Pieniądze marnowane na lewicową propagandę w instytucjach kultury należy przeznaczyć na onkologię - Jan Bodakowski

0
0
0
/ se.pl

Przez 25 lat media były pod prawie pełną kontrolą środowisk wrogich polskiemu patriotyzmowi. W ostatnich latach PiS rozbił ten wrogi polskiemu patriotyzmowi monopol lewicy liberalnej i obecnie mamy w debacie dwa punkty widzenia (w tym jeden nowy — patriotyczny). Jest to sytuacja o wiele lepsza niż dotychczas, szczególnie że wreszcie Polacy nie są tylko szkalowani i docenia się w mediach polskich bohaterów – co jest sprzeczne z kompleksami i bezzasadnym poczuciem winy, jakie narzuca naszemu narodowi od dekad lewica.

Oczywiście, moim zdaniem, skandalem jest to, że do debaty publicznej nie są dopuszczane środowiska na prawo od PiS (za ten skandal w TVP ewidentnie odpowiadał były prezes Kurski) — jest to sprzeczne nie tylko z rzetelnością medialną, ale i z interesem PiS — wiele osób rezygnuje z oglądania TVP właśnie z braku w niej narracji na prawo od PiS, przez co PiS nie ma medialnego kontaktu z tym najbardziej prawicowym elektoratem. Dodatkowo warto pamiętać o tym, że jak się chce zniechęcić elektorat do niektórych polityków na prawo od PiS, to nie należy ich zamilczać (bo robi się z ich wtedy męczenników), tylko dać im dużo czasu antenowego by dobijali swoich zwolenników tym jak karmią psa petardami czy chwalą koronowirusa za eugeniczną redukcję populacji.
 
Lewica z przełamaniem swojego monopolu medialnego nie może się pogodzić, za wszelką cenę stara się zlikwidować wolność słowa – Parlament Europejski wprowadza dyrektywą cenzurę, amerykańskie platformy internetowe likwidują konta i kanały patriotycznych nadawców, odbierają im możliwość zarabiania na reklamach, blokują dostępność ich treści poprzez cięcie zasięgów – wszystkie te skoordynowane monopolistyczne lewicowe praktyki są sprzeczne z wolnym rynkiem.
PiS absolutnie nie może sobie pozwolić na to, by zrezygnować w walce informacyjnej z antyPiSem, który przez ostanie 25 lat monopolizował debatę publiczną, z takiego narzędzia jak TVP. Na antyPiSowską kampanie pod hasłem kasy z TVP na onkologie – PiS powinien odpowiedzieć propozycją przekazania na lecznictwo środków dotychczas marnowanych na szerzenie lewicowych zabobonów poprzez sztukę nowoczesną. Jak antyPiS chce odbierać kasę TVP, to PiS powinien odebrać kasę tysiącom takich instytucji jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Centrum Sztuki Współczesnej, Zachęta, Teatr Powszechny (wystawiający Klątwę), Państwowy Instytut Sztuki Filmowej (finansujący kolejne antypolskie i antykatolickie filmy). Oszczędzić mogłoby też Ministerstwo Kultury na finansowaniu tłumaczeń Tokarczuk.
 
Na lecznictwo powinny być przeznaczone pieniądze, które zmarnowano na tłumaczenia Tokaczuk. Jak informuje portal TVP Info w artykule „Instytut Książki wsparł publikacje Olgi Tokarczuk kwotą powyżej 700 tys. złotych” na profilu Facebook Instytutu Książki (utworzony zarządzeniem Ministra Kultury) instytut poinformował, że „Instytut Książki do tej pory wsparł 91 przekładów Olgi Tokarczuk na 28 języków obcych, w tym pięć na język angielski i siedem na język szwedzki. Tylko od 2016 roku przyznano dofinansowania dla 25 przekładów na 19 języków o łącznej kwocie udzielonego dofinansowania przekraczającej 700 tys. złotych. Co oznacza, że w latach 2016–2019 wsparliśmy przekłady książek Olgi Tokarczuk kwotą większą niż łącznie w latach 1999-2015 (679 385 zł)”. Oznacza to, że polscy podatnicy na finansowanie tłumaczeń książek Olgi Tokarczuk wydali prawo 1.500.000 zł.
 
Na lecznictwo powinny być przeznaczone pieniądze zmarnowane na szerzenie lewicowej propagandy w finansowanych z publicznych pieniędzy galerii (to, co można w nich zobaczyć, od lat opisuje w swoich artykułach).
W Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie można z okazji setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, w 2018 roku, można obejrzeć wystawę „Niepodległe. Kobiety a dyskurs narodowy”. Na stronie muzeum można było przeczytać opisy dotyczące twórców i ich eksponatów na wystawie z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę.
 
Adejoke Tugbiyele interesują „kwestie duchowości i seksualności oraz ich wzajemnego przenikania w jej rodzimej Nigerii. Zasiada w radzie nigeryjskiej Women’s Health and Equal Rights (WHER) Initiative, organizacji, która zajmuje się prawami kobiet nieheteroseksualnych”. Jej film „Afrykańska odyseja IV” to historia relacji między Kościołem, tradycyjną i kolonialną kulturą a emancypującą się kobiecą seksualnością w Nigerii. Zmontowana z fragmentów performensu dwóch kobiet w pustym budynku kościelnym, wyznań osób nieheteronormatywnych, rozdziału książki o płciowości i seksualności w przedkolonialnej Nigerii oraz fragmentów rdzennych rytuałów, praca Adejoke Tugbiyele ukazuje splot kolonialnej, postkolonialnej i kościelnej władzy, które niezależnie od ich odrębnych celów łączy niechęć do osób nieheteronormatywnych. W Nigerii od początku panowania Brytyjczyków, aż do dziś homoseksualizm karany jest więzieniem. W swojej pracy Adejoke Tugbiyele dowodzi, że na terenach dzisiejszej Nigerii tradycyjne, przedkolonialne społeczności afrykańskie Yoruba i Igbo dopuszczały zarówno transwestytyzm, jak i małżeństwa jednopłciowe, szczególnie kobiet. Dopiero napływ misjonarzy i wprowadzenie rządów kolonialnych zniszczyły tę tradycyjną siatkę relacji społecznych Afryki”.
 
Prace Aleksandry Polisiewicz „są często radykalnym głosem feministycznym, queerowym i lewicowym”.
Anna Niesterowicz „w swoich pracach wykorzystuje często różnego rodzaju materiały archiwalne, np. filmowy zapis oficjalnej wizyty Edwarda Gierka w przedszkolu, do którego uczęszczała, czy też fragmenty PRL-owskiego serialu kryminalnego 07 zgłoś się”. „Kolaże Anny Niesterowicz łączą propagandowe wizerunki kobiet z epoki PRL z hasłami współczesnego feminizmu”.
Catarina Simão pracująca w Mozambiku w swoich pracach porusza tematykę kolonializmu, lekceważącego stosunku portugalskich kolonistów wobec murzynek i „przemocy seksualnej, której kobiety doświadczały w czasach rządów kolonialnych”.
 
Emma Wolukau-Wanambwa w pracy „Raj” „przywołuję historię osiedlenia się tysięcy polskich uchodźców z ZSRR w Ugandzie – wtedy jednej z kolonii Wielkiej Brytanii. W roku 1942, po inwazji nazistowskich Niemiec na Rosję, rząd na uchodźstwie gen. Sikorskiego przez ponad rok pertraktował nad ewakuacją polskich obywateli z terenów Rosji radzieckiej. W dwóch falach ewakuacji do Azji i Afryki trafiło łącznie kilkadziesiąt tysięcy cywilów i wojskowych. Kilka tysięcy Polaków osiedlonych zostało w Kenii, Ugandzie, Tanganice oraz Rodezji Północnej, i stanowili wtedy największą liczebnie europejską społeczność. W Ugandzie Polacy do 1952 roku mieszkali na obszarze dzisiejszego dystryktu Masindi oraz nad Jeziorem Wiktorii, w okolicach miejscowości Koja. Paradise Emmy Wolukau-Wanambwy konfrontuje wyobrażenia tytułowego raju i miejsca, któremu polska społeczność zawdzięczała nowe życie, z opowieściami dotyczącymi relacji seksualnych między polskimi osiedleńcami a miejscową ludnością, wskazując na charakterystyczne dla patriarchalnych społeczności tabu związków pomiędzy białymi kobietami i czarnymi mężczyznami”.
 
