Antykatolicka propaganda zarzuca katolikom... pogaństwo!

0
0
0
/

Antykatolicka propaganda (między innymi protestantów) wbrew faktom twierdzi, że katolicki kult świętych, relikwii i obrazów to pogaństwo. Z tą kłamliwą propagandą warto walczyć faktami, które można znaleźć w poświęconej nauczaniu Kościoła katolickiego książce „Depozyt wiary. Jak Kościół katolicki zachował autentyczną doktrynę wczesnych chrześcijan” autorstwa Jamesa Papandrea, wydanej przez eSPe.

Antykatolicka propaganda (między innymi protestantów) wbrew faktom twierdzi, że katolicki kult świętych, relikwii i obrazów to pogaństwo. Z tą kłamliwą propagandą warto walczyć faktami, które można znaleźć w poświęconej nauczaniu Kościoła katolickiego książce „Depozyt wiary. Jak Kościół katolicki zachował autentyczną doktrynę wczesnych chrześcijan” autorstwa Jamesa Papandrea, wydanej przez eSPe.
 
Wizerunki Boga były wykonywane już przez pierwszych chrześcijan, jako wsparcie dla wiernych w ich życiu religijnym i forma wizualnej ewangelizacji dla niepiśmiennych. Niestety na przestrzeni wieków trwały krwawe wojny między przeciwnikami a zwolennikami wizerunków. Warto podkreślić, że wizerunki Boga nie przysłaniają go wiernym, tylko wzmacniają relacje między wiernymi a Bogiem.
 
Zgodnie z nauczaniem Kościoła katolickiego męczeństwo za wiarę zapewnia zbawienie, wyrazem świętości może też być asceza dla Boga w życiu. Katolicki kult i liturgia to służba Bogu, poddanie się jego woli – w katolicyzmie nie ma służby świętym i poddania się ich woli.
 
Katolicy świętych (swoich braci w wierze, już cieszących się zbawieniem) proszą o wstawiennictwo u Boga, modlitwę w swoich intencjach. Prośba o modlitwę do świętego, podobnie jak prośba o modlitwę czy inną formę pomocy do każdej innej osoby, nie jest oddawaniem jej czci boskiej. Świętych prosimy o wstawiennictwo u Boga, a nie o bezpośrednie rozwiązanie naszych problemów.
 
Warto pamiętać, że święci są równie, a nawet bardziej (poprzez bliskość z Bogiem) żywi jak my. Każdy święty „może orędować za nami przed Bogiem”. Od III wieku upowszechniła się praktyka próśb o wstawiennictwo do świętych. Od IV wieku święci przedstawiani są wiernym jako wzory do naśladowania.
 
„Już we wczesnym Kościele otaczano czcią relikwie”. Relikwie pozwalały wiernym zbliżyć się do Boga, z którym święci już obcowali. Pierwsze liturgie odprawiano na pełniących funkcje cmentarzy katakumbach, wokół grobów świętych. Pierwsi chrześcijanie karmili też ubogich na grobach męczenników. Stąd i w dzisiejszych ołtarzach w kościołach są relikwie.
 
Relikwiami pierwszego stopnia są części ciała świętych, relikwiami drugiego stopnia ubrania i przedmioty dotykane przez świętego, a za relikwie trzeciego stopnia uznaje się przedmioty, które dotknęły relikwii pierwszego lub drugiego stopnia.
 
Kiedy po kilku wiekach prześladowania chrześcijan przez Rzymian i Żydów w IV cesarz Konstantyn wprowadził swobodę wyznania, jego matka cesarzowa Helena w Ziemi Świętej znalazła liczne relikwie, w tym i krzyż, na którym ukrzyżowano Jezusa.
 
Dla katolików najcenniejsze są relikwie Jezusa, opisał je, w wydanej przez wydawnictwo Jedność, pracy „Czy naprawdę znamy Jezusa?” Roberto Giacobbo.
W 326 roku naszej ery święta Helena matka cesarza Konstantyna przybyła z Rzymu do Jerozolimy. W trakcie swojej wyprawy odnalazła grób Jezusa. Wbrew intencjom pogańskich rzymskich władz forma ukrycia grobu dopomogła świętej. W 135 roku naszej ery cesarz Hadrian zburzył Jerozolimę, po buncie Żydów przeciwnych budowie w tym miejscu rzymskiego miasta Colonia Aelia Capitolina. By zatrzeć pamięć o Jezusie, pogański cesarz na miejscu jego grobu zbudował świątynie Junony i Minerwy, dzięki czemu święta Helena wiedziała gdzie szukać grobu Jezusa.
Święta Helena odnalazła też krzyż, na którym ukrzyżowano Jezusa. Rozpoznano go wśród innych krzyży po titulusie, czyli tabliczce, na której wypisana była wina Jezusa, dodatkowo krzyż ten uzdrawiał chorych. Krzyż podzielono i przekazu jako relikwie do kościołów w Europie. W 1870 roku francuski archeolog Charles Rohault de Fleury, skatalogował wszystkie fragmenty krzyża – zajmowały one w sumie 16 cm kwadratowych, czyli 8% masy krzyża, na którym krzyżowano.
 
Titulus Crucis, czyli tabliczka z wypisaną winą Jezusa „Iesus Nazarenus Rex Iudaeorum — Jezus Nazarejczyk Król Żydów” w języku hebrajskim (religii Izraelitów), łacińskim (powszechnie używanym) i greckim (elit) znajduje się w Bazylice Świętego Krzyża w Rzymie. Co ciekawe napis biegnie sprzecznie z językiem greckim i łacińskim, a zgodnie z hebrajskim — od lewa do prawa. Hebrajski napis jest dobrze wymierzony, a litery łacińskie i greckie źle wymierzone (by się zmieścić, się zmniejszają). Napisy grecki i łaciński są niepełne, by zmieścić się na titulusie. Titulus zrobiony jest z drewna orzecha śródziemnomorskiego, ma wymiary 25,5, 14,5 na 4 cm. Badanie węglem C14 datuje tabliczkę na średniowiecze, jednak niedorzeczne wyniki badań wielu zabytków i współczesnych przedmiotów wskazują, że datowanie metodą C14 nie można uznać za wiarygodne.
 
Jezus dość szybko (w stosunku do innych ukrzyżowanych) skonał na krzyżu. Konał w mękach, ostateczną śmierć wywołało uduszenie. Analiza medyczna opisu konania zawarta w Ewangeliach zgodna jest z ustaleniami naukowców — między innymi opisana krew i woda, które wypłynęły z boku Jezusa to efekt rozpadu w zwłokach krwi na czerwone komórki i jasną surowicę.
 
Znaną relikwią męki Jezusa jest gwóźdź, znajdujący się w Bazylice Świętego Krzyża w Jerozolimie ma taki kształt jak znalezione gwoździe przy szkieletach krzyżowanych osób.
 
Jedną z najbardziej znanych relikwii Jezusa jest całun znajdujący się obecnie w Turynie. „Szczegóły anatomiczne, jakie obserwuje się na zwłokach człowieka z Całunu, dokładnie odpowiadają rekonstrukcji męki i śmierci Jezusa” opisanej w Ewangeliach. Na całunie dużo więcej szczegółów znanych nie z tekstu Ewangelii, ale z odkryć archeologicznych i ze współczesnymi ustaleniami nauki (rzekomy fałszerz ze średniowiecza, który miałby spreparować relikwie, nie miał prawa znać szczegółów, które ustalono dopiero w XX wieku). Na całunie widać, że spowijał on zwłoki, między innymi widać sztywnienie zwłok (rigor mortis). Całun w kilku miejscach mija się z tym, do czego przyzwyczaiła nas ikonografia (malarstwo) – Jezus miał czepiec z cierni nie koronę, a do krzyża były przybite jego nadgarstki, a nie dłonie.
 
Naukowcy analizujący Całun Turyński ustalili, że „cechy fizyczne i chemiczne tkaniny, ślady pyłków i minerałów, właściwości obrazu odciśniętego na płótnie, wszystko dowodzi starożytnego bliskowschodniego pochodzenia płótna”. Analizy „przeprowadzone na Całunie pokazują całą serię zbieżności z życiem Jezusa”. Całun jest o wiele bardziej realistyczny „niż jakiekolwiek dzieło sztuki”.
 
Do dziś nie wiadomo jak mógł powstać obraz na całunie. „Obraz z Całunu [jest] skrajnie powierzchniowy […] nie jest więc namalowany”. Ślad powierzchniowy jest z jednej strony całunu i z drugiej, ale nie w środku – gdyby był namalowany, byłby też w środku całuny.
 
Zwłoki w całunie przebywały tylko 40 godzin (bo nie ma śladu ich gnicia). Całun wskazuje, że po 40 godzinach ciało się zdematerializowało – nie ma śladu, by ciało było odrywane od zwłok. Prawdopodobnie ślad utrwaliła eksplozja energii w całunie.
 
Najbardziej inspirująca z relikwii męki Jezusa jest Graal, kielich z ostaniej wieczerzy, do którego zebrano krew umierającego na krzyżu Jezusa. Może on się znajdować we włoskim zamku Castel del Monte w Andrii w regionie Apulia, Rennes-le-Château we Francji, w kaplicy w Rosslyn w Szkocji, w ruinach opactwa w Glastonbury w Szkocji, bazylice Świętej Marii di Colemaggio we włoskim mieście L'Aquila, w katedrze La Seu w hiszpańskiej Walencji.
Mniej znaną relikwią męki Jezusa jest mandylion z Edessy (miasta w dzisiejszej Turcji), czyli „ikona z wizerunkiem jezusowej twarzy” - acheiropita, czyli wizerunek „nieuczyniony ludzką ręką”. Według legendy obecnej w apokryfach król Abgar V Ukkama bar Ma'nu (Czarny) władca królestwa Osroene ze stolicą w Edessie, wysłał do Jezusa list, by ten przybył i go uzdrowił, Jezus zamiast przybyć wysłał królowi swój wizerunek i ten wizerunek władcę uzdrowił. Obraz był w Edessie kilka wieków, w 944 trafił do Konstantynopola, gdzie zaginął w 1204. Możliwe, że mandylion był fragmentem całunu (który dziś jest w Turynie) i został przez Templariuszy wywieziony ze stolicy Bizancjum (skąd przez Francję trafił do Włoch). Historycy sztuki wskazują, że pojawienie się mandylionu zmieniło kanon przedstawiania Jezusa.
 
Mniej znanymi relikwiami Jezusa są też relikwie Tuniki. Jedna z nich znajduje się we Francji, w bazylice św. Dionizego w Argenteuil, druga w Katedrze w Trewirze w Niemczech. Relikwia z Niemiec ma rozmiar z przodu 1,48 m, na plecach 1,57 m, na dole 1,09 m, a z Francji 90 na 130 cm. Francuska relikwia utkana została według bliskowschodniej techniki z I w naszej ery. Ma taki sam rozkład plam takiej samej grupy krwi AB jak na całunie, pyłki z Palestyny. Badania DNA krwi z tuniki pozwoliły ustalić, że krew należała do Semity. Datowanie C14 wskazało, że tunika pochodzi z 530 do 880 roku naszej ery (warto przypomnieć, że metoda ta jest bardzo dyskusyjna i daje przedziwne wyniki).
 
Jan Bodakowski

Źródło: redakcja

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną