Pfizer, producent szczepionek na Covid-19, testował leki na dzieciach w Nigerii
Rząd chętnie powołuje się na wiarygodność i badania firmy Pfizer, jeśli chodzi o bezpieczeństwo szczepionek na koronawirusa. Tymczasem wielokrotnie udowadniano jej działania nieetyczne, sprzeczne z prawem, zmierzające do oszukania opinii publicznej. Dla przykładu: amerykański koncern farmaceutyczny Pfizer w 1996 r. w Nigerii nielegalnie testował lek Trovan na dzieciach. W wyniku testów zmarło 11 dzieci, a kilkadziesiąt zostało kalekami. Miało to miejsce, kiedy na północy Nigerii wybuchła epidemia zapalenia opon mózgowych, a koncern Pfizer wysłał tam swoich lekarzy – rzekomo w celu organizowania akcji humanitarnej. Działo się to podczas najgorszej epidemii tej choroby w Afryce Subsaharyjskiej, kiedy zmarło łącznie 12 tys. osób.
Lekarze z Pfizera „leczyli” w stanie Kano w Nigerii 200 dzieci w wieku od trzech miesięcy do 18 lat. Aby przetestować swój nowy antybiotyk, trovafloxacin (Trovan), Pfizer podał 100 dzieciom trowafloksacynę, a kolejne 100 otrzymało złoty standard leczenia przeciw zapaleniu opon mózgowych, ceftriakson – sprawdzony lek konkurencyjnej firmy. Na skutek tego działania wśród pierwszej grupy zmarło pięcioro dzieci, a w drugiej sześcioro. Problem w tym, że aby dodatkowo pokazać skuteczność swojego leku, koncern zaniżał dawki lekarstwa konkurencji. Tak przynajmniej twierdzą niektórzy obserwatorzy. Sam koncern zarzeka się, że chciał dzieciom oszczędzić bólu. Jeśli jednak to prawda, co mówią krytycy, w ten sposób stał się winnym śmierci 11 dzieci. Nie miał zgody rodziców na podanie tych leków, a przedstawiony później dokument okazał się sfałszowany. Pfizer został pozwany przez nigeryjskie władze stanowe i federalne, które twierdziły, że dzieci zostały skrzywdzone przez nowy antybiotyk. Firma zawarła ostatecznie porozumienie z rządem stanu Kano, które kosztowało 75 milionów dolarów. Rząd domagał się jednak wcześniej 6 miliardów dolarów.
Afera Wikileaks, związana z wielkim wyciekiem danych, ujawniła, że koncern Pfizer po ujawnieniu tych informacji, szukał haków na prokuratora generalnego Nigerii, aby tylko nie wypłacać odszkodowań i nie ponosić żadnej odpowiedzialności za swoje zbrodnie. Co ciekawe, do ugody miał przeć Mike Aondoakaa, prokurator generalny Nigerii, który ponoć był szantażowany przez koncern. Metodą oddziaływania na niego było wyszukiwanie kompromitujących danych na jego temat i przekazywanie ich lokalnym mediom.
Jak donosi The Guardian: „Jak wcześniej ujawniono w zgłoszeniu 10-Q firmy Pfizer w listopadzie 2009 r., zgodnie z umową z rządem federalnym, Nigeria odrzuciła powództwa cywilne i karne przeciwko firmie. Pfizer zaprzeczył wszelkim wykroczeniom lub odpowiedzialności w związku z badaniem z 1996 r. Firma zgodziła się na uiścić opłaty prawne i wydatki poniesione przez rząd federalny w związku z postępowaniem sądowym w sprawie Trovan. Zgodnie z ugodą, płatność została dokonana na rzecz pełnomocnika rządu federalnego w tej sprawie, a nie dokonano żadnej płatności na rzecz samego rządu federalnego Nigerii. Zgodnie z powszechną praktyką umowa była objęta standardową klauzulą poufności uzgodnioną przez obie strony”.
W ten sposób koncern nie poniósł w zasadzie żadnej straty. 75 milionów dolarów to natomiast grosze za możliwość sprawdzenia leku w praktyce na dzieciach. Kiedy firmę próbowano postawić przed sądem w USA Pfizer argumentował, że nie jest wymagane uzyskanie świadomej zgody na eksperymentalne próby leków w Afryce i że każdy przypadek powinien zostać rozpatrzony w Nigerii. Pokazuje to niestety neokolonialne podejście koncernu do Afryki jako pola doświadczalnego, w którym w dodatku nie czuje strachu przed skorumpowanym wymiarem sprawiedliwości.
Źródło: Rzeczpospolita