Iran atakuje USA, hakerzy w natarciu

0
0
0
/

Iranian Revolutionary Guard prowadzą ataki na administrację Białego Domu. Hakerzy są związani z irańskim wojskiem.

 

 

Bill Troy nazywa ich cyberżołnierzami. Od lat prowadzą akcje infiltracji USA. Obecnie koncentrują się na pozyskiwaniu informacji za pomocą kont e-mail i portali społecznościowych.


Eskalację ich działań spowodowało aresztowanie Siamaka Namazi w październiku 2015. Osadzony jest biznesmenem związanym z Crescent Group, prywatnym inwestorem z branży paliwowej ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Podlegająca pod grupę Crescent Perroleum działa m. in. na terenie Egiptu, Pakistanu, Iraku. Namazi odpowiadał za planowanie strategiczne grupy. World Economic Forum nadało mu tytuł Młodego Lidera Światowego.

 

Celem irańskich haktywistów jest m. in. uzyskanie informacji o technologii stojącej za energią atomową. W lipcu 2015, jak podaje ClearSky, znaleziono wirusa Duqu 2.0. Posłużył do podsłuchiwania serwerów trzech hoteli. Na ich terenie odbywały się rozmy odnośnie irańskiego programu atomowego o czym doniósł Ahuva Balofsky z Breaking Israel News.

 

Matthew McInnis z American Enterprise Institute wskazuje, że działania Iranian Revolutionary Guard służą ochrony systemu politycznego przed gruntownymi zmianami jakie by wywołało porozumienie ekonomiczne. Uważa, że to "strach przed zalewem i idei oraz dóbr konsumenckich oraz innych rodzajów rzeczy które by angażowały Iran do [udziału w kulturze] Zachodu". Działania hakerów służą ochronie islamu przed wartościami chrześcijańskimi, jakie przenikają naszą cywilizację.

 

Hakerzy zaatakowali też dziennikarza Jasona Rezaiana, oskrażonego w 2014 przez rząd w Teheranie o szpiegostwo. Przez infiltrację jego kont społecznościowych chcieli powiązać go ze śledztwem irackich służb bezpieczeństwa.

 

Według FoxNews Iranian Revolutionary Guard współtworzyli grupę rosyjskich hakerów związanych z atakami na banki Wall Street a także firmy z branży paliwowe w Arabii Saudyjskiej. 16 października 2015 Rosjanie włamali się na serwery Dow Jones & Co a także właściciela Wall Street Journal. Uzyskali informacje o transakcjach z sieci nowojorskiego indeksu giełdowego zanim je podano publicznie. Brak potwierdzenia, czy mogły być użyte do spekulacji na rynkach finansowych. Sprawą zajęło się FBI oraz Secret Service.

 

Prezydent Barack Obama i sekretarz stanu John Kerry uważają, że działalność haktywistów dowodzi wrogiej retoryki Iranu względem USA. Ataki dotknęły urzędników administracji amerykańskiej związanej ze sprawami zagranicznymi, dziennikarzy oraz naukowców.

 

Teresa Welsh wskazuje, że rząd w Iranie wysyła "mieszane wiadomości". Z jednej strony jest zainteresowany rozwiązaniem problemu Syrii z drugiej strony 4 listopada 2015 tłum palił flagi USA i nawoływał do "śmierci Ameryki".

 

Haktywistów Iranian Revolutionary Guard oficjalnie zrekrutował w okolicach 2011 roku. Wtedy Jeffrey Carr na łamach Forbes poinformował, że paramilitarna milicja w Iranie szuka hakerów. W okolicach 19 listopada 2010 gazeta Iran podała, że parlament debatował o sprawach kluczowych dla rozwoju kraju w latach 2011-2016. Narodziła się wtedy koncepcja "miękkiej wojny" w cyberprzestrzeni. Wtedy już od kilku lat hakerzy związani m. in. z Basij tacy jak Ashiyane Digital Securitity Group byli znani z ataków na izraelski wywiad Mossad i amerykańskie FBI. Pojawiło się oficjalne usankcjonowanie działań Iranu w internecie. Podobne rozwiązania nie są czymś nowym. Przykładem jest choćby Estonia z Cyber Defence League zrzeszających programistów, twórców oprogramowania i naukowców z nauk ścisłych.

 

Zanim Iran włączył się w aktywne działania wojskowe w sieci zaczął od prewencji. W październiku 2009 utworzył oddział policji poświęcony wyszukiwaniu przeciwników rządu. Znów w listopadzie 2011 powołał kwaterę główną działań haktywistów. Za główny cel postawiła sobie ochronę infrastruktury państwa. Między marcem 2011 a marcem 2012 przeprowadzili pół tysiąca cybermanewrów na terenie całego kraju. Ali Saeedi w lutym 2011 ogłosił, że rząd w Teheranie jest gotów do cyberwojny. W maju 2012 dowódca Iranian Revolutionary Guard w Qom Ebrahim Jabbari ogłosił, że organizują pod względem siły "drugą armię sieciową na świecie". Basij wyszkoliło 1500 haktywistów w 2010. Gholam Reza Jalali już w 2011 zaprosił muzułmanów do wsparcia dżihadu przez włączenie się do działań haktywistów. W efekcie odezwy pojawiła się odpowiedź m. in. od hakerów związanych z Hezzbollahem.

 

Powstały w 1979 roku Iranian Revolutionary Guard ewoluował. Do walki o islamską rewolucję wykorzystują hakerów obok sił paramilitarnych.

 

Jacek Skrzypacz

 

Źródło: Bloomberg, Reuters, Businessinsider, Forbes

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną