Protestancki coming out ks. Misiaka

0
0
0
/ Justyna ROJEK/East News

Znany z głoszenia kontrowersyjnych tez ksiądz Michał Misiak publicznie zadeklarował na Facebooku, że zamierza zostać zielonoświątkowym pastorem. Jak tłumaczy, "tego chce od niego Bóg". Duchowny przybywa obecnie na misjach w Tanzanii.

- Dokładnie rok temu, 31 maja 2019 roku miałem ważną rozmowę z Ksiedzem Abpem Grzegorzem Rysiem, a dziś w tę rocznicę dostałem odpowiedź z Watykanu, na którą czekałem 8 lat - opowiada ks. Misiak. Precyzuje, że właśnie przez tyle czasu prosił papieża o możliwość bycia żonatym księdzem. Przekonuje, że takie powołanie rozeznał w trakcie dwutygodniowych rekolekcji ignacjańskich.

- W zeszłym roku Ksiądz Abp Grzegorz próbował rozwiązać mój wewnętrzny konflikt i zaproponował mi odejście z kapłaństwa lub parafię w Konstantynowie Łódzkim. Wybrałem parafię. Po trzech miesiącach, na prośbę mojego proboszcza, zostałem odwołany z przyczyn "niewłaściwego wypełniania posługi wikariusza" - wspomina duchowny, który zaistniałą sytuacje zinterpretował jako "znak od Boga"

- On ma inne miejsce i inną służbę dla mnie. Wyjechałem na misję do Afryki, by przez pomaganie siostrom i braciom z Trzeciego Świata odnowić swoje powołanie do miłości Boga i ludzi i odnaleźć prawdę o sobie samym. Ksiądz Arcybiskup dyspensował mnie od brewiarza, sutannę zostawiłem w polskiej szafie i zacząłem życie karmiąc się Słowem Bożym i łaską płynącą z osobistej relacji z moim Panem Jezusem Chrystusem. Zacząłem suchać tylko Jego głosu, bezpośrednio na modlitwie. Dałem się poprowadzić Bogu bez dodatkowych sakramentalnych pomocy - tłumaczy kapłan. Zaznacza, że wówczas zaczął "żyć pełnią życia, być sobą, być szczęśliwym człowiekiem bez lęków i bez wrzodów na żołądku". Od 5 miesięcy nie jestem księdzem na płaszczyźnie mojej woli i życia codziennego.

- Moim powołaniem jest służba Bogu i ludziom oraz małżeństwo. Chcę wreszcie pójść tą drogą. Dziś w liście z Watykanu dostałem braterskie upomnienie. Wiem, że gdy nie wrócę do wcześniejszego systemu życia i w przyszłości zawrę przymierze małżeńskie w Kościele katolickim zostanę ukarany zakazem głoszenia Ewangelii, katechizowania i posługi duchowej we wszystkich kościołach katolickich na świecie. Nie mogę się na to zgodzić, gdyż Chrystus zaprasza mnie do ewangelizacji i głoszenie o Jego miłości i o Jego prawie - stwierdza ks. Misiak. Jak dodaje, jest w pełni świadomy tego, że takie rozwiązanie oznacza zakończenie nie tylko jego kapłańskiej posługi, ale i duchowej łączności z Kościołem katolickim.

- Bóg o wszystko już się zatroszczył. Zaprosił mnie do Kościoła zielonoświątkowego, w którym w przyszłości pragnę podjąć posługę pastora. Jestem szczęśliwszy będąc w tym miejscu, w którym dziś jestem, ale wierzę, że to co najpiękniejsze jest jeszcze przede mną - przekonuje duchowny. Swój wpis kończy prośbą o modlitwę i niekomentowanie podjętej przez niego decyzji.

Zanim ks. Misiak trafił na misje do Tanzanii, przez kilka miesięcy pracował w parafii Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w Konstantynowie Łódzkim. W połowie grudnia przedstawił proboszczowi zwolnienie lekarskie i zgłosił chęć wyjazdu za granicę.

W czerwcu ubiegłego roku duchowny został objęty ekskomuniką. Była to konsekwencja przyjęcia ponownego chrztu w wodach Jordanu z rąk pastora protestanckiego. W ten sposob świadomie i dobrowolnie wyrzekł się prawdy wiary, które Kościół głosi o chrzcie świętym. Kuria metropolitalna w Łodzi powołała się przy tym na kanon 1364 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego.

- Odstępca od wiary, heretyk lub schizmatyk podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa, przy zachowaniu przepisu kan. 194, § 1, n. 2; duchowny może być ponadto ukarany karami, o których w kan. 1336, § 1, n. 1,2 i 3 - czytamy w KPK.

Abp Grzegorz Ryś po miesiącu zdjął karę ze zbuntowanego kapłana. W swojej decyzji podkreślił, że stało się to po podjętej pokucie i złożeniu wyznania wiary przez ks. Misiaka. Po ogłoszonej 18 czerwca 2019 roku informacji o ekskomunice duchownego, podjęto w wielu wspólnotach w intencji jego nawrócenia modlitwy i post.

O ks. Misiaku głośno było jednak już znacznie wcześniej. Duszpasterz od dawna znany był ze swojej walki o zniesienie obowiązkowego celibatu dla księży w Kościele katolickim.

- Walczyłem mocno, jeździłem do biskupa, mówiłem, że sobie nie radzę, że się zakochałem, on mnie przenosił na następną parafię, potem znowu przychodziła przyjaźń, czysta, bez współżycia - tłumaczył duchowny w opublikowanym w sieci video, opowiadając o powodach odejścia z Kościoła.

- Powiedziałem biskupowi, że mam pragnienie małżeństwa, że mam ochotę kochać, że chciałbym mieć żonę, ewangelizować, być księdzem, nawet gdzieś daleko na misjach, ale z żoną. Biskup odpowiedział, że nie ma takiej możliwości. Michaś, koniec marzeń, schodzisz na ziemię, idziesz na wikariusza do parafii, albo piszesz do Watykanu nie o zwolnienie z celibatu, ale o wydalenie z kapłaństwa - dodał.

Wcześniej ks. Misiak zasłynął z kontrowersyjnych akcji duszpasterskich, m.in. wizyty kolędowej w domu publicznym. Komentatorzy podkreślają, że część jego pomysłów miała olbrzymi potencjał ewangelizacyjny, np. spowiedź na ławce przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi. Niestety, bunt okazał się silniejszy niż posłuszeństwo.


PZ

Źródło: PCh24.pl, Facebook

Źródło: PCh24.pl, Facebook

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną