Pacyfikacja internowanych w więzieniu w Kwidzynie w 1982 roku: ucieczka internowanego

0
0
0
/

14 sierpnia 1982 r. w więzieniu w Kwidzynie milicja i straż więzienna przeprowadziły brutalną pacyfikację obozu internowania dla działaczy "Solidarności". W jej wyniku pobito ponad 80 internowanych, blisko połowa z nich doznała ciężkich obrażeń. Bezpośrednim powodem protestu podjętego przez internowanych 14 sierpnia 1982 r. było niedopuszczenie do ośrodka ich rodzin w wyznaczonym dniu odwiedzin. W reakcji na protest władze więzienne i milicja podjęły brutalną akcję pacyfikacyjną.obozie internowania znajdującym się na terenie Zakładu Karnego w Kwidzynie władze stanu wojennego przetrzymywały przede wszystkim solidarnościowych działaczy szczebla zakładowego i regionalnego, pochodzących głównie z północno-wschodniej Polski, ale i również z regionu łódzkiego, w sumie ok. 150 osób. Internowani to przede wszystkim aktywiści i etatowi pracownicy „Solidarności” (115), NSZZ „S” Rolników Indywidualnych (4), działacze Niezależnego Zrzeszenia Studentów (13), Związku Młodzieży Demokratycznej (1), uczniów szkół średnich (2, obaj z KPN), pracownicy niezależnych wydawnictw (2), więźniowie kryminalni (4), kleryków z seminarium duchownego, KPN (2), przewodniczący rady pracowniczej (1) i członek Klubu Wolność-Samorządność-Niezależność ( spis wg. Adama Golika). SIELANKA PRZED TRAGEDIĄ Jak wcześniej wspomniałem (w części I), dla nas po przybyciu z Zakładu Karnego Łowicz (Ośrodek Odosobnienia), Kwidzyn wydawał się Wersalem: otwarte cele, możliwości całodziennych spacerów, do dyspozycji boiska do siatkówki i koszykówki, tenis. Wewnątrz świetlica, telewizja (transmisja mistrzostw świata w piłce nożnej w Hiszpanii). Klawisze nie byli zbyt inwazyjni, czy wścibscy. Ludzie opalali się, słowem totalne rozluźnienie. Posiłki wydawano w pawilonie # 1, w naszym pawilonie mieściła się świetlica i biblioteka… Sami klawisze przyzwyczajeni do wprost nieograniczonej władzy nad więźniami obserwując to rozluźnienie na terenie ośrodka, czuli się mniej wolni od internowanych, ale przynajmniej czasowo jakoś znosili tę sytuację. Po więzieniu ciągle kręciło się mrowie chłopaków. Pamiętam naliczyłem internowanych, aż z ówczesnych 24 województw (z istniejących wówczas 49), miało to swoje konsekwencje dla rodzin, którym czasem podróż z krańca Polski na widzenie z uwięzionym zabierała nawet dwa dni (!). Dokładnie już nie pamiętam, ale również i do mnie przyjechała siostra Elżbieta z Brzezin, k/Łodzi, siostra Ania z Paprotni k/Nowego Miasta nad Pilicą i przyjaciel ze studiów na UŁ (historia, później socjologia) Zbyszek Natkański. Kiedy ktoś cię odwiedzał było święto, byłeś kimś, nie byłeś “bezpańskim kundlem” o którego nikt nie dbał... Przypominam sobie wyraźnie, że w ostatniej celi, w której przebywałem, w celi # 15 toaleta mieściła się po lewej stronie, zaraz przy wejściu, oddzielona była kotarą, obok przy ścianie był nawet zlew. Ta „prywatność” w toalecie była miłą zmianą w porównaniu z ZK Łowicz, gdzie kibel był osadzony niedaleko jadalnego stołu. Pamiętam sytuacje z mającym częste sensacje żołądkowe Andrzejem Kernem (późniejszym wicemarszałkiem Sejmu) podczas wspólnych śniadań… Ta wyżej opisana sielanka więzienna trwała za komendantury naczelnika mjr. Stefana Mikołajczyka, z którym wcześniej internowani wynegocjowali dla siebie wiele udogodnień. Były też i zgrzyty, jeszcze 12 maja miał miejsce ograniczony protest w pawilonie # 1, kiedy to internowani z dwóch cel nie zgodzili się na ich opuszczenie na czas zarządzonego przez klawiszy „kipiszu” (określenie na metodyczne przeszukania celi). Na pomoc służbie więziennej przybyła specjalna grupa szturmowa do pacyfikacji więziennych buntów ze Sztumu. Wtedy w ramach represji oskarżono Andrzeja i Zygmunta Goławskich, Adama Kozaczyńskiego i Radosława Sarneckiego. Jednak do planowanej rozprawy sądowej nie doszło ze względu na wydarzenia z dnia 14 sierpnia 1982 roku. UCIECZKA INTERNOWANEGO … Do lipca 1982 r. widzenia z rodzinami odbywały się raz w miesiącu i trwały 1 godzinę chyba, że komendant Mikołajczyk na prośbę internowanego przedłużył widzenie. W ramach liberalizacji i dobrej woli komendanta, od lipca widzenia odbywały się zbiorowo w sali widzeń jak i na przyległym do niej placu. Pierwsze widzenia w nowej formule miało miejsce już po moim przybyciu do Kwidzyna 7 sierpnia bez problemów, ale podczas wieczornego apelu stwierdzono jednak brak jednego internowanego. Okazało się, że Mirosław Andrzejewski (z siedleckiej opozycji) wyszedł (nie zatrzymany przez klawiszy) na wolność po zakończeniu widzenia razem ze swoją rodziną. Sfrustrowany komendant Mikołajczyk powiadomił o tym wydarzeniu milicję i swoich zwierzchników dopiero po 5 dniach (poszukiwany Andrzejewski ukrywał się do początku 1983 r., kiedy to sam zgłosił się na milicję). Oczywiście pozwolenie na zbiorowe widzenia w niedzielę 8 sierpnia zostały cofnięte. To z kolei spowodowało nasz półtoragodzinny protest, podczas którego śpiewaliśmy patriotyczne pieśni, organizując festiwal kociej muzyki, uderzając więziennymi miskami i łyżkami o talerze skandując: „Wpuścić rodziny!”. Uczestnicy protestu byli fotografowani przez przybyłych funkcjonariuszy MO. Odbyły się negocjacje naszych delegatów z mjr. Mikołajczykiem. Protest wymusił na komendancie więzienia cofnięcie ostatniej decyzji i przywrócenie poprzedniej rozszerzonej formy widzeń. c.d.n.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną