ABW certyfikowała mimo śledztwa w sprawie prywatyzacji

0
0
0
/

Kilka lat temu we Wrocławiu powstało wielkie centrum przetwarzania danych, w którym miały się znaleźć informacje o wszystkich Polakach – oprócz danych personalnych także dokumentacja medyczna (np. wywiad lekarski) i – być może – informacje związane z obronnością kraju. Spółka, która wybudowała obiekt w znacznej części ze środków publicznych w niejasnych okolicznościach została przejęta przez prywatne przedsiębiorstwo. Nie przeszkadzało to Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego udzielać bazie danych różnych certyfikatów. Działo się tak, mimo trwającego już prokuratorskiego śledztwa. [caption id="attachment_80522" align="alignnone" width="1000"] Wrocławska baza danych, która miała zgromadzić dane wszystkich Polaków / Fot. z arch. red.[/caption] Właścicielem podwrocławskiego centrum przetwarzania danych jest Data Techno Park Sp. z o.o. Większościowy pakiet udziałów w tej spółce miał Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu. W 2013 r. Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości poinformowało o przyznaniu spółce w sumie 160 mln zł dotacji. Z niejasnych przyczyn rektor uczelni postanowił zbyć część udziałów mimo realizowania tak znaczącego z punktu bezpieczeństwa państwa projektu. Beneficjentem zawiłej transakcji była prywatna firma. Jej prezes, Marek Girek, to znajomy córki rektora (w przeszłości kupiła od niego za 1 zł inną spółkę także działającą w obszarze informatyzacji służby zdrowia. Dwa lata temu Marek Girek w wywiadzie zatytułowanym „Obowiązek prowadzenia cyfrowej dokumentacji medycznej szansą dla Data Techno Park” stwierdził, że spółka liczy na otwarcie rynku wartego nawet 50 miliardów złotych i dodał, że serwerownia spółki to obiekt certyfikowany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego i instytucje, które nadają uprawnienia do przechowywania informacji wrażliwych i tajnych, ponadto takich, które stanowią informacje związane z obronnością kraju. Dodajmy, że ABW udzielała także poświadczeń bezpieczeństwa osobom związanym ze spółką. Informacje o certyfikatach udzielanych przez ABW na wniosek spółki Data Techno Park o których mówił Marek Girek udało nam się potwierdzić w kilku niezależnych źródłach. Jeden z takich dokumentów według naszych informacji został wydany bezterminowo w kwietniu 2015 r. czyli wtedy, gdy śledztwo dotyczące transakcji z 2013 r. było już w toku, a sprawę opisywały media. Uznaliśmy, że opinia publiczna ma prawo wiedzieć czym kierowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego udzielając tego rodzaju poświadczeń. Zapytaliśmy ABW (11 września wysłaliśmy e-mail z certyfikatem i pytaniami, później dzwoniliśmy, prosząc o udzielenie odpowiedzi) czy dokument jest prawdziwy, jakie są procedury udzielania certyfikatów i czy Agencja wykonywała analizę ochrony elektromagnetycznej dla pomieszczeń znajdujących się w budynku należącym do spółki Data Techno Park, jednocześnie prowadząc śledztwo w sprawie jej prywatyzacji. A także, jakie inne certyfikaty były udzielane spółce. ABW nie odpowiedziała na ani jedno nasze pytanie. Nie dziwi zatem, że pięć lat po transakcji zbycia udziałów w spółce sprawa nadal nie została wyjaśniona. Wyjątkowi eksperci W kwietniu 2015 r. oprócz wizyty funkcjonariuszy ABW, spółkę odwiedziło kilka innych osób. W siedzibie Data Techno Park zorganizowano seminarium Rotary Club. Prezes Marek Girek opowiedział zebranym o „bezpieczeństwie informacji w praktyce, w odniesieniu do obowiązującego prawa i wysokich wymagań stawianych przez jednostki kontrolne”. Na spotkanie został również zaproszony Jerzy Konieczny – były szef Urzędu Ochrony Państwa, a także prof. Marian Noga – były członek Rady Polityki Pieniężnej, w przeszłości także członek rady nadzorczej Data Techno Park, który podsumował debatę słowami: „Im bardziej człowiek pozna prawdę, tym mniej o niej wie”. Profesor ukończył Wyższą Szkołę Ekonomiczną we Wrocławiu, gdzie wyspecjalizował się w elektronicznym przetwarzaniu danych. Ukończył również kurs kandydatów na oficerów rezerwy Wojskowej Służby Wewnętrznej (poprzedniczka WSI) z opinią służbową, że nadaje się do pracy na stanowisku oficera kontrwywiadu wojskowego. Następny stopień naukowy (pomiędzy polskim magisterium a doktoratem) otrzymał od uczelni w Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich. Dyplom wydano mu w Moskwie. W sprawie pojawia się też wiele innych wątków związanych z działalnością służb specjalnych  – m.in. niejasne działania agentów wrocławskiej delegatury CBA, którzy przekonywali profesorów Uniwersytetu Medycznego, aby nie interesowali się tą sprawą (ten wątek sprawy prokuratura już umorzyła). Co więcej, agenci mieli także zapewniać rektora, że jego działania były zgodne z prawem, a dziennikarzy – że sprawą nie należy się zajmować. Kontrola wewnętrzna w CBA, która rzekomo miała się odbyć na tę okoliczność wykazała, że agenci działali zgodnie z prawem. Jeden z nich został prezesem spółki skarbu państwa. Według naszych informacji wówczas łączyła go znajomość z członkiem zarządu firmy Data Techno Park. Dodajmy, że z projektem wrocławskiej bazy danych związany jest także Ahmad Sameh Abu Mizer, który przy jej budowie był inżynierem kontraktu. W PRL-u był rozpracowywany pod kątem współpracy z wywiadem izraelskim. Od bezpieki otrzymał kryptonim „Jordan”. Jak wynika z akt zawartych w IPN-ie, wątpliwości SB miała podzielać także palestyńska służba bezpieczeństwa. Mizer musiał opuścić Polskę, ale wrócił po 1989 r., dzięki pomocy oficera dawnej wojskowej „bezpieki” PRL. W latach 2010-2011 był zatrudniony w Ministerstwie Finansów. Pracował także przy budowie centrum przetwarzania danych tego resortu. Co dalej? W ubiegłym roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu po pozwie złożonym przez prokuraturę uznał, że transakcja w Data Techno Park w 2013 r. była niezgodna z prawem i unieważnił uchwały, które doprowadziły do przejęcia pakietu udziałów przez prywatną firmę. Tyle w sprawie cywilnej. W sprawie karnej nie idzie już tak dobrze. Śledztwo zmieniało jednostki i prokuratorów. A także miasto i służbę – z wrocławskiej delegatury CBA na katowickie ABW. Przed publikacją skontaktowaliśmy się z Prokuraturą Regionalną w Katowicach, która obecnie nadzoruje postępowanie. Dowiedzieliśmy się, że śledztwo jest w toku i z uwagi na jego dobro prokuratorzy nie mogą mówić o szczegółach. W ciągu ostatnich czterech lat naszej dziennikarskiej pracy – na łamach różnych wydawnictw - opisywaliśmy ze szczegółami przeprowadzone w spółce operacje finansowe, nie tylko te dotyczące sprawy z Uniwersytetem Medycznym. Także powiązania personalne, przetargi, działania podmiotów zależnych i firmy zaangażowane w budowę bazy danych. Dziś nie ma to już jednak znaczenia – mimo wielomilionowych kontraktów podwykonawczych na realizację publicznych projektów, gigantycznych dotacji z PARP i zabytkowej willi wniesionej aportem do spółki przez Uniwersytet Medyczny, Data Techno Park znalazła się w fatalnej sytuacji finansowej. W wyniku transakcji przeprowadzonych po 2013 r., przedsiębiorstwo przejęła notowana na giełdzie spółka Cube.itg. W obu podmiotach obecnie prowadzone jest postępowanie sanacyjne – aby spłacić wierzycieli pod młotek trafi m.in. pałacyk należący w przeszłości do uczelni. Oszukani czują się także akcjonariusze – spółka niemal do samej sanacji zapewniała, że jest w świetnej kondycji finansowej, a jej władze brylowały w mediach. Marek Girek (prezes zarówno Data Techno Park i Cube.itg) swoje akcje sprzedał tuż przed informacją o otwarciu postępowania sanacyjnego. Dziś w centrum przetwarzania danych swoje dane trzyma m.in. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. Jakie dane? Wkrótce wrócimy do tematu. Nasze pytania zostały już przekazane do dyrektora wrocławskiego sądu, który zajmuje się zamówieniami publicznymi. Magda Groń Robert Wyrostkiewicz Certyfikaty, o których mowa w artykule:  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną