Genderowcy chcą więcej
Na Zachodzie ideologia gender promowana przez ruchy LGBTQ ma się dobrze, ale wciąż sięga po więcej. Prym w tym wiedzie Holandia. Wydawało by się, że postulaty tęczowych środowisk zostały wszystkie spełnione. Ale to mylna teoria. Absurdom nie ma końca. Środowiska o odmiennej orientacji seksualnej uznały, że rozróżnienie w holenderskim prawie osób hetero- i homoseksualnych nie znosi dyskryminacji i przepisy te należy uaktualnić, wprowadzając wszystkie kategorie orientacji seksualnych np. biseksualizm, a nawet… aseksualizm.
Od Holandii wszystko się zaczęło. To tu od 1946 roku działa najstarsza organizacja LGBTQ na świecie – COC Nederland. Dzieli się swoimi doświadczeniami z innymi organizacjami, które nie mają tak bogatego rodowodu. Dyrektor tej organizacji Koen van Dijk w wywiadzie udzielonym dziennikowi „The Guardian” mówi, że priorytetową sprawą dla ruchów LGBTQ jest wczesna edukacja społeczeństwa. Dlatego mówi o staraniach ruchu o „obowiązkową edukację seksualną i gender w szkołach”. Podkreślał, że obecnie tęczowe ruchy są pozytywnie odbierane przez 90proc. holenderskiego społeczeństwa. Trzeba zaznaczyć, że jeszcze w 2006 roku było to jedynie 56proc.. Podobną akceptację ma obecna definicja małżeństwa, którą nie popiera jedynie 6proc. A jeszcze dekadę temu było to 22proc.
Holandia już w roku 2001, jako pierwszy kraj na świecie, wprowadziła małżeństwa zawierane przez osoby o tej samej płci. Początkowo spotkało się to z oburzeniem dużej części Holendrów i z dość częstą odmową urzędników, którzy nie chcieli udzielać takich ślubów. Teraz to się wszystko zmieniło. Od 2014 roku wszedł w życie przepis, który nakazuje urzędnikowi udzielania ślubu osobom o tej samej płci. W razie odmowy urzędnik traci pracę.
To w Holandii w maju tego roku zapadł wyrok w sprawie Leonne Zeegers, która wystąpiła o zmianę przepisów, które mają wprowadzić „trzecią płeć” Zeegers urodziła się jako obojniak, wychowywana była jako chłopiec, a w 2001 roku przeszła operację zmiany płci i prawnie stała się kobietą. Nie czuła się jednak w pełni usatysfakcjonowana, bo jej państwo dyskryminuje takie osoby, jak ona, uznając jedynie płać męską i żeńską. Sprawę wygrała. Teraz Zeegers stała się pierwszym obywatelem tego kraju, u którego w paszporcie obok litery M (mężczyzna) i litery V (kobieta) jest wpis – litera X.
Sama mówi o sobie, że jest „płynna płciowo”. Pochodzi z katolickiej rodziny, która nie chciała jej wyczynów zaakceptować. W młodości była żonata, ma syna, z którym, jak podkreśla, ma bardzo dobry kontakt. Teraz w Bredzie prowadzi klub dla BDSM (sado-maso).
Trzeba zaznaczyć, żer w Holandii oprócz małżeństw tej samej płci jest jeszcze prawo adopcyjne, według którego tacy małżonkowie mają prawo do adopcji dzieci. Pomimo takich sukcesów dyrektor COC Nederland uważa, że w jego kraju jest jeszcze dużo do zrobienia. O prawne uznanie „trzeciej płci” walczy teraz Wielka Brytania. O zniesienie „obecnej dyskryminacji” zabiega od 1995 roku Christe Elan-Cane. Dochodzi do takich absurdów, że w myśl ideologii gender, brytyjskie media piszą o Elan-Clane w liczbie mnogiej. W czerwcu tego roku sędzia Sądu najwyższego wprawdzie uznał, że obecnie prawo nie dyskryminuje nikogo, ale dał do zrozumienia, że sprawa nie jest do końca przesądzona.
Nawet od rządzących Wielką Brytanią konserwatystów nie można się spodziewać zablokowania tych tematów. To za ich rządów w 2013 roku ustalono zezwolenie na małżeństwa jednopłciowe. Partia ta jest jedynie z nazwy konserwatywna. W rzeczywistości to liberałowie. To oni są odpowiedzialni za małżeństwa gejowskie, za poluzowanie prawa aborcyjnego, za wadliwą edukację seksualną w szkołach. Są także odpowiedzialni za upowszechnianie ideologii gender.
Ok. trzech czwartych Brytyjczyków uważa, że homoseksualizm powinien być akceptowany przez społeczeństwo. Genderowcy mają duże osiągnięcia w edukacji seksualnej w szkołach. Od września 2019 roku kwestie transpłciowości i związków gejowskich będą poruszane nie tylko w szkołach średnich, ale i podstawowych. W szkołach obowiązuje także zakaz noszenia przez dziewczęta spódniczek. Obecnie już 40 szkół na terenie Anglii wprowadziło w życie ten przepis. Jest to ukłon w stronę tych dzieci, które nie czują się ani chłopcem ani dziewczynką. Powszechne noszenie spodni ma być wyrazem tolerancji.
Źródło: prawy.pl