Pionierka sztuki feministycznej w Hiszpanii Eulàlia Grau w swych pracach krytykuje kapitalizm, konsumpcjonizm, rządy generała Frnaco, „uprzedmiotowienie kobiet w skrajnie prawicowym reżimie generała Franco”, amerykański militaryzm i „patriarchalizm kapitalistycznego społeczeństwa. Jest zwolenniczką emancypacji kobiet”.
 
Ewa Ciepielewska jest autorką portrety „bohaterki XX” Róży Luksemburg. Na portrecie działaczki komunistycznej widać „niemieckie przysłowie Heimat ist da, wo das Herz ist (ojczyzna jest tam, gdzie jest serce). Wskazują one na silne przekonanie działaczki, że niepodległość nie jest kwestią zamknięcia się w granicach narodowego państwa. Urodzona w Zamościu Luksemburg wyjechała do Niemiec, gdzie działalność socjalistyczna nie była zabroniona, jak miało to miejsce w rosyjskim zaborze. Do Polski wróciła ostatni raz, by dołączyć do rewolucji 1905 roku. Na drugim portrecie znajduje się przetworzony, najbardziej ikoniczny wizerunek Luksemburg, w tle zaś widnieje cytat z jej dzieł, krytykujący kumulację kapitału i pożyczki, które napędzają system kapitalistyczny i imperializm”.
 
Filipa César w swoich pracach poruszyła temat walki z kolonializmem.
Frida Orupabo „zajmuje się remiksowaniem i zestawianiem znajdowanych w Internecie obrazów dotyczących kobiecości, czarnego ciała i kolonializmu. Interesuje się kwestiami rasy, relacji rodzinnych, seksualności, płciowości, intymności oraz przemocy i tożsamości”.
 
Gloria Camiruaga w swej pracy „Lizaki” skomentowała „sytuację polityczną w Chile. W 1973 roku pucz obalił rząd lewicowego prezydenta Salvadora Allende. Przez następnych siedemnaście lat krajem rządził reżim wojskowy Augusta Pinocheta, a według ostrożnych szacunków podczas tego okresu torturom poddanych zostało prawie 30 000 osób, a kilka tysięcy kolejnych straciło życie. W Lizakach Gloria Camiruaga filmuje swoje nastoletnie córki liżące lizaki, z których wyłania się plastikowy żołnierzyk, intonując jednocześnie modlitwę Zdrowaś Mario. Ta na pozór niewinna czynność odsłania zagrożenie i przemoc, jakim poddane były kobiety w czasie dyktatury Pinocheta. Camiruaga konfrontuje też na poły seksualny, na poły popkulturowy wizerunek nastolatek z tradycyjnie ujmowanymi religijnością i męskością, wplątując je w kontekst relacji z autorytarną polityką”.
 
Goshka Macuga w swoich pracach „stawia pytanie o związki pomiędzy kobiecym i męskim libido, a także rolę, jaką kobieca seksualność, albo raczej jej wyparcie, odgrywa we współczesnej kulturze”.
Prace Jadwigi Sawickiej są „komentarzem do współczesnej rzeczywistości społecznej, w której dyskursy religijne dążą do coraz większej kontroli nad ciałami kobiet”.
Praca Katarzyny Górnej „Dziesięć panien” „jest reakcją na wprowadzoną w roku 1993 ustawę antyaborcyjną (…) praca zwraca raczej uwagę na problem aborcyjnego podziemia, które powstało po wprowadzeniu zakazu przerywania ciąży”.
Praca „Bezdomna pieśń 5” autorstwa Kemang Wa Lehulere jest hołdem złożonym dwóm czarnym kobietom żyjącym w czasach apartheidu.
 
Kudzanai Chiurai „w swoich pracach często krytycznie odnosi się do historii kolonializmu i związanych z nim wykluczeń – rasowych, genderowych i społecznych”. Według jej prac „mężczyzna staje się spadkobiercą kolonialnego państwa”.
Lubaina Himid „tworzy radykalne, feministyczne i antykolonialne prace, skupiające się na kwestiach rasy, płci, migracji i reprezentacji czarnego ciała”. Bohaterki pracy jej autorstwa uciekają „przed jarzmem zarówno niewolniczego kolonializmu, jak i kapitalizmu, który napędzał maszynę kolonialnej przemocy”.
Obrazy Marlene Duma „eksplorują tematykę związaną ze współczesną historią kolonializmu, a także z seksualnością, rasą, przemocą”. Są hołdem dla postaci Patrice Lumumba lidera „kongijskiego ruchu antykolonialnego i pierwszym premierem Demokratycznej Republiki Konga”, który został rozstrzelany pod naciekiem „wywieranych przez Stany Zjednoczone”.
Mathieu Klebeye Abonnenc interesie „imperialna opresja społeczności Afryki i ich droga do emancypacji”.
Sanja Iveković jest autorką feministycznej pracy „Lady Rosa of Luxembourg” która jest „spojrzeniem na symbolikę wolności i alegorie narodowe z perspektywy kobiet”. „Praca ta dedykowana została Róży Luksemburg, radykalnej działaczce i aktywistce politycznej, zamordowanej w czasie rewolucji listopadowej w 1919 roku”.
 
„Seria portretów Thenjiwe Niki Nkosi prezentuje bohaterów „słabego oporu” walki z apartheidem i kolonializmem”. Wśród sportretowanych bohaterów jest „Winnie Mandela, żony przywódców czarnych ruchów wyzwoleńczych” (warto przypomnieć o czym nie wspominają materiały z muzeum znana z palenia żywcem swoich czarnoskórych konkretów do koryta.
Tony Cokes „w swojej twórczości porusza tematykę sposobów konstrukcji tożsamości oraz rodzajach reprezentacji rasy, płciowości i klasy”. Jej praca „War on Women (Wojna z kobietami) z 2016 roku jest kompilacją wypowiedzi obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Donalda J. Trumpa, na temat relacji między mężczyznami i kobietami. Nagromadzenie mizoginistycznych, uprzedmiotawiających kobiety cytatów, które pojawiały się w książkach Trumpa, takich jak The Art of the Comeback, oraz w jego wypowiedziach publicznych wpisuje się w trwającą od początku prezydentury biznesmena debaty dotyczącej jego – najprawdopodobniej – wielokrotnych nadużyć seksualnych oraz ściśle związanych z nimi niejasnych wydatków podczas kampanii prezydenckiej w 2016 roku. Film Tony’ego Cokesa pokazuje systemowość mizoginii – tu uosabianej przez Trumpa – i to, jak łączy się ona z pojęciem władzy”.
 
Trinh T. Minh-ha podejmuje w swoich pracach tematykę kolonializmu.
Cykl zdjęć „Łąka” Witka Orskiego „wydobywa z zapomnienia zielnik Róży Luksemburg, przechowywany w Archiwum Akt Nowych w Warszawie. (...) Legenda głosi, że zielnik, na którego marginesach znajdują się również notatki niezwiązane w sposób bezpośredni z opisem botanicznym, mógł być zarazem alternatywnym, zaszyfrowanym zapisem filozofii politycznej Luksemburg”.
 
W pracy Zbigniewa Libery seksualność kobiet jest „dwuznaczna: pociągająca i wyzwalająca, ale też zagrażająca i sroga, są zarazem wrogimi zmorami, jak i wcieleniem męskiego, masochistycznego fantazmatu”.
Zuzanna Hertzberg w cyklu kolaży „Ochotniczki Wolności” „przypomina o żydowskich Polkach, które walczyły w wojnie domowej w Hiszpanii (1936–1939). Kolaże te oparte zostały na biografiach zrekonstruowanych na podstawie zdjęć i dokumentów archiwalnych, a także na wywiadach przeprowadzonych z rodzinami lub bliskimi. Przywołane bohaterki: Maria Melchior, Zofia Szleyen, Elżbieta Bekier, Wera Luftig, siostry Anna i Adela Korn, Dora Goldszajder walczyły w szeregach Brygad Międzynarodowych w obronie ideałów republikańskiej Hiszpanii, opowiadając się za demokracją. Zuzanna Hertzberg przypomina nazwiska, osiągnięcia i czynny udział kobiet w wydarzeniach XX wieku, zestawiając materiały archiwalne z afektywnymi portretami bohaterek”.
 
Jak można dowiedzieć się na stronie muzeum wystawie „Niepodległe. Kobiety a dyskurs narodowy” towarzyszy publikacja książkowa. „Teksty zamieszczone w tomie „Niepodległe. Kobiety a dyskurs narodowy” naświetlają patriarchalne struktury zachodniej kultury, które dla wielu, również wielu kobiet, wydają się naturalne i przezroczyste”.
Według muzeum „autorki i autorzy tekstów pokazują jednak, że patriarchalny system daleki jest naturalności, a jego celem jest podtrzymanie bardzo konkretnej wizji świata – świata, którego jedynymi beneficjentami są mężczyźni. W swoim eseju „Feministyczne archiwum – słaby opór, deheroizacja i codzienność w działaniu” Ewa Majewska skupia się na kwestii queerowych i feministycznych archiwów jako repozytorium wywrotowej wiedzy i zmiany, którego największą wartością jest nieustanne kwestionowanie samego siebie. Claudia Snochowska-Gonzalez, przyglądając się metaforyce prawicowych myślicieli niepodległości, zwraca uwagę na inherentny biologizm zawarty w myśli twórców Narodowej Demokracji. Weronika Grzebalska w swoim przełamującym stereotypy tekście przygląda się współczesnemu militaryzmowi i miejscu, jakie kobiety zajmują w prawicowych ruchach militarnych przechwytujących ideę lewicowej emancypacji. Cały problem ze współczesnym militaryzmem dziś, twierdzi badaczka, polega na zrównaniu go z projektem tożsamościowym, a nie obywatelskim, jakim był u swoich początków pod koniec XIX wieku. Dorota Sajewska przygląda się funkcjonowaniu pojęcia Czarności, dowodząc, że ta pomijana dotąd kategoria może okazać się bardzo twórczym aspektem badania także powojennej historii Polski, szczególne ze współczesnej perspektywy konfliktu migracyjnego i masowej ucieczki ludzi z Bliskiego Wschodu i Afryki. Lena Magnone w brawurowy sposób naświetla psychoanalityczną myśl Zygmunta Freuda, jako jeszcze jeden z obszarów, który wymaga postkolonialnej refleksji. Badaczka pokazuje, jak kobiety i „dzicy” w spójny sposób łączyli się w głowie genialnego psychoanalityka, wskazując, że był on nieodrodnym dzieckiem epoki kolonialnej, a system przez niego tworzony pomijał doświadczenie kobiet i osób z innych niż europejska etniczności. Moses Serubiri i Maryam Kazeem przywołują pamięć nagich protestów – jedynej publicznej i ekskluzywnie kobiecej formy protestu w wielu krajach Afryki, wskazując na kolonialne odczytania tej formy oporu. „Aborcyjny ruch oporu” Agaty Araszkiewicz to przypomnienie opublikowanego na początku lat 2000 tekstu dotyczącego związków pomiędzy ciągle obecnym w Polsce narodowym mitem romantycznym a kwestiami biopolityki i reprodukcyjnych praw kobiet. Teksty te zostały pomyślane nie tyle jako tezy ilustrujące wystawę, co raczej uzupełnienie, poszerzające kontekst pokazywanych prac artystów o kwestie, które mogą okazać się inspirujące do dalszych własnych poszukiwań i dyskusji”.
 
Jan Bodakowski

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną