Roszczeniowy jak student albo imigrant, czyli Ministerstwo Szkodnictwa Wyższego

0
0
0
/

Dałem już wyraz swojej opinii o naszym Szkodnictwie (Szkolnictwie) Wyższym w poprzednich tekstach. prawy.pl/76276-magistra-inzyniera-do-rozwozenia-obornika-szukam-czyli-ministerstwo-szkodnictwa-wyzszego/ prawy.pl/76755-ministerstwo-szkodnictwa-wyzszego-czyli-prywatne-folwarki-za-publiczne-pieniadze/ http://prawy.pl/77391-ministerstwo-szkodnictwa-wyzszego-czyli-studia-dla-inteligentnego-inaczej-zamiast-bezrobocia/ Zarzucono mi, że pomijam cały cyrk ze studentami zagranicznymi (wśród których jakieś 80 procent to Ukraińcy), których wspieramy z naszych, polskich budżetowych pieniędzy, ale spokojnie do tego też dojdę. Tak samo jak do dziadowskiej kadry naukowej często z importu, albo z najgorszego sortu. W sumie to można nawet zrobić listę wszelkiej maści idiotów, dewiantów i zdrowych popaprańców żyjących jak pączki w maśle z podatkowej kasy. Te wszelkie Środy, Engelking, Hartmany, Boronowscy, czy Bilewicze to obraz nędzy i rozpaczy współczesnego polskiego szkolnictwa. Spokojnie. Dojdziemy i do tego. Dziś zajmiemy się samymi studentami. Aj waj kasy mi za nic daj Parę miesięcy temu na łamach „Krytyki Politycznej” pożalił się student filozofii na Uniwersytecie Warszawskim pseudospec od „problematyki nowych podziałów społecznych, prekaryzmu i wykluczenia” niejaki Jakub Pietrzak, który w swoim tekście „kapitalizm jest obrzydliwy i doprowadza mnie do płaczu” ogłosił - „Nie chcę wykonywać bezsensownej, wyczerpującej, do tego nisko płatnej pracy – i nie mam zamiaru się tego wstydzić”. W artykule znalazły się bardzo ciekawe tezy - „Z czegoś w końcu trzeba będzie zrezygnować. Rzucić studia – słabo, bez stałej pracy raczej nie dam sobie dłużej rady, a radykalne ograniczenie działalności społecznej odebrałoby mi to, co nadaje sens życiu, jakkolwiek by to nie brzmiało”. Aj waj – facet jesteś dorosły. Masz dwie ręce, dwie nogi i głowę to się goń. Pietrzakowi marzy się nie tylko bezwarunkowy dochód podstawowy, ale także (i to już jest szczyt roszczeniowości) „Zacznijmy płacić studentom, zróbmy wreszcie krok w stronę dochodu podstawowego i pozwólmy ludziom marzyć”! Facet my już na ciebie płacimy – powinieneś za swoje studia zapłacić ze swoich pieniędzy, albo z kredytu, a nie bawić się w studiowanie na które płacą podatki także emeryci i renciści. Już raz ci zapłaciliśmy – żebyś za darmola mógł wysłuchiwać coraz większych, lewackich bzdur od Środy i innych lewaków z UW. Teraz mamy ci jeszcze dodatkowo dać kasę, żebyś mógł się bawić w społecznika. Bo ty chcesz „Siedzieć w bibliotece, blokować marsze nazistów, czytać książki, wydawać gazety, protestować w obronie pracowników, dyskutować ze sobą na wielkie tematy i zmieniać świat na lepsze”. Księżycowe aspiracje i postawa roszczeniowa Tak więc poważną kwestią jeśli chodzi o naszych współczesnych studentów (nie tylko zresztą w Polsce) są ich wygórowane aspiracje, zawyżona samoocena w zakresie wiedzy i umiejętności i postawa roszczeniowa. „Pierwszej pracy poniżej 4000 zł na rękę nie wezmę. Trzeba się szanować”. I mówi to gość, który nic nie umie, ma dwie lewe ręce do pracy, a rynkowa wartość jego dyplomu jest mniej niż zero. Mniej, ponieważ czas, który poświęcił na zdobycie tego bezużytecznego papierka jest bezpowrotnie zmarnowany. A mógł go przeznaczyć na coś pożytecznego, np. nauczenie się konkretnego zawodu. Zawsze wtedy cytuję nieśmiertelnego Janka Himilsbacha, który twierdził, że: „aktorstwo i pisarstwo to …o , a kamieniarstwo to porządny i uczciwy zawód”. . Kończy więc jeden z drugim socjologię, albo gender studia i ma pretensję do państwa, społeczeństwa, czy najbliższego otoczenia, że on nie ma pracy w zawodzie. I państwo powinno mu ją dać! I często, jeżeli delikwent ma jakieś plecy tą pracę mu daje w postaci posady urzędnika od komplikowania życia obywatelowi. A jeżeli nie ma znajomości to ląduje na bezrobociu obrażony na cały świat. Tego, że sam jest sobie winien, bo zamiast politologii, czy resocjalizacji mógł poświęcić czas na nauczenie się elektryki, hydrauliki, czy stolarki okiennej to już mu do głowy nie przyjdzie. A myśl o tym, że mógłby wziąć się za jakąkolwiek robotę „poniżej godności intelektualisty” odrzuca ze wstrętem. Bo jemu się należy! Nic ci się nie należy. Masz dwie ręce i głowę, to bierz się do jakiejkolwiek pracy. Najwyżej potem zmienisz ją na lepszą. Głód najlepszym nauczycielem Oczywiście najlepszym nauczycielem jest głód. Mam czterdziestoletniego kolegę z dwoma dyplomami uniwersyteckimi ((nomen omen humanistycznymi). Kiedy wylądował na bezrobociu bez zasiłku, pomoc z opieki społecznej i z Caritasu uznał za ubliżającą jego godności, a szybko stopniały nędzne oszczędności musiał zmienić podejście. Schował oba dyplomy i poszedł do pracy na czarno na budowie, po lokalach gastronomicznych i ochronach obiektów za pieniądze, które mogą budzić śmiech. Później wrócił do wyuczonego zawodu, ale stwierdził, że te dwa lata były najlepszą szkołą życia.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną