Celebryci na barykadach „rewolucji”

0
0
0
/

Ta postać o ognisto rudej barwie włosów intrygowała mnie od dłuższego czasu. Miałam okazję widywać w swoim życiu różnych bohaterów i „bohaterów”. Niemal zawsze budzili chęć zrozumienia ich postaw, zaciekawienie połączone z rodzajem podziwu. Takim obdarzałam znajomą panią, która w latach powstawania Solidarności brała udział w niebezpiecznych akcjach, m.in. przemycając części do podziemnej drukarni, zresztą działającej w piwnicy jej domu. Internowana ( ten kto ich grupę wkopał dziś pławi się w dostatku posady europosła), po zwolnieniu straciła, choć była wysoko wykształconą specjalistką, dobrą pracę i poszła się paść na zieloną łączkę biedy. Wzięła się za jakieś chałupnictwo, ażeby – po stracie męża – móc wychować dwójkę dzieci. Teraz, kiedy się postarzała i sił już brak, utrzymuje się z marnej tysiączłotowej emerytury.

Gdy pytam ją czy żałuje swoich wyborów, uśmiecha się, kręci głową i mówi, że wtedy tak robić należało. Jednak ma krytyczny stosunek do niemal każdej władzy. Przyczyną jest fakt, że ów Judasz, który sprzedał ją bezpiece PRL, w rządzie PO otrzymał w „nagrodę” stołek ministerialny. Siedzi to w niej jak cierń. Dowód, że komuna nigdy nie odeszła. Irytuje ją, że część dawnych opozycjonistów tak gładko przeszła na drugą stronę, dzięki czemu wiedzie się im znakomicie. Z żalem w oczach daje za przykład wygłupy - tak to nazwała - Frasyniuka, latającego pod Sejmem niczym kot z pęcherzem i grającego rewolucyjne zacietrzewienie, mimo iż u początku nowej Polski dostąpił sowitych profitów za swój opozycyjny staż. Ma dla niego jedno określenie: Idiota.

Przed rokiem usłyszałam opowieść o innej bohaterce, tym razem takiej z naszych czasów. Panią tą zachwycała się pewna artystka, wydając „achy” i „ochy” nad wielką odwagą i poświęceniem owej  heroiny, która mimo wieku określanego Balzakowskim, ma takiego ducha walki, że bierze udział w niemal każdym proteście przeciwko aktualnej władzy. Jeździ po kraju wszędzie tam, gdzie zbierają się demonstrujący.

Zaintrygował mnie, przyznaję, upór tej kobiety. Spróbuję pójść jej tropem, zobaczyć i zrozumieć. Ślad wskazały dziesiątki zdjęć i filmików z kolejnego zgromadzenia Przeciwników. Wytężam wzrok, szukając czy tym razem jest, czy dała spokój i postanowiła zająć się czymś pożytecznym.  Oczywiście jest! Potrząsa rudą koafiurą wykrzykując coś z zapałem. Bez niej, pani o sympatycznej ksywce Ruda podobno nie może się odbyć żaden anty spęd. Oglądając film po filmie zastanawiam się, co siedzi w jej głowie. Pewnej odpowiedzi udzielić mógł jej udział w Paradzie Równości. O co chodzi? Może to lesbijka i w szeregach LGBT walczy z rzekomym nękaniem przez wspieranych przez rząd katoli? A może chodzi o coś innego? Może po prostu UDZIAŁ stał się sensem jej życia. Nieważne pod jakim hasłem. Wszak nie o hasła tu chodzi, ale o czyn. O Wielki Zryw Przeciw (WZP). O bycie ZNANYM, kiedy nie udało się pochwalić innym życiowym osiągnięciem.

Kandydatów do szeregów WZP mnogość. Rojno tu od wszelkiej maści celebrytów a nawet osób o komunistycznym życiorysie. Każdy chce być najważniejszym. Zauważonym przez media. Wedrzeć się lewym sierpowym na strony historii. W takim tłumie chętnych niełatwo wejść na podium prostej kobiecinie. Stać się celebrytką barykad. Różą Luksemburg, Wandą Wasilewską, Helą traktorzystką. Wbrew pozorom sposób nie jest skomplikowany. Wystarczy być zawsze i drzeć się najgłośniej, oczywiście w pobliżu kamer i mikrofonów. Do tego mieć czas oraz środki na przemieszczanie się po kraju. Potem, gdy już aktywność zostanie zauważona, fundusze te spłyną przysłowiową manną z nieba z kont różnych kół i fundacji obficie dotowanych przez zagraniczne ośrodki, planujące opanowanie Polski w celu dalszego jej dojenia.

Dotąd, jak na razie, z braku paliwa ideowego i z powodu obojętności obywateli popadła w niebyt wrzaskliwa formacja KOD z jej składko-lubym szefem. Nad przepaścią nieistnienia wiszą też kolejne jej podobne twory. Co robić, gdy nabita broń kiepsko strzela? Może znaleźć coś nowego? Stęsknieni sławy dyżurni rewolucjoniści dostrzegli nową szansę. To jest to! Ruch LGBT. Fantastyczna okazja do zajścia za skórę rządowi. Co z tego, że hasła nie noszą tym razem barwy czerwonej. Nie o barwę chodzi. Może być tęczowa, byle prowadziła na barykady, gdzie czekają z utęsknieniem oddane media. A przy okazji dowalić Kościołowi. I znów hulamy! Znów widać nas w okienku telewizora i na łamach gazet. Hu, hu! Ha, Ha! Wesołe życie rewolucjonisty!

Zuzanna Śliwa

 

Źródło: Zuzanna Śliwa

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną