Rocznica obrony Westerplatte
1 września o godzinie 4.48 z pancernika szkolnego „Schleswig-Holstein” padły pierwsze wystrzały. Były tak silne, że zmiotły z nabrzeża po niemieckiej stronie Nowy Port, dwa budynki. W następnej kolejności fala uderzeniowa uszkodziła wartownię Schutzpolizei, tuż obok głównej bramy Wojskowej Składnicy Tranzytowej. Potem przyszły kolejne uderzenia. Dowódca obrony Westerplatte nadaje otwartym tekstem odebranym na Helu: „Na pomoc. Jesteśmy napadnięci!”.
Fortyfikacje były „małym arcydziełem sztuki obronnej”. Schrony bojowe zostały ukryte pod willą podoficerską. Dwupoziomowe wartownie wypełniono bronią maszynową, rowy strzeleckie, zasieki i doskonale zlokalizowane pola ostrzału. Do tego dochodziła załoga składająca się z 235 osób. Byli to ludzie dodatkowo przeszkoleni w obsłudze cekaemów i dział. A ich dowódcy to doświadczeni oficerowie i podoficerowie, pamiętający jeszcze wojnę polsko-bolszewicką. Wiadomo było, że będą bronić się bez żadnego wsparcia. A utrzymanie tej placówki miało bardzo duże znaczenie psychologiczne. Gdyby Polacy poddali się już pierwszego dnia, propaganda niemiecka obwieściła by wszem i wobec, że Polacy nie potrafią walczyć. Dlatego mjr Sucharski otrzymał polecenie od ppłk Wincentego Sobocińskiego, aby bronić się 12 godzin, „Potem masz wolną rękę”. Może dlatego, drugiego dnia zaciekłych bojów, kiedy do ataku ruszyły bombowce, które z przeraźliwym wyciem syreny , trójkami ruszyły w dół, i były straty w ludziach, wyposażeniu, budynkach, mjr. Sucharski rozkazuje strz. Gęburze wywiesić białą flagę. Dochodzi do ostrego spięcia między Sucharskim a jego zastępcą kpt. Franciszkiem Dąbrowskim, który nie godzi się na kapitulację. Komendant Westerplatte dostaje ataku epilepsji i Dąbrowski przejmuje dowództwo. „To Dąbrowski poderwał nas do walki – wspomina plut. Mieczysław Wróbel – odważny, nie bał się niczego. Wszystko trzymał mocno w garści, dowodził do końca”. Zdjęto białą flagę. Walki nadal trwają. Podjęto walkę na przekór wszystkiemu, wiedząc, że nie ma szans na zwycięstwo. To heroiczna walka, a obrońcy Westerplatte byli prawdziwymi bohaterami.
Walczyli wytrwale przez siedem dni. Ostatni dzień obrony tak wspominał kpt. Dąbrowski : „Jest 7 września 1939 roku godzina 4.30. Rozpoczyna się ogień artylerii i moździerzy. Natężeniem swym przewyższa on wszystko, co do tej pory przeżyliśmy. Pod ogniem jest cały teren Westerplatte wraz ze wszystkimi obiektami obronnymi.(…)Prawdziwa lawina ognia i stali”. Pomimo zmasowanego ataku, obrona trwa nadal. O godzinie 6.00 mjr Sucharski podejmuje decyzje o kapitulacji. Wojsko z tym się nie godzi. Rozmowy trwają do 10.00. O 10.30 zostaje wywieszona biała flaga. Do niewoli idzie 5 oficerów,27 podoficerów i 158 żołnierzy oraz 9 rannych. Poległo ok. 25 polskich żołnierzy. Po stronie niemieckiej szacuje się, że poległo 80 żołnierzy. Liczba ta jednak jest prawdopodobnie zaniżona. Niemcy idącym do niewoli Polakom oddają honory. „Walczyliście dzielnie” – powiedział kmdr Kleikamp. Gen. Eberhhand wręczył Sucharskiemu szable w dowód uznania. Faktycznie szabla należała się kpt. Dąbrowskiemu i Sucharski o tym wiedział, mówiąc swoim podwładnym, że po wojnie wszystko ujawni, wie dobrze, że szabla należy się nie jemu. Niczego nie ujawnił i słowa nie dotrzymał.
Te siedem dni obrony Westerplatte odkrywa dotąd nienagłaśniane tajemnice. Z relacji świadków wynika, że mjr. Sucharski nie udźwignął obrony Westerplatte. Nie dość, że chciał się poddać już w drugim dniu, to później pętając się wśród żołnierzy, siał nastroje defetystyczne. Z obłędem w oku powtarzając: „Co to będzie, co to będzie”. Gdy kolejny raz próbuje przekonać do kapitulacji oficerów, por. Stefan Grodecki jego adiutant, wskazując na Krzyż Virtuti Militari, mówi: „Panie majorze! A to pana nie zobowiązuje?”
Z obroną Westerplatte związana jest jeszcze jedna niewyjaśniona tajemnica. Niemcy, gdy weszli na ten teren 8 września, znaleźli koło placówki Elektrownia ciała kilku rozstrzelanych polskich żołnierzy. Jak do tego doszło, nie wiadomo. Nie zachowały się w tej sprawie żadne dokumenty, a świadkowie milczeli do końca.
Warto zaznaczyć, że Westerplatte było solą w oku dla Niemców jeszcze podczas pokoju . To w Wolnym Mieście Gdańsk skoncentrowała się ogromna fala nienawiści do tego skrawka wybrzeża polskiego. Polscy żołnierze w Gdańsku byli narażeni na szykany, awantury, pobicia. Niemcy z przepływających statków pluli w ich stronę, rzucali przekleństwa. Teren Westerplatte był dla nich zamknięty i mogli na niego wejść jedynie w szczególnych okolicznościach i pod nadzorem polskiego oficera.
Obrona tego polskiego skrawka wybrzeża pokazała, że Polacy nie oddadzą bez walki ani kawałka ziemi.
Źródło: Iwona Galińska