Apartheid – przejaw rasizmu czy spójna koncepcja życia społecznego?

0
0
0
/

Kolonizatorami RPA byli burowie wywodzący się przede wszystkim od Holendrów. Stworzony przez nich apartheid opierał się na koncepcji, którą protestanccy Holendrzy pierwszy raz zastosowali w Europie, we własnej ojczyźnie, na przełomie XIX i XX w.           Abraham Kuyper, kalwin i premier Holandii, opowiedział się za podziałem społeczeństwa na tzw. filary (proces ten po angielsku określany jest słowem „pillarisation”. Po polsku można go oddać jako „segmentacja”). Polegało to na wprowadzeniu w Holandii autonomicznych stref życia dla protestantów, katolików, oraz liberałów i socjalistów. Każda z tych grup miała własne media, szkoły, banki, stowarzyszenia itd. Protestanci mieli obcować wyłącznie z protestantami, katolicy z katolikami itd. Pomysł ten został zresztą wprowadzony w życie. Prawdopodobnie intencją tych, którzy się za nim opowiadali była jeszcze większa marginalizacja katolików, którym przez lata zabraniano w kalwińskiej Holandii zbierać się na modlitwie, czy organizować procesji, nie zgadzając się nawet na istnienie katolickiej hierarchii w tym kraju. Katolicy byli zmuszeni zakładać tajne kościoły w domach, aby móc celebrować Msze święte. Zdarzało się, że przerabiali strychy na świątynie. Dzisiaj funkcjonuje w Amsterdamie muzeum o nazwie: „Kościół Naszego Pana na Poddaszu”, który jest pamiątką po tamtych czasach. Marginalizacja ta jednak nie powiodła się. Okazało się, że filar katolicki był najlepiej zorganizowaną sferą w Holandii. Stało się to zapewne za sprawą faktu, że Kościół katolicki jest niezwykle sprawnie działającą strukturą i z jej pomocą udało się zorganizować życie katolickie. Od drugiej połowy XIX w., aż do czasu Soboru Watykańskiego II, katolicyzm w Holandii rozkwitał. Od roku 1946 do 1971 premierem Holandii byli wyłącznie katolicy. To oni stanowili bowiem większość mieszkańców tego kraju, zamieszkując głównie na południu, ale do tej pory byli dyskryminowani. Patrząc z historycznego punktu widzenia, protestancka koncepcja segmentacji, która była pierwszym holenderskim apartheidem, tyle, że nie rasowym a religijnym, sprawdziła się. Wynikała ona z nienawiści do tego co katolickie, ale także była owocem protestanckiego pragmatyzmu. Było owocem myślenia: skoro nie możemy porozumieć się z katolikami, podzielmy się na dwa światy. Miało to wiele zalet. Wyobraźmy sobie, jak wiele problemów można by w Polsce rozwiązać gdyby szkoły publiczne oddać częściowo ateistom, częściowo ludziom wierzącym. Rodzice i dzieci same by wybierały, czy chcąc uczęszczać do szkoły, gdzie jest religia, kultywuje się katolickie wychowanie czy też tam, gdzie jest permisywna edukacja seksualna, laicyzm itd. TVP1 można by oddać prawicy i katolikom, a TVP2 liberałom i lewakom. Nikt by nic nikomu nie narzucał, bo każdy sam wybierałby to, co go interesuje. Kiedy po Soborze Watykańskim II w ramach otwartości zlikwidowano tę segmentację – wszystko się pomieszało, a Kościół katolicki stał się w tym kraju duchową pustynią. To, co miało mu służyć, okazało się gwoździem do trumny. Kalwińscy burowie postanowili przenieść ten model do RPA. Z pewnością żywili nienawiść do czarnych (jak to protestanci w USA wobec Indian), ale rozumieli też, że muszą żyć z nimi w jednym kraju. Stworzony przez nich system, choć dyskryminujący, pozwolił na pokojową egzystencję i rozwój kraju. Dzisiaj, kiedy apartheid upadł, rządzący RPA chcą pozbyć się wszystkich białych, którzy przecież budowali ten kraj i także mają swoje prawa. Ich postawa pokazuje, że jednak apartheid miał swoje uzasadnienie. Dzisiaj mówienie o tym jest oczywiście przejawem rasizmu i ksenofobii. Wiadomo, że Nelson Mandela wielkim człowiekiem był i zapewnił wolność temu krajowi. W pierwszym okresie swej działalności był liderem terrorystycznej organizacji „Włóczni narodu”, która była zbrojnym ramieniem Afrykańskiego Kongresu Narodowego. Był także członkiem komunistycznej partii South African Communist Party. Kierowana przez niego komórka zabiła wielu ludzi m.in. podsadzając bomby w kościołach i w centrach handlowych. Sam Mandela współpracował z dyktatorami i prowadził złodziejską politykę nacjonalizacji. Statystyki mówią jednoznacznie, że przemoc, w tym na tle rasowym, była znacznie większa po apartheidzie niż w czasie jego trwania. Pozwalał on utrzymać w kraju porządek. Jestem daleki od idealizowania apartheidu, ale jest z nim trochę tak, jak z dyktatorami w krajach arabskich. Pomimo wszystkich ich przestępstw tylko oni gwarantują pokój w regionie, gdzie uznaje się jedynie siłę i gdzie demokracja jest czymś tak odległym, jak biegun północny od Polski.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną