Kult demokracji się rozrasta

0
0
0
/

Rządy ludu stają się dzisiaj wręcz ikoną kultu. Pomija się, że obecny system nie sprzyja temu, co chce większość. Pomimo tego forsuje się przechodzenie na demokracje oraz jej wykoślawianie. Za tym idzie zaś czynienie z nas poddanych przepisów, a nie osób chronionych przez urzędników oraz administrację.

Spór o ustrój idealny trwa od wieków. Monarchia opiera się na modelu zbliżonym do rodziny. W nim jedna osoba odpowiada i wskutek dziedziczenia państwo przechodzi z rąk do rąk. Istnieje tutaj ryzyko korupcji, czy braku formacji duchowej, ale pomija się, że istnieje tutaj przekaz kto za co odpowiada. Obecna forma demokracja opiera wpajaniu ludziom, że mniejszości narzucają, jak postąpi całość.

Jakie idee kryją się za obecną wizją tego ustroju prezentuje raport Instytutu Różności Demokracji (V-Dem). Pozyskał on dwadzieścia siedem milionów zapisów z dwustu dwóch krajów i objął trzy tysiące badaczy oraz krajowych ekspertów. Instytut zajął się wizją datowaną od wybuchu Rewolucji Francuskie po dzień dzisiejszych. Ten cenzus ukazuje, co jest rozumiane jako punkt odniesienia. Pozbycie się Boga, ustanowienie Kultu Najwyższej Istoty (element Rewolucji Francuskiej) i odcinanie się od chrześcijaństwa z aspektami oddziaływania grup wpływów takich jak masoneria to stanowi punkt widzenia. Badania Anny Luhrmnan wsparte przez Lisę Gastaldi i Sandrę Grahn odrzuca już wizję, że świat składa się z państw.

Polski historyk Feliks Koneczny ukazał, że struktury społeczne rozwijają się na podstawie rodziny. Plemiona są niczym innym jak skupieniem się wokół jednej rodziny, tworzenie organizmu społecznego jaki rozszerza ten model. Państwo zaś jest skupieniem plemion wokół odkrywania własnej tożsamości. Oznacza to nic innego, że istnienie państw jest wypadkową uznania rodziny za podstawową komórkę. Cytowane badania ukazują demokrację jako wizję pozbawioną rodziny w centrum a skoncentrowaną na ujednoliceniu i rozmyciu granic między ludźmi. Proces ten nazywa cytowany dokument globalizacją.

Wysuwanie się na jakiś plan silnej jednostki ulega krytyce jako tak zwana „trzecia fala autokracji”. W swej istocie grozi bowiem, że nagle pojawi się tendencja początkująca powrót do monarchii, a tym samym zwrócenie się ku Prawu Naturalnemu jako porządkowi świata. Postawienie za wzór rodziny wymusza spojrzenie na społeczeństwo w kierunku rozbicia na różnice. Tak jak inne role pełni mężczyzna i kobieta, tak w społeczeństwie inne zadania mają różni ludzie. Nie jest możliwe uniknięcie różności.

Dla Instytutu Różności Demokracji problem stanowi tak zwana „toksyczna polaryzacja sfery publicznej”. Uważa, że fakt istnienia różnych opinii oraz koncentrowanie się ludzi wokół tego stanowiska, iż moja racja jest słuszna, do czego nawiasem mówiąc mają prawo ze względu na istnienie wolnej woli, stanowi zagrożenie dla demokracji. Innymi słowy wolność słowa wymaga załatwienia, bo jest kłopotem. Mowa w tym miejscu o paradoksie. Z jednej strony mówi się o zgodzie, aby każdy głosił, co chce, zarazem informuje się o potrzebie „rządów prawa”, czyli regulacji, a co za tym idzie ocenzurowaniu przy jednoczesnej walce z cenzurą.

Nie są to jedyne sprzeczność. Wystarczy na spojrzenie na metodologię badań. Dzieli ona pozyskiwanie odpowiedzi na „kodowanie mostowe” (odpowiedzi na te same pytania, ale w innym czasie), „późniejsze kodowanie” (odpowiedzi na zasadzie porównań, jak inni eksperci uważają), a także „kotwiczenie winietą” (odpowiedzi jako elementy szacunku statystycznego). Interpretacja tak uzyskanych wyników nie jest stwierdzeniem faktów, ale korelacji matematycznych, co utrudnia odkrycie jak właściwie myślą badani.

Przyjrzenie się jednak wnioskom ukazuje, że świat ma ciągoty do rządów poza kanonem tego, co uważa się za „liberalną demokrację”. Sprowadza to się do problemu, że nie mamy prawa do ustalenia po swojemu, co uważamy za właściwe, ale ważne, czy mieścimy się w kategoriach ideowych marksistów. Za problem uważają oni istnienie niechęci do innych. Ksenofobia, czyli z definicji lęk przed obcymi jest wpisany w naturę człowieka. „Toksyczna polaryzacja” oznacza manifestowanie się nieufności względem innych. Za przykład ukazuje się tutaj Polskę. Bezkrytyczne czytanie dokumentu stwarza z naszego kraju obraz reżimu zmierzającego do stania się kopią stalinowskiej Rosji. Wedle obliczeń mieścimy się w przedostatnim staninie z około dwudziestoprocentowym wskaźnikiem korupcji politycznej.

Kult demokracji w tym rozumieniu oznacza stawianie idei na wzór obowiązującego prawa bez podania przyczyny. Cele zrównoważonego rozwoju (16.7) zakładają, że panie będą miały większy udział w strukturach administracyjnych, czy rządowych. Nie ma jednak odpowiedzi, czy one tego chcą. Kto zaś sprzeciwia się zmianom ten jest wrogiem. Takie rozumowanie u swych podstaw kłóci się z demokracją uznaną za rządy większości.

Jacek Skrzypacz

Źródło: Jacek Skrzypacz

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną