Duchowość różokrzyżowców - masonów

0
0
0
/

Siedmiokrotna ścieżka         7 jest kluczową cyfrą dla różokrzyżowców, bo jest symbolem boskości. Stąd wszędzie jest też o niej mowa: Bóg objawia się siedem razy, istnieje siedem światów i siedmiokrotna ścieżka, którą należy podążać. Ścieżka ta składa się z siedmiu etapów. Opisywać miał ją św. Piotr w swoim liście: „Dlatego też właśnie wkładając całą gorliwość dodajcie do wiary waszej cnotę, do cnoty - zrozumienie, do zrozumienia - samoopanowanie, do samoopanowania - wytrwałość, do wytrwałości - pobożność, do pobożności - miłość bliźniego, do miłości bliźniego – miłość” (2 P 1, 5-7 – w tłumaczeniu różokrzyżowców) Już w samym nawiązaniu do św. Piotra widać akt satanizmu. Oto bowiem pierwszy papież miał być gnostykiem, który pozostawił wskazówki, jak dojść do boskości. Proces ten polega na zdobyciu po kolei wiary, cnoty – zrozumienia, samoopanowania, wytrwałości, pobożności, miłości bliźniego i miłości. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że chodzi tutaj o jakąś szlachetną pracę nad sobą. W rzeczywistości jednak terminom tym odpowiadają zupełnie inne treści niż te, które z nimi kojarzymy. Wiara chociażby jest ujmowana w następujących słowach: „Pisma święte wszystkich stuleci podkreślają wyraźnie, że wiara nie polega na przyjęciu i wyznawaniu pewnej określonej nauki, kościoła, szkoły czy Boga, lecz jest posiadaniem czegoś, czego musi się być rzeczywiście świadomym. I to, co w ten sposób posiadamy, musi być przeżyte w przybytku serca; musi zamieszkiwać w naszym sercu; innymi słowy - praatom czyli atom iskry ducha musi zostać ożywiony. Jak długo atom ten nie jest obudzony, nie może być mowy o wierze”1. Inaczej mówiąc wiara to uznanie, że się ma boską naturę, którą trzeba w sobie obudzić. Cnotą – zrozumieniem jest po prostu postępowanie według wskazań gnozy. Samoopanowanie z kolei nie oznacza powściągliwości, która rodzić ma w nas jedynie cierpienie. Jest to coś łatwego do zdobycia, co nie wymaga wielu ćwiczeń: „Możecie to osiągnąć bez żadnego wysiłku. Wystarczy, że odwrócicie się od nacisku i głosu natury w Was, a zwrócicie się do tego Innego, Nowego w Was: to właśnie jest samoopanowanie. Stwierdzicie wtedy, że stara natura coraz bardziej milknie; coraz bardziej obumiera. Samoopanowanie w rozumieniu siedmiorakiego prawa jest więc ukierunkowaniem samego siebie na podstawie prawdziwej cnoty i rozumienia: jest postępowaniem za nowym głosem wewnętrznym. Takie samoopanowanie tworzy trzeci stopień ścieżki”. Można powiedzieć, że samoopanowanie polega na tym, by już nie słuchać własnej ludzkiej natury i jej wskazań. Wytrwałość oznacza stałość w wykorzenianiu ludzkich skłonności. Niezwykle interesujący jest piąty stopień, jakim jest pobożność. Jan van Rijckenborgh najpierw bowiem ukazuje fałszywe rozumienie pobożności. Jest to „powierzchowna religijność mas”, która utożsamia się z bogobojnością, stosowaniem się do przepisów Kościoła, prowadzeniem moralnego i konsekwentnego trybu życia. Jest to podejmowanie ascezy i modlitwy. Jest to życie mistyczne zakonników i zakonnic, które jest rzekomo jedynie pozorną relacją z Bogiem. Ważna jest niezwykle uwaga, że modlitwa jest nie tylko niepotrzebna, ale niezwykle szkodliwa, bo wytwarza promieniowanie, które narusza procesy wywoływane przez różokrzyżowców. Pokazuje to, że różokrzyżowcy, jako dzieci szatana, odczuwają skutki modlitwy i boją się jej. Prawdziwa pobożność jest czymś zupełnie innym. Jest to bowiem przemiana w boga: „Kto jednak przebije się ze stanu natury do stanu Ducha, ten zmienia się bezpośrednio i to nie tylko od strony moralnej, etycznej czy religijnej, lecz także pod względem fizycznym. Ta zmiana cielesna jest właśnie pobożnością”2. Szósty stopień to miłość bliźniego. Nie ma on jednak nic wspólnego z tym, co pojmujemy jako miłość, która zawsze ma być egocentryczna i skażona różnymi wadami. Spotykamy się przy tej okazji z krytyką humanitaryzmu: Ludzkość trapi okrutna choroba, która każe jej znosić niewysłowione cierpienia. Tysiące i dziesiątki tysięcy ludzi zajmują się tym, by te cierpienia złagodzić. Zebrany został ogromny kapitał. Ogromna machina humanitaryzmu została wprawiona w ruch. Miliony ludzi poruszanych jest wielką dobrocią. Jednakże podstawowa przyczyna, istota wszystkich chorób i cierpień, jaką jest nasze istnienie w dialektyce, pozostaje nietknięta. Co gorsza na mocy podstawowych praw dialektyki zbiorowe zło ludzkości i związane z nim cierpienia są pobudzane i wzrastają w tym samym stopniu, w jakim rozwija się ogólnoludzka walka chorobami. Tym samym straszliwie chorobliwy stan ludzkości ulega dalszemu pogorszeniu - gdy tymczasem dziesięć lat całkowicie zmienionego trybu życia spowodowałoby zniknięcie tej plagi jak za podmuchem wiatru3. Podejście to jest zrozumiałe zważywszy na wiarę w reinkarnację. Bieda i cierpienie jest konsekwencją poprzedniego życia. Prawdziwą pożyteczną działalnością jest więc jedynie działanie duchowe polegające na przebudzeniu boskości w wybranych ludziach. Humanitaryzm nie zostaje jednak odrzucony: „Mimo to, humanitaryzm jest dobrem. Dzięki niemu uwalniają się elementy braterskości, a kto dąży do takiego braterstwa, musi postępować według tych zasad. Powinien jednak wiedzieć, że tego rodzaju braterstwo ludzi wcale nie jest uwalniające, a wprost przeciwnie, jako umacniające stan tej natury - rodzi ból”4. Należy pomagać innym ludziom, by stworzyć poczucie braterskości, ale trzeba pamiętać, że w ten sposób jedynie przyczynia się większego bólu cierpiącym. Jest to niezwykle ciekawe, biorąc pod uwagę, że masoni, którzy dysponują olbrzymi majątkami i przedstawiają się jako filantropi, którzy pomagają ubogim, wyznają doktrynę Różokrzyża. Pokazuje to, że traktują pomoc ubogim czysto instrumentalnie, uznając nawet, że w ten sposób bardziej szkodzą niż pomagają. Na szóstym stopniu miłości bliźniego adept Różokrzyża jest już boskim duchem, który jedynie przebywa w obcym ciele i obcym kosmosie. Jest już on niepodatny na cierpienia. Potrafi czytać w myślach innych ludzi, posiada niezwykłe moce. Najważniejsze jest to, że potrafi rozpoznać ludzi, którzy mają w sobie Boży atom. Miłość bliźniego polega na wynajdywaniu tych ludzi i „nawracaniu ich”: „Oto, czym jest miłość bliźniego: prawdziwie promieniująca w Gnozie nowa egzystencjalna moc. Nie stoi za nią ja, nie jest ona wynikiem postanowienia: teraz muszę kochać bliźnich, albo: teraz muszę się poświęcić służbie ludzkości. Ten, kto posiada tę nową moc, egzystencjalnie stoi w służbie ludzkości, nie może jej porzucić, gdyż nowa moc otacza go ze wszystkich stron. Jest to tajemnica Kręgu Apostolskiego, tajemnica pracy nowoczesnej Szkoły Duchowej”5. Już w tym momencie adept Różokrzyża nosi w sobie światło: „Jest to boska siła zrodzona w ciele, która udziela apostolatu, co znaczy, że posiadający tę siłę kandydat może być prawdziwym służebnikiem Boga, służebnikiem Gnozy. Gdy ta siła miłości przyjmie postać w systemie ucznia, staje się on zdolny wypromieniowywać tę świętą siłę, zwaną też Duchem Świętym, i przenosić ją na wszystkich, którzy łakną i szukają Ducha. Taki brat lub siostra jest wtedy w stanie za pośrednictwem przyjętej Gnozy od wewnątrz dotrzeć do innych i pomóc im”6. Siódmy stopień oznacza osiągnięcie boskości w pełni i do końca. Warto spojrzeć na opis tych, którzy osiągnęli ten stan: „bracia i siostry siódmego stopnia posiadają wzniosłą, całkowicie nową osobowość wraz z materialnym, cielesnym kształtem. Postać ta jest tylko wtedy widzialna dla przeciętnego człowieka, gdy manifestuje się w połączeniu ze starą naturą. Jednakże gdy tylko stara postać natury nie będzie już musiała być dłużej utrzymywana, nowa postać natury wyprowadzi się z miejsca swych narodzin do skąpanego w świetle słońca Królestwa Wieczności”7. W tym momencie następuje „odrodzenie auryczne”, które pociąga za sobą wiele skutków. Jednym z nich jest uzyskanie darów, jakie opisuje św. Paweł w Liście do Koryntian. Ten kto osiągnął ten etap otrzymuje więc np. dar uzdrawiania. Wszystkie te dary – moce różokrzyżowiec powinien wykorzystywać, by wciągać nowe osoby do Różokrzyża odnajdując w nich Boski atom i rozpalając w nich Ducha Świętego. Podsumowując ścieżka Różokrzyża to droga do tego, by uświadomić sobie swoją boskość i ją osiągnąć. Jako katolicy wiemy, że człowiek nie jest bogiem i nie może się nim stać. Nie może też w związku z tym posiąść cech Boga. Jeżeli natomiast naprawdę adept Różokrzyża osiąga jakieś nadprzyrodzone zdolności, te musi to skądś czerpać. Widzieliśmy wcześniej, że Różokrzyż, to tak naprawdę kult szatana. Ten kto wchodzi na Ścieżkę coraz bardziej oddaje się szatanowi. Jedynym wyjaśnieniem posiadania nadprzyrodzonych zdolności jest uznanie, że adept sam doprowadza do swojego opętania. Z czasem traci swoją ludzką naturę, ale nie dlatego, że staje się bogiem, ale dlatego, że całkowicie rozporządza nim Lucyfer, który przez niego działa, opętując i zniewalając innych. Znamienne jest, że różokrzyżowcy wciąż mówią o tym, że gnozę osiąga się własnym wysiłkiem. Na siódmym stopniu Ścieżki adept Różokrzyża jest jednak w stanie przemieniać innych. Można więc założyć, że przychodząc do Duchowej Szkoły, natychmiast podlega się wpływom szatańskim poprzez tych, którzy przeszli Ścieżkę i stąd można zaobserwować u siebie przeróżne zmiany i duchowe moce.
1Tamże, 166.
2Tamże, 193.
3Tamże, 213.
4Tamże, 213-214.
5Tamże, 216.
6Tamże, 293.
7Tamże, 231.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną