Z Putinem w tle
Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych toczyłam fascynujące rozmowy ze zwolennikami Jean-Marie Le Pena (wątków bretońskich nie mylmy z paryskimi), którzy z zadziwiającą dokładnością przewidzieli, co się stanie z ruchem narodowym w różnych krajach Europy.
W połowie maja Le Pen ogłosił, że chce stworzyć własną partię polityczną –nie byłoby w tym nic kuriozalnego, gdyby nie fakt że dosłownie klika dni wcześniej został zawieszony w prawach członka FN.
Pamiętam też jego wypowiedzi z 1996 roku kiedy to oświadczył: "komory gazowe były zaledwie szczegółem w historii drugiej wojny światowej i to jest niepodważalne ". W jego rodzinnej Trinité-sur-Mer, do której powiodły mnie przed laty moje bretońskie pasje opinie mieszkańców są skrajnie podzielone. Niewielu zna jego przygodę z Legią Cudzoziemską oraz szczegóły dotyczące pobytu w Algierii. Jean-Marie Le Pen wytoczył proces o zniesławienie redakcji „Le Monde”, która posądziła go stosowanie tortur podczas wojny.
Zamiast komentować przyczyny wybuchu pożaru na linii Jean-Marie Le Pen i Marine, wszak czynią to media bretońskie oraz paryskie przynajmniej trzy razy w ciągu tygodnia, przypominam sobie pewną formułę, przypisywaną bodajże Diogenianusowi, przeformułowaną przez świętego Augustyna, a mianowicie „Nec puero gladium” – Nie dawaj dziecku miecza.” Wprawdzie św. Augustyn pisał „Im bardziej bowiem kogoś kochamy, tym mniej powinniśmy mu pozwalać na coś, co mogłoby go narazić na wielkie niebezpieczeństwo grzechu” i ku polityce owego twierdzenie nie należy wieść na zatracenie, ale może w jednej, konkretnej sytuacji warto.
”Nie dawaj dziecku miecza” – powtarza bezradny Le Pen. Nawet jeśli furia jest rodzajem aktorstwa, a Marine Le Pen chce walczyć o ratowanie wartości europejskich w rozsypującej się Europie. Zarazem marzy o przywróceniu mocarstwowej siły swego kraju. Taki wyidealizowany portret „Wielkiej Francji” z Putinem w tle i strategicznym sojuszem od Bretanii po Magadan.
Marta Cywińska
Źródło: prawy.pl