Czeka nas kolejna wojna światowa? Ukraina i amerykańskie zobowiązania.

0
0
0
/

Konflikt na Ukrainie stawia pytanie o amerykańskie zobowiązania wobec innych członków NATO, a szczególnie wobec będących NATO państw Europy Środkowo-Wschodniej. Po decyzji o rezygnacji z z tarczy antyrakietowej i baz w tym regionie może się wydawać, że Europa Środkowo-Wschodnia została pominięta w amerykańskich planach, natomiast w miejsce USA politycznie i ekonomicznie wszedł tandem niemiecko-rosyjski.

 

 

W tej sytuacji automatycznie rodzi się pytanie o dalsze plany Ameryki co do wspomnianego obszaru.

 

Światowa kontrola militarna 

 

USA to światowy hegemon militarny. Jedyne supermocarstwo. W 2008 roku wydały na zbrojenia 711 mld dolarów, czyli 48 proc. wszystkich światowych wydatków na zbrojenia. To było więcej, niż łączne wydatki kolejnych 45 państw! Znajdujące się pod tym względem na drugiej pozycji Chiny wydały sześć razy mniej, a Rosja (trzecia) dziesięć razy mniej. Technologicznie do poziomu USA nie dorównuje nikt, łącznie z Wielką Brytanią, Francją i Niemcami. Dodatkowo USA dysponuje setkami baz na wszystkich kontynentach. Jednak okazuje się, że pomimo posiadania niewykrywalnych bombowców, kilkunastu wielkich lotniskowców, atomowych łodzi podwodnych i tysięcy dronów, armia USA nie jest w stanie kontrolować globalnie świata. Najdobitniej udowodniły to wojny w Iraku i Afganistanie.

 

17 września 2009 (co za zbieżność daty z 17 września 1939) Barack Obama nie tylko wycofał elementy tarczy antyrakietowej z Europy Środkowo-Wschodniej, ale w ogóle zrezygnował z aktywnej polityki w tym regionie. Pozostawiając na przysłowiowym lodzie wszystkich regionalnych sojuszników z Polską na czele. Stało się to po spotkaniu w Soczi 18 sierpnia 2009 roku prezydentów Rosji Dymitra Miedwiediewa i Izraela Szymona Peresa.

 

Ten ostatni ujawnił, że złożył Miedwiediewowi dwie obietnice: Izrael nie uderzy na Iran, a Peres „namówi” Obamę do wycofania elementów tarczy antyrakietowej z Europy Środkowej. I obu obietnic dotrzymał. A w polityczną próżnię weszły Niemcy i Rosja, połączone węzłem strategicznego partnerstwa.

 

Doktryna kontrolowanego chaosu i ISIS

 

Ważnym elementem polityki USA jest promowana przez demokratów i wspierana przez Zbigniewa Brzezińskiego strategiczna koncepcja „kontrolowanego chaosu”. O ile Republikanie preferowali sposób klasyczny, czyli wprowadzanie dużego kontyngentu własnych wojsk do danego kraju, czy regionu, to demokraci woleli zasadę „wygrywania swoich interesów nie swoimi rękoma”, korzystając właśnie ze strategii „kontrolowanego chaosu”, nazywanej również teorią „zarządzania niestabilnością”.

 

Efekty tego dzisiaj widać na przykładzie powstałego w północnym Iraku i Syrii kalifatu, eksplozji ugrupowań islamistycznych i rozpadu państwa w Libii, czy wojny na Ukrainie. ISIS to dla amerykańskiej polityki wściekły dżin wypuszczony z butelki, którego Obama nie potrafi z powrotem do niej zagnać, mimo dozbrajania Kurdów i nalotów na pozycje państwa islamskiego.  

 

Ukraina – konflikt zastępczy

 

W grudniu 2013 roku na spotkaniu grupy roboczej USA-Ukraina, zastępca Sekretarza Stanu Viktoria Nuland potwierdziła, że od roku 1991 rząd USA wydał na demokrację na Ukrainie 5 mld dolarów. Tu tkwi źródło finansowania Majdanu. Wojna ukraińska to konflikt USA i Rosji toczony rękoma armii ukraińskiej i separatystów. Ukraina straciła dla Amerykanów dużo na atrakcyjności po utracie Krymu i potencjalnych baz, gdzie można było rozlokować siły powietrzne i morskie. Chociaż ten cel nawet USA wydawał się zbyt śmiały. Mimo to USA będzie wspierać obecną władzę i to nawet przekazując Ukrainie broń, co zresztą według wielu ekspertów już czyni od początku konfliktu.

 

Ten gorący konflikt zbrojny to kolejna szansa dla amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego, potrzebującego zamówień nie tylko od Ukrainy, ale także od Polski i innych krajów regionu. Również zadowolone są amerykańskie koncerny „ochroniarskie” w rodzaju osławionego Blackwater, czyli zarabiający miliardy dolarów gigantyczny prywatny sektor usług zbrojnych, skupiający tysiące byłych żołnierzy oddziałów specjalnych.

 

Wystarczy wysłuchać rozmowy z Mironem Syczem, który mówił, że oficerowie, którzy są obecni, są wynajmowani z zagranicy (najemni kontraktorzy) i opłacani przez „prywatny biznes” (czyli oligarchów). Ukraina została już także poddana kontroli i władzy kontrolowanych przez Waszyngton globalnych lichwiarskich instytucji finansowych w rodzaju Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego. 

 

Rosja – globalny przeciwnik nr 1

 

Amerykanie chwalą „demokrację” za Jelcyna, kiedy kapitał zachodni prywatyzował rosyjskie surowce naturalne. Różnica pomiędzy Rosją a Ukrainą polega głównie na tym, że w Rosji państwo trzyma krótko oligarchów pozwalając im zarabiać miliardy, ale zabraniając ambicji politycznych. A na Ukrainie to oligarchowie kontrolują państwo. Im słabsze państwo tym łatwiej je kontrolować, a o to chodzi Ameryce. Przykładem może być oderwane przez Zachód od sprzymierzonej z Rosją Serbii Kosowo, które jest klasycznym państwem mafijnym rządzonym przez narkotykowy kartel. To islamskie państwo mafijne rządzone przez protegowanego Madeleine Albricht – Hashima Thaciego ma jeszcze jeden element - gigantyczną amerykańską bazę wojskową Camp Bondsteel.

 

Jednak najgorsze co może spotkać Rosję to transmisja dżihadyzmu do „miękkiego podbrzusza Rosji”, czyli Azji Środkowej i na Kaukaz. Takie powtórzenie Czeczenii w wielokrotnie większej skali byłoby dla Rosji ogromnym problemem i oznaczałoby całkowity kres jakichkolwiek marzeń o współzawodniczeniu z USA, a nawet o odgrywaniu jakiejkolwiek aktywniejszej roli politycznej na arenie międzynarodowej. Co więcej także i takie rozwiązanie Amerykanie rozważają. Tylko co wtedy w ramach rewanżu zrobiłaby Rosja? 

 

Osłabienie UE z Porozumieniem Transatlantyckim w tle

 

Amerykanie najbardziej dążyli do nałożenia sankcji gospodarczych na Rosję. Teraz naciskają na kraje UE, żeby te sankcje przedłużać i wzmacniać. Jednocześnie amerykańskie firmy handlujące z Rosją nie ponoszą z tego tytułu żadnych konsekwencji. Co więcej USA nie wsparło Europy swoimi ogromnymi rezerwami gazu łupkowego i ropy łupkowej. Wygląda na to, że Ameryka gra na osłabienie zarówno gospodarcze, jak i monetarne Unii Europejskiej (to tłumaczyłoby także częściowo woltę Szwajcarii w kwestii uwolnienia franka i osłabienie euro). Wyjaśnieniem mogą być toczące się rozmowy w sprawie Transatlantyckiego Porozumienia Wolnego Handlu i Inwestycji (TTIP). Stany nie potrzebują partnera, tylko kolejnej kolonii gospodarczej.

 

Kolejny dowód to butne słowa Obamy zarzucającego Europie protekcjonizm i utrudnianie amerykańskim firmom efektywnego działania. - Internet należy do nas. Nasze firmy go stworzyły, rozwinęły i udoskonaliły w taki sposób, że inni nie mogą konkurować. To, co niekiedy wygląda na ich arogancję, to tak naprawdę próby wykrojenia swoich komercyjnych interesów - mówił amerykański przywódca.

 

Bezpieczeństwo Izraela 

 

To od dziesiątek lat priorytet polityki USA. Ostatnio jakby trochę mniej. Ponieważ nawet Henry Kissinger przewiduje, że w przeciągu 10-15 lat Izrael zniknie z mapy Bliskiego Wschodu. Obama jest znienawidzony zarówno przez Republikanów, jak i Izrael. Zniszczenie struktur państwowych w Iraku i Libii, grożenie Iranowi, działania w Egipcie i wspieranie islamistów przeciwko Assadowi w Syrii mogły mieć jeden cel – zdestabilizowanie całego regionu w celu zapewnienia bezpieczeństwa Izraelowi. Jednak ta doktryna okazała się do tej pory ryzykowna. 

 

Chiny – globalny przeciwnik i amerykańska szansa

 

Chiny to kolejny globalny gracz, z którym USA toczy wojnę o dominację polityczną i militarną na Dalekim Wschodzie i o surowce w Afryce. Jednocześnie stworzono specjalny program nadawania pobytu stałego dla chińskich inwestorów w USA. To pokazuje, że Stany obawiają się chińskich wpływów, ale potrzebują ich pieniędzy. A przeniesienie punktu ciężkości amerykańskiej polityki zagranicznej przez Obamę na obszar Pacyfiku nie przyniosło spodziewanych efektów.

 

Bardzo słaba prezydentura

 

Barack Obama jest bardzo słabym prezydentem i to zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. Ten laureat pokojowej nagrody Nobla wywołał kilka nowych konfliktów zbrojnych. W polityce wewnętrznej poza osławioną reformą Obamacare (zwaną również Obamamasacre), czyli przymusowym ubezpieczeniem medycznym dla wszystkich Amerykanów też jego administracja niczym pochwalić się nie może. Niestety jego przeciwnicy polityczni, głównie neokonserwatywni wojenni jastrzębie reprezentowani przez osoby pokroju republikańskiego kongresmena Johna McCaina, wyzywającego premiera Węgier Victora Orbana od dyktatora, też budzą obawy. 

 

Co dalej? 

 

Pytanie o kształt przyszłej polityki Stanów Zjednoczonych to pytanie o kształt przyszłego świata. Czy sytuacja na świecie zostanie ustabilizowana, czy wręcz przeciwnie – będziemy mieli do czynienia z szeregiem nowych konfliktów zbrojnych na wszystkich kontynentach. I jak będzie wygląda sytuacja geopolityczna Polski? 

 

Michał Miłosz

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną