Marsz Niepodległości przeszedł spokojnie. Media zawiedzione
W wieczornych Faktach TVN Marszowi Niepodległości poświęcono bardzo krótki czas. Nie było awantur, chuliganów, zamieszek, nie latały kosze na śmieci - nie ma czego pokazywać?
Media przyzwyczaiły nas, że karmią siebie i swoich odbiorców samymi złymi wiadomościami, agresją, patologiami i przemocą. Doskonałą okazją - jak co roku - by te zjawiska pokazać miał być Marsz Niepodległości organizowany przez środowiska narodowe.
Nic z tego. Dzięki temu, że policja wycofała się z ochrony Marszu, a zadanie czuwania nad porządkiem wzięła na siebie skutecznie Straż Marszu Niepodległości, nie udało się tym razem wszelkiej maści prowokatorom zepsuć narodowego święta. Święta na które tradycyjnie od lat przybywa za całej Polski 100 tys. osób.
Jak podał PAP po tegorocznym Marszu Niepodległości zatrzymano tylko jedną osobę - za znieważenie policjanta. Jak żartowali internauci: „Pewnie za to, że powiedział: motyla noga”.
Na Marszu Niepodległości mogliśmy więc zobaczyć nie tylko młodych mężczyzn, ale również całe rodziny, dzieci, kobiety, seniorów, księży z których ks. Jacek Międlar ze swoim przemówieniem na błoniach Stadionu Narodowego stał się prawdziwą gwiazdą i symbolem odważnego Kościoła w kwestiach narodowych.
Logiczne jest, że tacy ludzie nie jadą przez pół Polski, często w nocy, żeby bić się z policją i wyrywać kostkę chodnikową. Do tej pory właśnie tak media mętnego nurtu przedstawiały Marsz, skutecznie kadrując na szklanym ekranie dla milionów widzów telewizyjnych wiadomości tylko zamaskowanych prowokatorów walczących z policją w poprzednich latach.
Tym razem akcja nie powiodła się. Choć na początku Marszu mogliśmy obserwować próbę jego destabilizacji przez bliżej nieokreśloną grupę, na szczęście szybko opanowaną przez Straż Marszu Niepodległości.
Ta właśnie Straż od kilku lat była przedstawiana w mediach jako faszystowska, brunatna bojówka, zbrojne ramię Ruchu Narodowego, które jako paramilitarna organizacja po lasach ćwiczy i przygotowuje się do obalenia demokratycznego ustroju w Polsce. Stek bzdur jaki wypowiadano na temat Straży, łącznie z prowokacjami w postaci fałszywego profilu na Facebooku tym bardziej zadziwia, że dziś wszyscy Straż chwalą. Dobrą organizację jej pracy doceniają media, a także stołeczni urzędnicy wydający zgodę na Marsz.
Być może na policję i rządowe media zadziałała zmiana władzy. W sytuacji, gdy prezydent Duda nie atakuje Marszu Niepodległości, nie robi jak jego poprzednik konkurencyjnego marszu prezydenckiego pracowników Kancelarii Prezydenta, członków partii rządzącej, i innych upadłych polityków, a wysyła do uczestników Marszu Niepodległości pozytywny list, wszystkie służby, w tym specjalne mające swoich agentów w mediach, postanowiły tym razem narodowcom odpuścić.
I bardzo dobrze. Bo w końcu w niezamazanym obrazie, społeczeństwo mogło zobaczyć jak wygląda prawdziwe oblicze Marszu, przedstawiane dotąd obiektywnie jedynie w niezależnych mediach czy w amatorskich filmikach zamieszczanych przez internautów na Youtubie.
Ale żeby nie było tak pięknie, to wspomniane Fakty TVN w czołówce wydania z 11 listopada, obrazując Marsz Niepodległości, zamieściły tę krótką awanturę na początku Marszu, a także kilka rac, które poleciały z Mostu Poniatowskiego na Wisłostradę. To samo Gazeta Wyborcza - nie byłaby tym propagandowym medium, którym jest, gdyby dziś nie zamieściła tytułu w swoim stylu rodem z komsomolskiej Prawdy: „Marsz Niepodległości był spokojny jak nigdy i ksenofobiczny jak zawsze”.
Zagadką nie do wyjaśnienia od lat pozostaje, jak dla publicystów Gazety Wyborczej hasła: "Śmierć wrogom ojczyzny", "Wróg u bram", "Stop islamizacji Polski" czy "Wolimy kotleta od Mahometa", to "nienawiść, rasizm i ksenofobia".
Marsz Niepodległości, jak co roku był wielkim narodowym świętem. Autentycznym, bo spontanicznym ruchem wielu Polaków z całego kraju. Nowa władza to zrozumiała. Miejmy nadzieję na podobną refleksję w mediach, a szukanie dziury w całym i psucie na siłę Święta Niepodległości niech pozostanie marginalnym działaniem publicystów Gazety Wyborczej i wydawców TVN.
Ireneusz Fryszkowski
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl