Egzorcysta przestrzega przed radiestezją. Sprzecznym z nauką zabobonem, forma okultyzmu, która otwiera na działania demonów

0
0
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe /

Na łamach lutowego miesięcznika „Egzorcysta” prof. dr hab. Henryk Szydłowski wskazał sprzeczność z nauką zabobonu radiestezji.

Zdaniem profesora Szydłowskiego „od czasów Kopernika, Galileusza i Newtona wypracowano bardzo skuteczną metodologię badań naukowych […] o jej skuteczności i użyteczności świadczy niebywały rozwój nauki i jej zastosowań w technice”. Zgodnie z tą metodologią badania prowadzi się poprzez obserwacje i pomiary zjawisk powtarzalnych oraz poprzez tworzenie na podstawie tych badań hipotez, które podlegają weryfikacji – badanie i eksperyment musi dawać za każdym razem ten sam wynik.

 

Badania według reguł naukowych udowodniły, że nic takiego, o czym głoszą radiesteci, nie istnieje, a wskazania radiestetów są sprzeczne z rzeczywistością. Badania naukowe nad radiestezją prowadzono w Niemczech, Włoszech i Australii. Niemieckie badania w Monachium kosztowały 300.000 marek. Polegały na wykrywaniu przez radiestetów cieków wodnych (sterowanego komputerowo systemu rur z wodą pod podłogą, które losowo zmieniały za każdym razem soje położenie). W pierwszej fazie badań wzięło 5.000 radiestetów, w drugie 43 najlepszych. Wyniku pokazały, że radiesteci nie są w stanie wykryć żadnych cieków wodnych. W podobnych badaniach nie udało się też, potwierdzi i innych zdolności paranormalnych.

 

Głoszona przez radiestetów teoria o istnieniu żył wodnych jest bzdurą, poza obszarami krasowymi nie ma cieków wodnych, które można byłoby uznać za mityczne żyły wodne.

 

Na łamach lutowego miesięcznika „Egzorcysta” ks. Aleksander Posacki przybliżył czytelnikom zabobony głoszone przez radiestetów. Ich zdaniem żyły wodne, kształty, przedmioty i minerały promieniują energią nieznaną nauce. Takie magiczne promieniowanie mogą rzekomo wykryć przedmioty okultystyczne takie jak wahadełka i różdżki.

 

Radiestezja jest wyrazem ideologi New Age, ezoteryzmu i okultyzmu, otwierania się na działalność demonów. Organizacje radiestetów i radiesteci kolportują materiały panteistyczne, antropodeistyczne, hinduistyczne, gnostyckie, okultystyczne, ezoteryczne, synkretyczne. Radiestezja jest więc formą religii, promującej treści sprzeczne z nauczaniem Kościoła katolickiego, i propagującą wrogość do katolicyzmu (jako do idei blokującej rozwój człowieka). Radiestezja promuje okultyzm jako rzekomą naukę.

 

Używanie przedmiotów okultystycznych jest formą zawarcia cyrografu, paktu diabelskiego z demonami, paktu, za który będzie trzeba słono demonowi zapłacić. Według nauczania katolickiego radiestezja jest grzechem pychy i idolatrii, który otwiera na opętania demoniczne – modlitwy i egzorcyzmy trwale likwidują wszelkie zdolności mediumiczne, co wskazuje, że pochodzą one od demonów. Świadczy też o demonicznej naturze radiestezji to, że radiesteci (podobnie jak zwolennicy feng shui) głoszą, że krzyże, gotyckie katedry, święte obrazy, wysyłają złą energię.

 

Radiesteci często świadczą też wiele innych usług okultystycznych, głoszą ezoteryczne bluźnierstwa i herezje. Urządzenia okultystyczne sprzedawane przez radiestetów przywołują do domów demony.

 

Zdaniem księdza dr. Mariusza Gajewskiego radiestezja obecna była już 4000 lat temu w Chinach, gdzie służyła do lokalizacji wiosek i miejsc kultu. Obecna była też na Bliskim Wschodzie, w starożytnej Grecji, i średniowieczu.

 

Komentując informacje z lutowego miesięcznika egzorcysta warto przywołać opnie księdza profesora Andrzeja Zwoleńskiego z publikacji „Bioenergoterapia” (wydanej nakładem inicjatywy ewangelizacyjnej „Wejdźmy na szczyt”), które przytoczyłem w swoim artykule o radiestezji na łamach portalu Fronda. Zdaniem księdza profesora „nauka nie znajduje przekonujących dowodów na istnienie w świecie przyrody promieniowania zdolnego poruszać różdżki i wahadełka. Mitem jest też istnienie ''żył wodnych''. (…) Przeprowadzone pod ścisłą kontrolą naukową eksperymenty dowodzą, że trafność lokalizacji przedmiotów przez radiestetów odpowiada wynikom losowym”.

 

Ksiądz profesor w swej publikacji przypomina, że „różdżkarstwo i wahadlarstwo jest zabobonem, oddawaniem czci ''obcym bożkom'' przyrody”. Jest więc grzechem idolatrii, łamaniem pierwszego przykazania, przypisywaniem sobie zdolności i wiedzy, którą tylko Bóg dysponuje. Wahadełko i różdżka mogą być narzędziem w rękach demona, za pomocą którego upadły anioł manipuluje radiestetą i jego klientami, nie tylko odwracając ich uwagę od wiary ale też skłaniając do określonych wyborów życiowych”.

 

Jan Bodakowski

Źródło: JB

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną