,,Łzy same ciekną po policzku". Jest nowa książka o katastrofie smoleńskiej
Ewa Błasik, Izabela i Grzegorz Januszkowie, Zuzanna Kurtyka, Krystyna Kwiatkowska, Janusz Walentynowicz i Stanisław Zagrodzki – ich wspomnienia, emocje, spostrzeżenia dotyczące tego wszystkiego, co działo się po 10 kwietnia 2010 roku zawiera książka Marka Pyzy „Pogrzebana prawda”, wydana przez Białego Kruka.
Rodziny, których bliscy polegli w drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej dzielą się z czytelnikami swoimi przeżyciami. O Smoleńsku powstało już wiele książek. Jednak ta jest wyjątkowa. Mówią w niej ci, którzy musieli znieść cierpienie, strach, a także upodlenie, upokorzenie i pogardę. Dyskusja o powstawaniu książki stała się także okazją do podsumowania stanu państwa polskiego, które 10 kwietnia 2010 roku straciło swoją elitę. Ocena wydarzeń po katastrofie smoleńskiej pozostawia gorzki smak porażki.
Marek Pyza 10 kwietnia 2010 roku wraz z innymi oczekiwał w Katyniu na przyjazd Pary Prezydenckiej wraz z całą delegacją. I to właśnie w tym symbolicznym miejscu dowiedział się, że był problem z lądowaniem TU-154M. Wspominając wydarzenia sprzed ponad pięciu lat wyjaśnił, że w drodze do Smoleńska docierały do nich informacje o tym, co się wydarzyło.
Potem – jak wspomina – pojawiła się lista pasażerów. - Gdy czytaliśmy listę, łapaliśmy się za głowy. Łzy same płynęły. Co nazwisko, to ktoś wielki. Od tamtego dnia moje życie zawodowe związało się ze Smoleńskiem, z walką ze straszną propagandą, z walką o prawdę – mówił autor na promocji książki, która odbyła się w Domu Pielgrzyma „Amicus” w Warszawie.
Zuzanna Kurtyka, żona prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, chciałaby dożyć czasów, aby rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej mogły swobodnie wypowiedzieć się w polskim parlamencie. – Kiedy my, rodziny będziemy w Sejmie odpowiadać na pytania i dzielić się swoją wiedzą, którą przez te kilka lat zdobyliśmy? Nie wiem, czy dojdzie do tego, ale powinniśmy wszyscy do tego dążyć. Państwo polskie wreszcie zrozumiało jaka jest skala tego co się wydarzyło dla całego kraju – mówiła podczas spotkania.
Nie kryła rozgoryczenia tym co spotkało ja i inne rodziny ze strony państwa polskiego i najważniejszych osób sprawujących władzę. - Zastanawiałam się, czy jestem jedyną osobą, do której w sobotę 10 kwietnia nikt nie dotarł. Do tej pory nie otrzymałam oficjalnego zawiadomienia o śmierci mojego męża – dodała z żalem Zuzanna Kurtyka. Niepoinformowanie rodziny państwa Kurtyków nie było wyjątkiem. Również Andrzej Melak nie otrzymał żadnej oficjalnej informacji o śmierci swojego brata. Zuzanna Kurtyka podkreśliła, że katastrofa smoleńska obnażyła fatalną kondycje państwa, które w obliczu katastrofy pogrążone było w chaosie.
Również Krystyna Kwiatkowska, wdowa po gen. Bronisławie Kwiatkowskim wskazała na szereg zaniedbań i nieprawidłowości, których dopuszczono się w dniu katastrofy i po niej. Przez 41 lat obserwowała służbę swojego męża gen. Bronisława Kwiatkowskiego dla państwa polskiego i – jak zaznaczyła – nie może pogodzić się z tym co się stało i w jaki sposób potraktowano polskich obywateli, żołnierzy. – Nie docierało do mnie to co się stało. Obowiązkiem ministra obrony narodowej [wówczas Bogdana Klicha] było wskazanie generała, który ma lecieć z prezydentem. Szef resortu obrony narodowej mógł wskazać aby generałowie lecieli innym samolotem, bądź też różnym transportem. Dlaczego on wysłał wszystkich generałów jednym samolotem? – zastanawia się generałowa.
O ogromnej arogancji i bucie rządzących Krystyna Kwiatkowska mogła przekonać się wielokrotnie. Jak wyjaśniła po trzech latach uporczywego dzwonienia do prokuratury dowiedziała się, że szczątki jej męża zostały odnalezione w trzech workach. Jeden został pochowany w Warszawie, drugi w Krakowie, a trzeci? Nadal nie wiadomo, gdzie się znajduje. – Nie mogę uwierzyć co oni z nim zrobili – mówiła. Do końca swojego życia zapamięta spotkanie w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej z ministrem Klichem. – Po Mszy św. w warszawskiej archikatedrze podszedł do mnie minister i… pogratulował mi grobu na cmentarzu. Powiedział, że był wraz z żona na spacerze na krakowskim Salwatorze i widział, że mój mąż ma piękny grób i ogląda cały Kraków – wspomniała gorzkie spotkanie Krystyna Kwiatkowska.
Wśród osób, z którymi w swojej książce rozmawia Marek Pyza jest Stanisław Zagrodzki, kuzyn Ewy Bąkowskiej. Niezwykle mocno włączył się on w wyjaśnianie przyczyn i okoliczności katastrofy rządowego TU-154M. – Jadąc do Moskwy nie przypuszczałem, że będę stygmatyzowany tym co zobaczę, tym z czym będę musiał później walczyć – mówił z rozgoryczeniem.
Wspomniał, że prokuratura nie wyraziła zainteresowania materiałem dowodowym, dokumentacją , która zdobył. Na własną rękę podjął się badań rzeczy swojej kuzynki na obecność materiałów wybuchowych, które zostały przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych.
Najmłodszą ofiarą katastrofy na lotnisku Siewiernyj jest Natalia, córka Izabeli i Grzegorz Januszko. Miała całe życie przed sobą, ale – jak zaznaczają jej rodzice – praca stewardessy była jej wielką pasją i dawała ogromną satysfakcję. Izabela Januszko, która niegdyś również była stewardessą podkreśliła, że niemożliwe jest, aby tak ogromny samolot jak TU-154M przy takiej wysokości mógł roztrzaskać się na drobne kawałki. Ponadto obaliła propagandowe treści mówiące o tym, że załoga Tupolewa była zestresowana lotem z prezydentem Lechem Kaczyńskim. – Oni cztery lata latali z prezydentem. Te oszczerstwa są wyssane z palca – dodała Izabela Januszko.
Jak zaznaczyła zdecydowali się z mężem na udzielenie wywiadu ponieważ chcą pokazać, że nie zaprzestaną dociekania do prawdy o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku. – Czas dla nas nie ma znaczenia. Będziemy cierpliwie dociekać tego, co się wydarzyło – podkreśliła.
Jej mąż - Grzegorz Januszko – zwrócił uwagę na propagandę medialną ukazującą światu, że „państwo polskie zgrało egzamin”. – Tak się nie stało. Przez lata słyszeliśmy podważanie kompetencji załogi, udawane śledztwo, raport który przekopiowano od MAK – wskazał.
Wyraził nadzieję, że przyjdzie czas, kiedy państwo polskie zacznie wypełniać swoje obowiązki a prawda o Smoleńsku ujrzy światło dzienne.
Doskonałym podsumowaniem spotkania i książki są słowa posła Antoniego Macierewicza, badającego katastrofę smoleńską. W specjalnym liście napisał: Kto tej książki nie przeczyta, nie tylko nie zrozumie tragedii smoleńskiej, ale i nie zrozumie współczesnej Polski.
Izabela Kozłowska
Źródło: prawy.pl