Tylko o tym ani słowa!
Komuszki nie schodzą ze sceny. Choć formalnie ich już nie ma w Parlamencie VIII kadencji, to nie ulega wątpliwości, że pochowani, zza filarów sterują Polską. I jak dotąd skutecznie.
Weźmy Marsz Niepodległości. Wszystkie telewizje były gotowe na „zadymy” i „zamieszki” w centrum Warszawy. Przez stolicę przeszło pewnie kilkanaście tysięcy osób i nic. Absolutne nic. Ani jeden kamień nie został wycelowany w policjanta. Ani jedna kropla farby nie spadła. Ani jedna budka strażnicza ani jeden wóz satelitarny nie spłonął. Nie było więc nic. Po prostu przyszła sobie „banda” grzecznych „wyrostków”, która nie dała się sprowokować ani zniechęcić. Zwykle, ostatnich latach o Marszu Niepodległości opowiadano tydzień później. W tym roku jak makiem zasiał. „Tylko ani słowa!”.
Spokojny marsz, pełen patriotycznego uniesienia, to nie temat na „jedynkowy” materiał w państwowej telewizji, finansowanej z moich pieniędzy, zarobionych rzekomo w wolnym i niepodległym kraju. Próżno szukać informacji Marszu w kolejnych dniach. Temat „przykryty” został przez zaprzysiężenie nowych posłów. I nawet, jak „gwiazda dnia”, Kornel Morawiecki w fantastycznym przemówieniu zaczął opowiadać o zmianie konstytucji, to nawet mało kto podjął temat... A byłaby to na pewno never ending story. Ale komuszkom też nie na rękę.
Co ciekawe, nie zauważyłem specjalnego zainteresowania samą rocznicą odzyskania niepodległości w przeddzień lub wcześniej. Z czołówek nie schodziły tematy „rządowe”, „prezydenckie”, „sejmowe”. Nikt przez cały poniedziałek i wtorek nie zająknął się, żeby wielkiej rocznicy przypomnieć.
To już PRL było lepsze! „22 lipca” w Dzienniku Telewizyjnym świętowali już tydzień przed. Tak samo zresztą jak „1 maja”. „A to z tym spotka się taki to a taki towarzysz”, a to taka szkoła już wystrojona, a to plakaty zawieszają działacze ZMS (Związek Młodzieży Socjalistycznej, ten sam, na cześć którego Czerwone Gitary śpiewały peany, jakby ktoś nie pamiętał, przyp. red.) – głosiła sowiecka propaganda w komunistycznej telewizji przed laty. Ale jak przychodzi do świętowania polskiej niepodległości w wolnej Polsce, to już chętnych do przypominania brak. Żeby choć jeden głos... Nie słyszałem.
Nawet mój starowinka-dziadziuś, który na co większe święto flagę wieszał przed domem, zaskoczony był, gdy mu oznajmiłem, że „jutro rocznica”. Biedak, sam w domu siedzi, siły nie ma zejść do piwnicy po chorągiew... Przepraszam, dziadziuś nie siedzi sam, tylko z telewizorem, z którego owszem, dowiedział się, że 12 listopada dymisję złoży Ewa Kopacz, ale nie dowiedział się, że 11 listopada będzie wielkie święto. (Uprzedzając pytania dodam, że ma TV TRWAM i ogląda).
Flagę, owszem, wywiesiłem, ale niepokój o niepodległość i mój i dziadziusia pozostał. Bo jak tylko świętować skończyliśmy, to po prawdę zajrzałem na Twittera. A tam, zamiast o niepodległości prawić, o zadymiarzach z Marszu czytam. I upewniam się, kto o tym pisze.
Czy ci, których dotąd za prawych patriotów uznawałem, aby przypadkiem poglądów nie zmienili? Czy może wygodniej dziś rozprawiać się patriotami i na siłę tworzyć jeszcze bardziej zniewoloną, ale „wolną” mającą się nazywać Polskę?
Komuszki siedzą i zza filara się śmieją z takiej niepodległości. W zasadzie jeszcze bardziej cieszy ich to, że wciąż o niepodległości mówi się ich narracją. A 11 listopada narracja powinna być jedna. „Kto żyw, jedzie do stolicy” i tyle. Jak na pochód pierwszomajowy. Wtedy się dało, to dlaczego nie da się w wolnej Polsce wolnego święta czcić? Czy się to komuś podoba, czy nie, ale jeśli jest Polakiem, powinien. Tak samo, jak w Boże Narodzenie każdy Polak siada do wspólnego stołu, tak w rocznicę odzyskania niepodległości maszeruje razem. I cieszy się na tę myśl już miesiąc wcześniej, jak w markecie w listopadzie przystrojonym bombkami i choinką.
Michał Polak
fot. J.Bodakowski
© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl