Kampania pomówień o pedofilę. Jej autorzy mają wiele na sumieniu

0
0
0
/ cdn.pixabay.com

Po tym, jak lewicowy portal „Na temat" za jeszcze bardziej lewicową „Gazetą Wyborczą" ujawnił, że lider środowiska pomawiającego księży katolickich o pedofilie, wyłudził pieniądze od innej ofiary pedofila (która zyskała kupę kasy od Kościoła, pomimo że Kościół nie odpowiadał za zbrodnie degenerata), okazuje się, że to nie pierwszy skandal związany z liderem rzekomych ofiar.

Na absolutnie świeckim i niezwykle popularnym portalu „wiadomosci wp pl" ukazał się niezwykle interesujący artykuł Tomasza Molg i „Ujawniamy tajemnice Marka Lisińskiego. Pożyczył pieniądze, potem oskarżył księdza o molestowanie", którego bohaterem jest Marek Lisiński z fundacji "Nie Lękajcie się", lider środowiska oskarżającego księży o pedofilie, którego to niedawno po rękach całował papież Franciszek.

 

Marek Lisiński (do czasu ujawnienia skandalu szef Fundacji "Nie lękajcie się") miał w 2007 roku, według portalu „wiadomości wp pl" „miał wzbudzić litość u księdza Zdzisława Witkowskiego, proboszcza parafii w Korzeniu [niedaleko Płocka]. Przedstawił się jako były ministrant jego parafii, który potrzebuje pieniędzy na leczenie żony. Pożyczył 23 tys. zł. Pieniądze zobowiązał się zwrócić po powrocie z Niemiec, gdzie planował pracować. Gdy ksiądz dowiedział się, że w sprawie choroby żony został oszukany, zażądał zwrotu pożyczki. Marek Lisiński złożył pisemne zobowiązanie do zwrotu pieniędzy".

 

Po tym, jak oszukany kapłan zażądał zwrotu wyłudzonych pieniędzy, Marek Lisiński (do czasu ujawnienia skandalu szef Fundacji "Nie lękajcie się") „napisał do biskupa płockiego pismo, w którym oskarżył proboszcza o wykorzystywanie seksualne. Miało do tego dość w latach 1980-1981, gdy Lisiński był ministrantem. W latach 2010-2013 biskup płocki prowadził postępowanie wyjaśniające zarzuty".

 

Pomimo, jak twierdzi portal „wiadomości wp pl", „braku konkretnych dowodów" „ks. Zdzisław Witkowski został ukarany przez biskupa 3-letnim zakazem sprawowania posługi kapłańskiej".

 

Jak informuje portal „wiadomości wp pl" „w opinii psychologicznej na temat księdza, przygotowanej na użytek sądu biskupiego, czytamy: "brak jest wystarczających przesłanek psychologicznych przemawiających za prawdziwością oskarżeń". Z akt wynika też, że oskarżyciel wnioskował, aby uniewinnić księdza. W winę proboszcza nie wierzyli i nadal nie wierzą parafianie, w tym również ministranci z Poniatowa i Chamska. [...] O niewinności księdza Witkowskiego zaświadcza również rodzina, która przez wiele lat mieszkała z nim w jednym domu, "przez ścianę". Nikt z nich nigdy nie widział, aby ksiądz Witkowski przyjmował chłopców w mieszkaniu. Twierdzą, że Lisiński nie był ministrantem, tylko chuliganem".

 

Według portalu „wiadomości wp pl" Marek Lisiński (do czasu ujawnienia skandalu szef Fundacji) "Nie lękajcie się" prowadził z kurią w Płocku korespondencje w sprawie swoich oskarżeń, „wynika z niej, że szef fundacji 'Nie Lękajcie się" gotów był zrezygnować ze swojej działalności w zamian za pieniądze. W jednym z listów czytamy: "Jeżeli Biskup byłby gotowy wypłacić mi rekompensatę w wysokości 200 tys. zł na terapię, straty moralne i psychiczne, gotów jestem zrzec się przyszłych roszczeń, a nawet wycofać się z działalności publicznej w fundacji".

 

Według portalu „wiadomości wp pl" „o wątpliwościach wokół kary dla księdza Zdzisława Witkowskiego jako pierwszy napisał Sebastian Karczewski, publicysta "Naszego Dziennika"", za co kuria w Płocku napisała na niego skargę do redakcji. Spowodowało to, że publicysta napisał książkę "Pedofilią w Kościół. Oblicza kłamstwa", w której „opisuje przypadki niesłusznych oskarżeń wobec kapłanów na całym świecie. Jeden z rozdziałów poświęca Lisińskiemu, ambitnemu biskupowi Liberze oraz księdzu Witkowskiemu. Pisze, że ks. Witkowski padł ofiarą niepotwierdzonego oskarżenia. Jego kara wynika z przyjętej przez biskupa polityki bezpardonowej walki z pedofilią oraz ambicji i chęci awansu".

 

Jak już pisałem na Prawym lewica nie ma szczęścia do swoich celebrytów. Do kolekcji barwnych lewicowych celebrytów. Po kolesiu oskarżonym o handel kobietami i zmuszanie do prostytucji, bezrobotnym alimenciarzu informatyku z organizacyjną kasą, do wesołej kompanii dołączył szef fundacji oskarżającej księży o pedofilie – „Na temat" i „Wyborcza" oskarżają go o wyłudzenie pieniędzy.

 

W opublikowanym na portalu „Na temat" artykule „Lisiński nie jest już szefem fundacji Nie Lękajcie Się. Ujawniono, czego domagał się od ofiary księdza pedofila" autorstwa Piotra Rodzika można się dowiedzieć, że „Marek Lisiński nie jest już prezesem fundacji Nie Lękajcie Się. Złożył dymisję, gdy wyszło na jaw, że wyłudził pieniądze od ofiary księdza pedofila. Ponadto chciał pieniędzy od braci Sekielskich".

 

Jak informuje lewicowy portal „Na temat" za „Gazetą Wyborczą" sprawa „to efekt dziennikarskiego śledztwa Katarzyny Włodkowskiej i Katarzyny Surmiak-Domańskiej z "GW"". Publicystki „Gazety Wyborczej" ustaliły, że prezes fundacji oskarżającej księży o pedofilie wyłudził od kobiety (której sąd zasądził olbrzymie odszkodowanie od Kościoła za zbrodnie pedofilskie księdza, o których nic nie wiedzieli jego przełożeni) „20 tysięcy na umowę pożyczki, dziesięć w prezencie" stwierdzając, że potrzebuje na leczenie raka (na którego naprawdę nie był chory).

 

Jak informuje lewicowy portal, prezes fundacji oskarżającej księży o pedofilie twierdzi, że też był „ofiarą księdza pedofila. Miał być nawet bohaterem filmu braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Nic z tego jednak nie wyszło, a on sam zażądał od Sekielskiego 50 tys. zł za udział w filmie".

 

Jak można dowiedzieć się z artykułu na lewicowym portalu „po premierze filmu braci Sekielskich fundacja otrzymuje coraz większe wsparcie finansowe, ponadto zgłaszają się kolejne ofiary pedofilii. To także ta fundacja przygotowała głośny raport o pedofilii w Kościele".

 

Historia z prezesem fundacji oskarżającej księży o pedofilie doskonale pokazuje, ile są warte świadectwa niektórych rzekomych ofiar, oskarżenia kierowane wobec duchownych, i żądania odszkodowań od Kościoła. Oskarżenia o pedofile to jak widać niezły biznes dla osób niemających absolutnie żadnych skrupułów.

 

Oskarżenia wobec księży to dopiero początek, paranoja lewicy eskaluje. W ostatnim czasie na podstawie niepotwierdzonych oskarżeń (zapewne w kilku wypadkach prawdziwych) wobec kilku księży lewica przedstawia wszystkich 30.000 księży katolickich jako pedofilów.

 

Wczoraj na pedofilów lewica nominowała wszystkich księży katolickich, dziś na pedofilów nominuje ministrantów i kościelnych. Zapewne jutro lewica uzna, że wszyscy katolicy to pedofile – niby czemu ma sobie żałować.

 

Na lewicowym portalu „Oko press" ukazał się artykuł Andrzeja Sidorskiego „Dzieci w Kościele są krzywdzone nie tylko przez księży, także przez świeckich działających w jego strukturach". Według lewicowego autora „na terenie kościoła, plebanii, klasztoru, podczas lekcji religii lub w związku z działalnością Kościoła katolickiego dziecko może paść ofiarą wykorzystania seksualnego nie tylko przez księdza czy zakonnika".

 

Potwierdzeniem lewicowych insynuacji mają być opisane w artykule przypadki pedofilii - 19-letniego pedała, który został ministrantem i gwałcił swoich młodszych kolegów, pedałów kościelnych (60-letniego i 40-letniego) gwałcących ministrantów, 67-letniego kościelnego biseksualisty, 44-letniego heteroseksualnego katechisty, katecheta pedał (działacz Platformy Obywatelskiej do czasu ujawnienia jego przestępstw), 49-letniego pedała pustelnika, kleryk pedał, dwu zakonnic, które skłaniały podopiecznych do homoseksualnych gwałtów.

 

Warto dostrzec, że wśród opisanych przez lewicowy portal 9 przypadków, 5 było dokonanych przez pedałów, jeden przez biseksualistę, jeden przez heteroseksualistę, a 2 dotyczyły skłaniania podopiecznych do homoseksualnych gwałtów. Pokazuje to doskonale nadreprezentację pedałów wśród pedofilów.

Jan Bodakowski

Źródło: JB

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną