Zderzenie z trudami w relacji, to okazja do uwolnienia od oczekiwań

0
0
0
/

Medytacje ewangeliczne z dnia 17 października, Wtorek, Łk 11,37-41. Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem. Na to rzekł Pan do niego: Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste. Po co zapraszamy Jezusa? Jeśli Go w ogóle zapraszamy, bo cóż to znaczy?… Może sprawdzamy czy nam się relacja z Nim opłaci? A może weryfikujemy, czy opcja katolicka nam pasuje? Tylko czy my wtedy rzeczywiści zapraszamy Jezusa? Przy Chrystusie wszystko się ma ponazywane. On jest naszym całkowitym rozszyfrowaniem. Faryzeusz nie zaprosił tak naprawdę Osoby Jezusa, ale jakieś zjawisko, jakieś swoje wyobrażenie, które chciał sprawdzić. Wszystko runęło w sekundę. Jezus doskonale wiedział, że jest zwyczaj obmycia rąk, ale tego nie zrobił. To jakby dać komuś sposobność, żeby sytuacja stała się okazją dla faryzeusza, by sam zobaczył jaki ma ze sobą problem. Ta sytuacja była łaską dla faryzeusza. Podobnie my doświadczamy różnych sytuacji, które są dla nas trudne do zniesienia. Oczywiście nie znaczy to, że mamy ślepo się na wszystko godzić. Na zło nie można. Są sytuacje w których coś w trudny sposób wytrzymujemy, na przykład jakąś osobę w pracy, czy kogoś z rodziny. To jest wspaniała okazja, żeby poznać samych siebie, swoje ograniczenia, które nie pozwalają nam kochać w pełni drugiego człowieka. Mamy te ograniczenia, tak jak miał je oburzający się na Jezusa faryzeusz. Dać to, co jest wewnątrz na jałmużnę, to traktować drugiego człowieka poważnie. Po prostu kochać wbrew wszystkiemu. Na przekór wszystkim niespełnionym oczekiwaniom. Kochać do tego momentu, aż sami zostaniemy uwolnieni od oczekiwań wobec osób. Jezus chętnie nas od nich uwolni, tylko je w sobie zidentyfikujmy, a najlepiej to zrobimy podczas spotkania z drugim człowiekiem, dokładnie z tym człowiekiem, którego stawia nam na drodze Chrystus, który tak samo jest w nas, jak i w tym drugim, którego spotykamy.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną