Komiks w służbie komunizmu – Kapitan Żbik

0
0
0
/ wikipedia commons

„Kapitan Żbik” to jeden z najsłynniejszych polskich tytułów komiksowych, a w końcówce PRL-u chyba najsłynniejszy. Związane jest to w dużej mierze z artystami, wśród których figurują nazwiska są uznane w Polsce, a niekiedy i na świecie. Jednocześnie to chamska i nachalna propaganda schyłkowego okresu Polski Ludowej, która otwarła się może na nowe środki przekazu, do jakich można zaliczyć komiks, ale jednocześnie w swojej wymowie była czerwona, natrętna, a dydaktycznie koszmarnie moralizatorska. Oczywiście w duchu odwróconej moralności Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej (która tak na marginesie wcale dużo się nie różni od pseudo moralności III RP).

Lata ukazywania się serii wydawniczej „Kapitan Żbik”, czyli okres od 1967 do 1982 roku to w rzeczywistości czas trwania i systematycznej degrengolady ustroju komunistycznego. Ustroju w którym IX sztuka została ograniczona wyłącznie do roli bardzo atrakcyjnego nośnika propagandowych treści. Dodajmy, że w pełni zgodnych z linią polityczną Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Nigdy wcześniej, ani później komiks nie miał aż takiej wymowy propagandowej. Cóż faktem jest, że ten okres to w historii polskiego i światowego komiksu jest na wyjątkowy. Gdy chodzi o skalę manipulacji to w przypadku europejskiego i światowego komiksu jest to prawie całkowicie pozbawiony precedensu. Owszem jeśli chodzi o skalę manipulacji można ją porównywać do tego, co zrobiono z fotografią i filmem w czasach istnienia III Rzeszy, początkach Związku Radzieckiego, czy w Chińskiej Republice Ludowej zaraz po Rewolucji Kulturalnej. Tak późny i schyłkowy „PRyL” potraktował szlachetną sztukę, jaką jest komiks.

Co do popularności serii nie ma dziś żadnych wątpliwości, świadczy o tym chociażby szesnastoletnia obecność na rynku wydawniczym. I nie wynikała ona bynajmniej z faktu, że rynek wydawniczy gazet, książek, a zwłaszcza komiksów był w PRL-u wyjątkowo ubogi. Miała ona także znaczenie, którego nie da się przecenić. Jej siła oddziaływania na młodzież była zarówno wynikiem czynników fabularnych, jak i propagandowo-dydaktycznych przy ogólnej dominacji tych drugich. Postać kapitana Milicji Obywatelskiej stawała się powoli ikoną kultury masowej lat siedemdziesiątych. W okresie, kiedy MO, a zwłaszcza jej przybudówek ORMO i ZOMO po prostu nienawidzono. Tak potrzebny był bohater pozytywny z MO. Zarówno w książce, jak i filmie. A także w komiksie. Wystarczy obejrzeć odcinki „07 zgłoś się”, czy „Przygód psa Cywila”, żeby zdać sobie sprawę, jak wówczas PRL-owska propaganda przedstawiała ówczesnych „stróżów prawa”. Ciekawe, że część przygód kapitana Żbika przeniesiono do rozmaitych filmów i seriali tego okresu. Są przykładowo odcinki „07 zgłoś się”, które jawnie nawiązują do pewnych rozwiązań scenariuszowych z „Kapitana Żbika”.

Ten bohater z cechami polskiego romantyka, a jednocześnie profesjonalista w wykonywanym fachu (całkowite zaprzeczenie większości PRL-owskich milicjantów, zwłaszcza niższego i średniego szczebla, choć i na najwyższych stanowiskach idiotów nie brakowało. Zupełnie jak teraz) stawiany jest obok kapitana Klossa, Janosika, czy czterech pancernych i innych popularnych bohaterów tego okresu. Których przygody również adaptowano na język filmu i komiksu. Dlatego idealnie wpisywał się w konsumpcyjne realia propagandy sukcesu „dekady Gierka”. Z drugiej strony tytuły pokroju „Kapitana Żbika” zniekształciły obraz komiksu w Polsce, co jeszcze wciąż jest widoczne w podejściu polskiego społeczeństwa do tej formy sztuki. Podczas gdy czytelnicy w Europie Zachodniej traktują go na równi z malarstwem, poezją, powieścio i dramatopisarstwem, fotografią czy filmem, to w Polsce wciąż pokutuje o komiksie jakże niesprawiedliwa opinia, jako „strawie dla dzieci i umysłowo niesprawnych”.

Cóż owe podejście ma swoje przyczyny. Jedną z nich tkwiła w uległości rodzimych twórców piszących i rysujących pod dyktando władzy. W końcu takie były czasy i warunki, w jakich przyszło im polski komiks kreować, jako nowy rodzaj sztuki. Który bez tych zgniłych kompromisów w ogóle mógłby w Polsce nie zaistnieć do lat dziewięćdziesiątych zeszłego stulecia.

Źródło: Michał Miłosz

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną