Zuzanna Śliwa: „Kryształowi” i szary lud
Gdyby zważyć ciężar gatunkowy niektórych spraw, kto wie, jaka szalka poszłaby w dół, a jaka w górę. Ostatnio legła na wadze sprawa tzw. języka nienawiści. To jakby dodatkowe obciążenie, dodane do zjawiska tkwiącego korzeniami jeszcze u zakładzin III RP, kiedy to stanęły naprzeciw siebie dwa światopoglądy, dwa różne spojrzenia na przyszły kształt kraju. Miliony rodaków uległy złudzeniu, że ci, co o tym kształcie decydują, są zbudowani z przeźroczystego kryształu, a kto ich uczciwość i dobrą wolę neguje, ten łajdak i psubrat. Trudno się dziwić – był to wynik trwającej dziesięciolecia tęsknoty za normalnością, bez partyjnego rygoru, nakazów, zakazów, uważania społeczeństwa za tępe bydło, niezdatne do głębszej oceny zjawisk. Jawna pogarda na tamten moment schowała pazury.
A kiedy już „kryształowi” rozsiedli się w nowej rzeczywistości, zaczęło falami wracać to co, zdawało się, na zawsze rozwiał wiatr historii. Tworzyły się nowe grupy ze swymi nowymi albo nowo-starymi ideami. Z jednej strony, ukryci pod rozmaitymi nazwami, zwierali szeregi ci o obliczach uszminkowanych dla niepoznaki innym kolorem, choć w duszach grały im nadal sowieckie marsze. Z drugiej skrzykiwali się ci, dla których ten skurczony dla niepoznaki przy Okrągłym Stole komunizm był nie do przyjęcia. Wydawało się pewne, że prędzej czy później nastąpi między nimi starcie.
Przerobiony na nową modłę komunizm, zarzuciwszy kapotę liberalizmu, szybko dostrzegł szanse na potężne, wysysane ze społeczeństwa zyski. Wziął się ostro do roboty i pod hasłami zmian, zaczął bawić się w niby kapitalizm, stosując czysto złodziejskie reguły ekonomiczne. Szły pod nóż zakład po zakładzie. Totalna ich wyprzedaż zabrała pracę milionom. Szerokie kręgi zataczało bezrobocie. Część „kryształowych” tylko zacierała łapki, tłukąc wielkie majątki. I jeśli ktoś odważył się o nie zapytać, wymachiwali złotym papierkiem dzielnego rewolucjonisty, który wyleżał przywileje na „strajkowym styropianie”. Miało to, i ma po dziś, usprawiedliwiać ich bezeceństwa.
Największym wrogiem „kryształowych” stali się w ostatnich latach ci wołający o patriotyzmie i trosce o dobre imię kraju. Do tego zaczęli mieć posłuch u ludzi, zajmować w ich świadomości miejsce do jakiego od kilku dekad przywykli „kryształowi”. Patrioci stali się im solą w oku, żądając a to szacunku dla Narodu i Jego historii, a to przypominając o Żołnierzach Wyklętych.
Jak wygląda to dziś, widzi każdy z nas. Widzi i analizuje, mimo że ponoć, jak to ujął pewien pismak: „Polacy nie są głupi. Są jeszcze głupsi”. Przeczą temu tłumnie Marsze Niepodległości w różnych stronach kraju. Idą w nich kochający swoją w kółko potępianą Ojczyznę. Idą, bo widzą jaka była, i jaka może być rzeczywistość. Ta poza partyjnym potrząsaniem szabelką, rzucaniem obelg itp., co każdemu z nas, ludzi spoza układów, jest równie odległe jak dobro od zła, nienawiść od miłości, sprawiedliwość od nieprawości.
Bojowy wrzask zagłusza codzienność. A ta bywa niełatwa. Wśród zażartej partyjnej dysputy być może niewielu wpadła w oczy choćby informacja Komendy Głównej Policji, że w samym tylko 2018 ofiary przestępstw „na wnuczka”, głównie seniorzy, straciły 60 milionów zł.! I że aż 65 tys. starszych ludzi naciągnięto na zakup przedmiotów o wielokroć zawyżonej cenie, co odbywa się w czasie nadal bezkarnych tzw. pokazów sprzętu. Ile tym sposobem wyłudzili cwaniacy, można się domyślać; jeden nabywca przepłacał nawet do kilku tysięcy. Łez wylanych przez ofiary policzyć się nie da. Obydwa procedery trwają od wielu lat.
Czy którykolwiek z wykrzykujących partyjne dyrdymały zatroskał się o los takich ludzi? Czy biegał, wrzeszcząc o tym, po sejmowych korytarzach? Być może małe sprawy są mało ważne, jednak ich wielość oznacza wszystko. Kto to pojmie, pojmie prawdziwe reguły rządzące grupą, krajem, światem. Bo chodzi nie o słupki poparcia, lecz o nas, o los naszej wspólnoty. Reszta to tylko pusty, bezpłodny wrzask.
Źródło: prawy.pl