezuity nie umarł za nasze grzechy tylko za nasze lęki. Abstrahując od faktów historycznych (zabili Jezusa rzymscy żołnierze, a Jezus został zabity bo domagali się tego Żydzi), to zgodnie z teologią katolicką Jezus umarł za nasze grzechy, byśmy mogli być zbawieni. Miedzy strachem a grzechem jest poważna różnica. Strach to emocja, której nie kontrolujemy, coś co jest poza naszą decyzją – możemy co najwyżej wykazać się odwagą i zrobić coś pomimo strachu. Natomiast grzech to akt woli, grzeszymy gdy dokonując świadomie czynu (nawet w prawie karnym wariaci nie ponoszą odpowiedzialności za swoje czyny). Dodatkowo wielu grzechów nie możemy usprawiedliwić strachem, trudno było by normalnemu facetowi cudzołożyć ze strachu, czy ze strachu pożądać czyjeś żony. Teorie jezuity opierają się więc na destruktywnej psychoterapii niż na Ewangelii. To destruktywni terapeuci chcą nas wyzwolić od poczucia winy, apelują do pozytywnych emocji, i milczą o odpowiedzialności i rozumie. W percepcji jezuity nie mieści się to, że sprzeciw wobec islamskich emigrantów, to nie efekt emocji tylko racjonalnej rozumowej kalkulacji. Sprzeciwiając się islamistom nie robimy tego ze strachu tylko po to by uniknąć kłopotów. Innym ciekawym elementem w kazaniu jezuity było to, że Jezus umarł i my musimy kontynuować jego, dzieło. Nie dosyć, że moim zdaniem Jezus zmartwychwstał i żyje, to jeszcze do tego według Ewangelii działalność Jezusa absolutnie nie polegała na wpuszczaniu do domu złych ludzi, wręcz przeciwnie Jezus złych wywalił przemocą z świątyni jerozolimskiej. Teorie zaś o zastępowaniu Jezusa brzmią tak jak nauczanie sekt głoszących możliwość osiągnięcia przez człowieka boskości. Dodatkowo jak co roku ołtarze przy których zatrzymywała się procesja były delikatnie mówiąc rachityczne (i jak zwykle pozbawione były krzyża). Żyjemy w kolorze obrazkowej, w czasach laicyzacji – ewangelizacja wizualna powinna być więc efektowna a nie pozbawiona mizerna i nieadekwatna do sytuacji. Najdziwniejszy był ołtarz przy ośrodku jezuitów. Duże kamienne serce, na którym rósł kwiatek. Symbol nawrócenia? Tylko jaki miał ten symbol związek z Jezusem. Serce Jezusa, serce Boga, zawsze płonie miłością do ludzi. Nie jest martwym kamieniem. Boże Ciało to święto realnej obcości ciała i krwi Jezusa w Eucharystii a nie nawrócenia grzesznika. Jan Bodakowski

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną