Lobby aborcyjne chce, by Polki mordowały dzieci we własnych domach! Jest odpowiedź pro-liferów: „Stop biznesowi śmierci”

0
0
/ fot. stronazycia.pl

Fundacja Pro – Prawo do Życia rozpoczyna nową kampanię informacyjną „Stop biznesowi śmierci”. Dotyczy ona tzw. aborcji farmakologicznej, którą kobiety wykonują we własnym domu. W procederze zabijania dzieci nienarodzonych biorą udział różne organizacje promujące pigułki aborcyjne i pośredniczące w ich sprzedaży.

Na ulice polskich miast wyruszy kolejna już furgonetka Fundacji Pro – Prawo do Życia. Tym razem samochód będzie obrazował zarówno prawdziwe oblicze „domowej aborcji”, jak i wskazywał odpowiedzialnych za te zbrodnie w Polsce.

Z różnych szacunków wynika, że w Polsce w wyniku tzw. aborcji farmakologicznej ginie co najmniej 30 tys. dzieci rocznie. W niektórych przypadkach kobiety biorą pigułki poronne nawet w późnej ciąży – nie tylko do 12. tygodnia.

– Osoby w niechcianych ciążach przerywają je samodzielnie również po 12. tygodniu – z różnych powodów. Fakt, że tak rzadko o tym czytasz, słyszysz czy rozmawiasz świadczy o ogromnej stygmatyzacji aborcji. Aborcja w drugim trymestrze jest obarczona jeszcze większą stygmą niż ta w pierwszym. Aborcja farmakologiczna również bardzo często jest oceniania jako najgorsza z opcji, szczególnie po 12. tygodniu trwania ciąży – zupełnie niepotrzebnie i wbrew światowym trendom – przekonuje jedna z organizacji aborcyjnych.

Rzeczywiście, światowe trendy są przerażające. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wykorzystała pandemię do promowania aborcji farmakologicznej. W opublikowanym w poszerzonej wersji przewodniku zaleca państwom utrzymanie „kluczowych usług” pomimo ograniczeń związanych z koronawirusem. Znalazł się tam m.in. rozdział poświęcony „prawom reprodukcyjnym i seksualnym”. WHO wymieniła w nim „bezpieczną aborcję” – jako jedną z „kluczowych usług”. Organizacja otwarcie zachęca kobiety do „domowej aborcji”.

Skutki zaleceń WHO doskonale obrazuje sytuacja w Wielkiej Brytanii, która w marcu 2020 roku dopuściła „domową aborcję”. Po udzieleniu „konsultacji” przez telefon pacjentki dostają wysłane pocztą pigułki aborcyjne. Do września skorzystało z tego co najmniej 90 tys. kobiet mieszkających na Wyspach. Aborcja farmakologiczna, oprócz tego, że jest po prostu morderstwem nienarodzonego dziecka, może stanowić także zagrożenie dla matki. Z brytyjskiego ministerstwa zdrowia wyciekł mail, z którego wynika, że w toku jest co najmniej 13 śledztw związanych z procedurą „domowej aborcji”. Dwa z nich dotyczą śmierci kobiety. Dochodzi także do nadużyć związanych z przyjmowaniem pigułek przez kobiety po dozwolonym prawnie terminie zabicia dziecka. W przypadku Wielkiej Brytanii jest to 10. tydzień.

– Wprowadzenie aborcji domowych (niezależnie od pandemii COVID-19) jest polityką, która odstąpi od podstawowych zasad obowiązku opieki poprzez odpowiednią ocenę kliniczną, podnosząc w ten sposób ryzyko poważnych obrażeń i krzywd wyrządzanych kobietom, które same stosują mifepristone i mizoprostol w domu – stwierdził dr Gregory Gardner, wieloletni lekarz ogólny i honorowy wykładowca na Uniwersytecie Birmingham.

Wśród zagrożeń medyk wymienił ryzyko infekcji, krwotoki, urazy psychiczne oraz ryzyko przyszłych porodów przedwczesnych. Podkreślał również, że przyjęte na Wyspach prawo może doprowadzić do wzrostu liczby kobiet zmuszanych do aborcji.

Aborcja farmakologiczna w Polsce

Zbrodniczy proceder kwitnie także w Polsce. Jedna z polskich organizacji, pośredniczących w sprzedaży pigułek aborcyjnych, na swojej oficjalnej stronie podkreśla, że „warto wcześniej zaplanować, co zrobić ze szczątkami płodowymi, aby zminimalizować ryzyko tłumaczenia się z własnej aborcji przed organami ścigania”.

– Przestępczość aborcyjna w Polsce kwitnie. W tej chwili nikt nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to, że dzieci są zabijane we własnych domach przez własne matki. Nikt nie ponosi odpowiedzialności za to, że pigułki aborcyjne można w polskim internecie kupić bez żadnego wysiłku. Nikt nie ponosi odpowiedzialności za to, że aborcja jest promowana w polskich mediach, na portalach społecznościowych i na forach internetowych. Matki zabijają własne dzieci używając środków poronnych i zależnie od tego w jakim wieku jest dziecko, spuszczają zwłoki w toalecie albo wrzucają do worków na śmieci i wyrzucają do kontenerów albo zakopują w ziemi – podkreśliła Anna Szczerbata z Fundacji Pro – Prawo do Życia.

Co więcej, osoby pośredniczące w tym procederze otwarcie mówią o swoich „sukcesach” i przyznają się do świadczenia pomocnictwa w aborcjach. Justyna Wydrzyńska, Natalia Broniarczyk i Karolina Więckiewicz, tworzące „Aborcyjny Dream Team”, pojawiły się swego czasu na okładce „Wysokich Obcasów” w koszulkach z napisem „aborcja jest OK”.

– Naszym celem jest szerzenie wiedzy na temat metody farmakologicznej przerwania ciąży oraz promowanie pozytywnego przekazu dotyczącego aborcji, opartego na prawdziwych doświadczeniach osób, które miały aborcję oraz tych, które je wspierają – podkreśliły aborcjonistki.

– Jestem aktywistką, prawniczką-buntowniczką, która chce zniesienia ustaw aborcyjnych. W ADT staram się przekonywać, że pomaganie i wspieranie się w aborcji to nic złego, nawet jeśli bywa interpretowane jako przestępstwo – oświadczyła Karolina Więckiewicz.

Aborcjonistki wyraźnie dążą do zniesienia „granicy” dopuszczalności zabijania dzieci nienarodzonych (w Polsce 22. tydzień). Przekonują nawet, że aborcje po 12. tygodniu ciąży są „określane krzywdzącym terminem «późnych»”. – Mimo to się dzieją i są częścią sprawiedliwości reprodukcyjnej, są częścią naszej rzeczywistości, tyle że nie wypowiedzianą – przekonują.

Szokuje także sposób, w jaki aborcyjne aktywistki opisują przebieg całego procederu. – Aborcja w drugim trymestrze przebiegiem przypomina poród, bo najpierw odchodzą wody, potem wypada płód. Ostatnią fazą jest wydalenie łożyska. (…) Płód w drugim trymestrze może mieć wymiar od kilku do ponad 20 centymetrów. Trudno zatem go nie zauważyć czy też uniknąć konieczności oglądania go. Zanim przystąpimy do procedury aborcji farmakologicznej, można za pomocą zdjęć w internecie starać się oswoić z widokiem płodu w danym tygodniu ciąży, by w trakcie aborcji zmniejszyć uczucie szoku spowodowane jego widokiem. (…) Może zdarzyć się tak, że płodu nie da się spuścić w toalecie – piszą.

Wśród innych sposobów pozbycia się „płodu” aborcjonistki wymieniają – poza wyrzuceniem do śmieci, czy spuszczeniem w toalecie – m.in. jego „zakopanie”.

– Zakopanie płodu to nie tylko skuteczne i bezpieczne ukrycie faktu aborcji przed osobami trzecimi i zminimalizowanie ryzyka zainteresowania organów ścigania, ale także sposób na pożegnanie się i zamknięcie procesu poronienia. Niektóre osoby tego potrzebują. Daje to też możliwość odwiedzania miejsca, w którym decydujemy się płód zakopać. Niektóre z nas mogą mieć taką potrzebę – czytamy.

Magia w miejsce nauki”

Mimo że opis ten przypomina po prostu pogrzeb, aborcjonistki konsekwentnie unikają słowa „dziecko”, zastępując je „płodem” lub „niechcianą ciążą”. Kilka dni temu parlamentarzystki Lewicy, na czele z Wandą Nowicką, w podobny sposób sformułowały wystosowany do prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej list. TK ma się bowiem jutro zająć przesłanką eugeniczną. W liście tym zestawiały zdrowe „dziecko” z „ciążą z głębokimi wadami”.

Do ich słów odniósł się publicysta Tomasz Terlikowski. – I nie mogę nie zadać pytania o to, co to jest „ciąża z głębokimi wadami”? Wady, to warto przypomnieć, ma nie ciąża (ta bowiem jest stanem fizjologicznym kobiety), ale istota ludzka, która znajduje się w organizmie matki. Możemy ją nazwać płodem czy embrionem, ale nie ciążą, a nazwy te w istocie niczego nie zmieniają, bo odnoszą się one do stanu rozwoju istoty/osoby ludzkiej, ujmując rzecz wprost człowieka, a nie do gatunku, do jakiego on przynależy. (…)

Skąd zatem ten zadziwiająco niespójny koncept (ciąża z głębokimi wadami kontra zdrowe dziecko)? Odpowiedź jest, obawiam się, dość oczywista. Otóż paniom, i to dobrze o nich świadczy, nie chce przejść przez gardło przeciwstawienie dziecka zdrowego i dziecka chorego, one same nie akceptują uznania, że rodzice mają prawo zlikwidować dziecko chore, z wadami genetycznymi czy po prostu z Zespołem Dawna, więc prawdę o aborcji eugenicznej ukrywają pod absurdalnym terminem „ciąża z głębokimi wadami”. Kłopot polega na tym, że nie ciąża ma wady, a istota ludzka, i że przerwanie ciąży oznacza w tym przypadku likwidację owego życia. Likwidację, która jest najpotężniejszą dyskryminacją słabszych, chorych i niepełnosprawnych, z jaką można mieć do czynienia. A panie posłanki tak bardzo próbują to ukryć, że wymyślają sformułowania, które nie bronią się ani logicznie, ani językowo, ani tym bardziej biologicznie – podkreślił.

– Gdyby zaakceptować język pań, to trzeba by uznać magię w miejsce nauki. Oto przez dziewięć miesięcy mielibyśmy do czynienia z ciążą (która jest stanem kobiety), czasem z głębokimi wadami, a czasem bez nich, a potem nagle, w momencie urodzin, pojawiałoby się „zdrowe dziecko”, ewentualnie dziecko chore (w zależności od tego, jaka byłaby to ciąża) – dodał.

Marta Maciejewska

Źródło: stronazycia.pl / aborcyjnydreamteam.pl / lifestienews.com / Facebook

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną