Papież Franciszek potępił broń atomową. Czy słusznie?
W Hiroszimie papież Franciszek potępił nie tylko wykorzystywanie broni atomowej, ale nawet jej posiadanie. Powiedział też, że chce to potępienie wpisać do Katechizmu Kościoła Katolickiego. Czy jednak słusznie? Czy wynika to z nauki katolickiej?
Czym innym jest używanie broni atomowej, a czym innym jej posiadanie. Można powiedzieć, że nie należy stosować broni atomowej z tych samych powodów co chemicznej - czyni olbrzymie spustoszenie, zabija wiele osób, powoduje choroby, zatruwa środowisko.
Trudno jednak nie zauważyć, że fakt pojawienia się broni atomowej prawdopodobnie spowodował, że nigdy nie doszło do III Wojny Światowej i w zasadzie większa część świata żyje w pokoju. Konflikty z udziałem mocarstw atomowych, jak Rosja, która zajęła Krym, mają charakter lokalny. Żadne państwo nie zdecyduje się obecnie na wojnę z innym państwem posiadającym broń atomową, bo wie, że to grozi jego unicestwieniem.
Okazuje się, że broń atomowa jest najlepszym gwarantem pokoju. Kościół katolicki nie potępiał posiadania armii i broni jeśli służyły do obrony. Broń atomowa służy zaś jako doskonały straszak.
Co więcej, skoro broń atomową można wykorzystać dobrze lub źle, jak każde narzędzie zresztą, to nie można jej z istoty swojej potępiać. Franciszek twierdzi, że jest zła sama przez się, bo w rękach wariata może doprowadzić do niewiarygodnego nieszczęścia. Podobnie jednak jest przecież z konwencjonalną armią, rakietami, samolotami, czołgami, a nawet zwykłym nożem kuchennym, a jednak nie odrzucamy ich przez to.
Gdyby kogoś to nie przekonywało, to warto zwrócić uwagę na jedną rzecz. Broń atomowa to obecnie nie hipoteza, ale coś, co znajduje się w arsenale wielu państw, co doprowadziło do powstania stabilnej sytuacji na świecie. Potępiana więc obecnie broni atomowej i wzywanie do jej odrzucenia to najprostsza droga do destabilizacji świata.
Źródło: Michał Krajski