Biedroniowe banialuki

0
0
0
/ Lukas Plewnia/CC BY-SA 2.0/Flickr

W czasach stanu wojennego ludzie Solidarności mówili : „Zima wasza, wiosna nasza”, lokując w tym stwierdzeniu nadzieję na odmianę politycznej sytuacji. W tym roku „Wiosna” przyszła w lutym. Biedroniowa polityczna wiosna, pełna obietnic gruszek na wierzbie i socjalnych dyrdymałów, w postaci gwarancji niemożliwych do spełnienia, bo niewykonalnych. Gdy się im przyjrzeć, obrażają ludzką inteligencję. Dlatego dziwi, że część politologów od razu wyraziła opinię, że w Biedroniowym programie odnajdzie dla siebie ofertę jakaś część młodych ludzi, a sondaże, w których rzetelność trudno uwierzyć, dały na dzień dobry ugrupowaniu Biedronia 6 -7 proc. poparcia.

Albo to było poparcie „dla jaj”, jak to określili w swoim czasie studenci głosujący na Palikota, albo tępota umysłowa ludzi, którzy rzeczywiście wierzą w bajki. Nawet Leszek Miller, który zasłynął z powiedzenia, że chociaż gruszki na wierzbie nie rosną, to gdy wygra SLD wyrosną na wierzbie na pewno, określa ugrupowanie „Wiosna” mianem partii sezonowej, nawiązując do jej nazwy. Rzeczywiście, Biedroń nie jest Vivaldim, aby skomponować „Cztery pory roku”i porwał się z motyką na słońce. W dodatku powtarza kokieteryjnie, że nie podjął jeszcze decyzji, czy będzie kandydował w wyborach do Parlamentu Europejskiego, a skoro nie mówi „nie”, podejrzewam że jest to początek jego kampanii i już stoi w bloku startowym. Przy okazji skupiła się wokół niego „Palikociarnia”, skora do walki z Kościołem, forsująca pełną swobodę aborcji i więcej praw dla mniejszości seksualnej. To wszystko już przerabialiśmy, gdy Palikot biegał po Sejmie z atrapą plastikowego penisa i „małpkami” trunków, a za nim snuły się tłumy rozdygotanych z emocji dziennikarzy, plączących się w telewizyjnych kablach. Dziennikarze wyczuli szansę zarobku, bo każda sensacja dobrze się sprzedaje. Sprawy merytoryczne mieli w nosie, łykając jak pelikan sznurowadło Palikotowe hasło „przyjaznego państwa”.

Środowisko „bimbrownika z Biłgoraja”, jak go określali polityczni przeciwnicy, jak widać nie zamierza odpuszczać. Raz poznawszy smak władzy rwą się do niej nadal, pamiętając, że Biedroń wyszedł z ich Ruchu i zrobił karierę. Nie zważają nawet na fakt, że jako prezydent Słupska przyczynił się do zwiększenia długów miasta i - jak to podsumował jeden z dziennikarzy- nie zrealizował aż dziesięciu punktów swojego programu dla Słupska.

Politolodzy głoszą, że „Wiosna” odbierze Platformie Obywatelskiej jakąś część radykalnych obyczajowo wyborców, ale też uszczupli grono zwolenników Partii Razem. O SLD są spokojni, bo to beton o stałym elektoracie aż do wymarcia, który nie jest w kwestiach obyczajowych aż tak radykalny, podobnie jak w chęci walki z Kościołem.

Na pewno „Wiosna” jest preludium w walce o miejsca w Europarlamencie i odpowiedzią na internacjonalistyczne lewackie hasło, które dla części zwolenników tej grupy brzmieć będzie „geje wszystkich krajów łączcie się”. A szczególnie łączcie siły w przyjaznym gejom Europarlamencie, bo stanowionymi tam dyrektywami można narzucić każde prawo reszcie opornej na uzurpację praw przez środowiska LGBT, pod groźbą sankcji karnych dla kraju.

Zwolennikom konserwatyzmu, obrońcom życia i rodziny ukazał się wyrazisty antagonista niosący na sztandarach ideologię gender, który nie tak, jak czyni to w zawoalowany sposób PO, ale z otwartą przyłbicą mówi, o co mu chodzi. Biedroń zapowiada wprowadzenie związków partnerskich oraz zagwarantowanie równości małżeńskiej. Adopcję dzieci przez pary homoseksualne można sobie dośpiewać. Myślę, że odlotowy program socjalny tego ugrupowania jest tylko listkiem figowym, okiem puszczonym do gejowskiego środowiska i lepem dla amatorów lepszego socjalu. Dla wielu może być atrakcyjna emerytura obywatelska ( niezależnie czy się stoi, czy się leży), likwidacja wszystkich polskich kopalń, ponieważ węgiel = smog, prawo dostępu do lekarza specjalisty w ciągu 30 dni i aborcja na życzenie do 12 tygodnia ciąży. „Wiosny”- absolutnie bowiem nie obchodzi katastrofa demograficzna kraju i nie zamierza sprzyjać wzrostowi urodzeń, nie interesuje, że smogu samym zamknięciem kopalń zlikwidować nie nie da, bo o tym zjawisku decyduje również wiele innych czynników, nie uwzględnia faktu, że dostępu do specjalistów w ciągu 30 dni nie da się zapewnić wszystkim pacjentom, bo na 1000 Polaków przypada najniższa w Europie liczba lekarzy 2,1.

Nie interesuje, że Fundusz Kościelny finansuje nie tylko Kościół Katolicki, ale też wszystkie inne kościoły wyznaniowe, które bez dotacji z budżetu nie są w stanie przetrwać. Chcą uderzyć przede wszystkim w Kościół Katolicki, który akurat po likwidacji Funduszu Kościelnego da sobie radę, podczas gdy inne wyznania, finansowo - nie. Nie interesuje, że właśnie z tego powodu fundusze kościelne istnieją także w innych krajach UE. Ciekawe też jakimi to narzędziami ludzie Biedronia chcą opodatkować „tacę”, zamierzają postawić przy każdej tajnego strażnika?

Biedroniowy program to zatem banialuki, mącenie ludziom w głowach. Zapewne ktoś to łyknie. Zanim jednak to uczyni, niech puknie się w głowę.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną