Krzesła konstytucyjne i zbrodnicze

0
0
0
/

Niezawisłe sądy dokazują na potęgę; można nawet sformułować stosowne prawo, że im bardziej niezawisły sąd, tym bardziej dokazuje. Oto na przykład niezawisły sąd rejonowy ze znanego w świecie z niezawisłości gdańskiego okręgu sądowego, surowo przykazał białostockiemu oddziałowi IPN, by kontynuował śledztwo w sprawie sfałszowania dokumentów dotyczących konfidenta SB o pseudonimie „Bolek”. Jak długo to śledztwo ma być prowadzone? Tego niezawisły sąd rejonowy ze słynącego w świecie – i tak dalej – dokładnie nie sprecyzował, ale uciekając się do znanej w jurysprudencji wykładni teleologicznej, czyli celowościowej, sami możemy się domyślić, że dotąd, aż wreszcie okaże się ponad wszelką wątpliwość, że dokumenty zostały sfałszowane i ze agent „Bolek” nigdy nie istniał, a jeśli by nawet z jakichś zagadkowych powodów jednak istniał – że nie był nim były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju Lech Wałęsa. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że były prezydent od znajomych starych kiejkutów otrzymał propozycję, że jak włączy się do walki o praworządność i demokrację w naszym nieszczęśliwym kraju, to niezawisłe sądy też staną na wysokości zadania i dopilnują, żeby sprawa nieszczęsnego „Bolka”, co to wlecze się za byłym panem prezydentem, niczym smród za parowozem, zakończyła się wesołym oberkiem. Toteż były pan prezydent nie tylko natychmiast stanął na nieubłaganym gruncie praworządności i demokracji, ale niezwykle ożywił się koncepcyjnie; koncepcje lęgną mu się w głowie jedna za drugą na podobieństwo królików, więc już choćby na tej podstawie możemy się domyślić, jaka burzliwa fermentacja się tam dokonuje. Nie bez kozery – oto w następstwie „rekonstrukcji rządu” pan premier Morawiecki już był na przesłuchaniu w Brukseli, gdzie dwa niemieckie owczarki wysłuchały jego tłumaczeń, że Polska chciała dobrze i tak dalej – ale z bąknięć pana premiera podczas konferencji prasowej, jaka odbyła się zaraz po zakończeniu tego przesłuchania 9 stycznia o godzinie 23, odniosłem wrażenie, że jeśli nawet go nie obsztorcowali, to mogli zauważyć, że wprawdzie, wiecie, rozumiecie, Morawiecki, może i dobrze chcieliście, bo my wiemy, że dobry z was chłopiec i w gruncie rzeczy my wam wierzymy – ale co z tego, kiedy wyszło, jak zawsze? Toteż nie upierajcie się, tylko od razu się przyznajcie, to wtedy wstawimy się za wami u Naszej Złotej Pani, by was za surowo nie ukarała. I kto wie, czy tak właśnie nie będzie, bo pan Jacek Czaputowicz, będący wynalazkiem pana prof. Bronisława Geremka, dopiero teraz został ministrem spraw zagranicznych, ale od razu zadeklarował, ze będzie poprawiał stosunki z Niemcami, które – i tak dalej. Sęk w tym, że Polska może poprawić stosunki z Niemcami tylko w jeden sposób – że mianowicie będzie we wszystkim słuchać Naszej Złotej Pani i w podskokach wykonywać jej polecenia, a nawet odgadywać myśli. Jestem pewien, że pan minister Czaputowicz potrafi i jedno i drugie, toteż nic dziwnego, że zarówno były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju nabrał otuchy, że te wszystkie zgryzoty zakończą się wesołym oberkiem, no a niezawisły sąd też „powinność swej służby zrozumiał” i nakazał kontynuowanie śledztwa, aż sytuacja międzynarodowa się wyjaśni. Ale to tylko takie incydenty, pokazujące, że jak będzie trzeba, to niezawisłe sądy unieważnią nawet prawo grawitacji, jako sprzeczne z konstytucją, ale nie o tym chciałbym tu pisać, tylko o postanowieniu niezawisłego sędziego Igora Tulei, który też surowo przykazał prokuraturze kontynuowanie śledztwa w sprawie legalności uchwalenia ustawy budżetowej w Sali kolumnowej Sejmu 16 grudnia 2016 roku. Okazało się bowiem, że podczas głosowania doszło tam do sytuacji sprzecznej z konstytucją, a konkretnie – że krzesła, na których siedzieli posłowie glosujący nad ustawą, ustawione były w poprzek sali w taki sposób, że posłom opozycyjnym utrudniały, czy nawet blokowały dostęp do stołu prezydialnego. Pan sędzia Igor Tuleja najwyraźniej takie ustawienie krzeseł uznał za sprzeczne z konstytucją, bo konstytucja dopuszcza wprawdzie krzesła, ale pod warunkiem, że nie będą ustawione w poprzek sali. Ustawienie krzeseł wzdłuż oznacza, że są to krzesła konstytucyjne, podczas gdy ustawienie ich w poprzek nadaje tym samym krzesłom charakter niekonstytucyjny, a być może nawet przestępczy. Skoro tak, to warto przy tej okazji zastanowić się nad konstytucyjnością innego ustawienia – czy na przykład ukośne ustawienie krzeseł byłoby zgodne z konstytucją, czy już nie. One wprawdzie nie byłyby ustawione w poprzek, ale jednak nie wzdłuż, podczas gdy tylko przy ustawieniu wzdłużnym mamy pewność, że krzesła są konstytucyjne. To są bardzo delikatne materie konstytucyjne i jestem pewien, że już wkrótce pojawia się na ten temat prace doktorskie i rozprawy habilitacyjne, które niezwykle wzbogacą naszą jurysprudencję o elementy kretynizmu prawniczego. A skoro tak, to dobrze byłoby wyjaśnić również kwestię następującą: czy ustawienie krzeseł do góry nogami i posadzenie posłów na tych odwróconych nogach, byłoby zgodne z konstytucją, jeśli krzesła ustawione byłyby wzdłuż sali, czy z konstytucją mimo to niezgodne? Wydaje mi się, że choćby „rodzinnych kronik idąc śladem”, pan sędzia Igor Tuleja mógłby być niezwykle pomocny w wyjaśnieniu tej zawisłej kwestii, a skoro tak, to nie ma co czekać, tylko brać byka za robi, „bo nie jest światło, by pod korcem stało” - jak powiada poeta. W takiej sytuacji i niezależna prokuratura, a przede wszystkim – stare kiejkuty też zyskałyby pewność, czego się trzymać i mogły wrócić do metod sprawdzonych jeszcze na etapie walki o władzę ludową, gdzie praworządność była przestrzegana wzorowo – o czym wiem choćby z książki napisanej przez wybitnego pisarza Jacka Bocheńskiego, a zatytułowanej „Zgodnie z prawem”, jaką otrzymałem przy okazji uzyskania promocji do klasy trzeciej w nagrodę „za postępy w nauce i piękne czytanie”.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną