Partia Landsbergisa w stylu Łukaszenki wysłała przeciwko swoim obywatelom 150 uzbrojonych policjantów

W piątek partia Landsbergisa w stylu Łukaszenki wysłała przeciwko swoim obywatelom 150 uzbrojonych policjantów. Akcja zastraszenia przez policję mieszkańców Dziewieniszek poniosła fiasko.
Od kilku dni zdeterminowani mieszkańcy Dziewieniszek zaciekle bronią swojego miasteczka przed zamiarem partii Landsbergisa, która planuje ulokować aż 1000 islamskich migrantów zarobkowych w centrum Dziewieniszek, liczących około 500 mieszkańców, w odległości zaledwie 50 metrów od gimnazjów polskiego i litewskiego.
W piątek, na wzór taktyki Łukaszenki, 150 uzbrojonych policjantów wysłano do Dziewieniszek, które w dużej mierze zamieszkują przedstawiciele mniejszości narodowych.
Mieszkańcy nie kryli oburzenia, widząc tak liczne siły policyjne w ich miasteczku. Uzbrojeni policjanci towarzyszyli przedstawicielom władzy, którzy przybyli na rozmowy z pikietującymi. Byli tam wiceminister spraw wewnętrznych Vitalijus Dmitrijevas, doradca premier ds. bezpieczeństwa narodowego Kęstutis Lančinskas i Generalny Komisarzowi Policji Renatas Požėla.
Zapytany przez dziennikarza LRT o to, po co tyle sił policyjnych, Generalny Komisarz Policji odpowiedział: "Siły policyjne są przygotowane na to, aby w razie potrzeby została zrealizowana podjęta decyzja. Ponieważ wczoraj otrzymaliśmy informację, że możliwe są akcje nieposłuszeństwa publicznego".
Ponadto podczas spotkania przedstawicieli władz z mieszkańcami przez jakiś czas był zablokowany przez policję wjazd do Dziewieniszek.
A reprezentanci władz przyjechali dziś na spotkanie z pikietującymi mieszkańcami Dziewieniszek, aby zaproponować im kompromis. Obiecywali, że w urządzanym w centrum miasteczka ośrodku dla nielegalnych migrantów zamieszkają tylko rodziny z dziećmi i tylko do 1 września. – Nie będzie samotnych mężczyzn, a tylko rodziny z dziećmi. To nie przestępcy. 1 września oni wyjadą do innych pomieszczeń, otrzymają dokumenty i będzie ustalona ich tożsamość – zapewniał Lančinskas. Zaznaczył też, że decyzja w sprawie ulokowania przybyszów w Dziewieniszkach już zapadła.
– Skąd wiecie, że nie są oni przestępcami, skoro nie posiadają dokumentów? – oburzali się mieszkańcy. Pytali też, czemu teraz nie mogą te rodziny zamieszkać w innych pomieszczeniach. Na co doradca premier powołał się na przetargi publiczne.
Dziewieniszczanie zgodnie twierdzili, że nie wierzą w obiecanki władz centralnych. Wołali głośno: „Nie” i „Wstyd”. Nie zgodzili się na kompromis, pozostając przy swoim zdaniu, że nie chcą u siebie ośrodka dla migrantów. Nie dali się łatwo zastraszyć, pomimo licznych sił policji sprowadzonych do miasteczka.
Rozmowy z mieszkańcami mają być kontynuowane w sobotę. Jak powiedział Renatas Požėla, mieszkańcom będzie przedstawiona podpisana przez szefową operacji stanu wyjątkowego decyzja o tymczasowym, do 1 września, ulokowaniu migrantów w Dziewieniszkach.
Wśród broniących swoich praw mieszkańców Dziewieniszek byli też posłowie z ramienia AWPL-ZChR Beata Pietkiewicz i Czesław Olszewski, przedstawiciele samorządu solecznickiego – wicemer Anna Jesvilienė, zastępca dyrektora samorządu Grzegorz Jurgo, radni Jarosław Wojciechowicz i Marius Narkun, a także radny rejonu wileńskiego Edmund Szot. Natomiast dziś rano z pikietującymi spotkał się mer rejonu solecznickiego Zdzisław Palewicz.
– Jesteśmy przedstawicielami tych ludzi. Będziemy z nimi, bo widzimy, że sytuacja jest poważna. Mieszkańcy mają duże obawy względem planów ministerstwa rozlokowania tu islamskich emigrantów. Ludzie cały czas są w napięciu – powiedział w rozmowie z portalem l24.lt poseł Czesław Olszewski, komentując wczorajsze wydarzenia w Dziewieniszkach. Dodał, że dzisiaj mieszkańcom udało się obronić swoje stanowisko. Policja odjechała i akcja zastraszenia się nie udała. Ale mieszkańcy nadal pełnią dyżur w miasteczku.
Poseł wyraził ubolewanie, że przedstawiciele struktur siłowych ograniczali wczoraj możliwość wjazdu do Dziewieniszek. Bo jak podkreślił, takie działania tylko wzmacniają napięcie. – Dzisiaj każdy ma telefon komórkowy i informacja rozpowszechnia się bardzo szybko. Ludzie bardzo burzliwie reagowali na docierającą informację o tym, że jest ograniczony dojazd w stronę Dziewieniszek. Żądali od przedstawicieli władzy z Wilna, aby zezwolili na wjazd ich bliskich, krewnych, oburzając się, jakim prawem są oni zatrzymywani, przecież jadą do swoich domów, do dzieci, wracają z pracy – mówił polityk.
Poseł Olszewski podkreślił, że jestem dumny z aktywnej obywatelskiej postawy mieszkańców Dziewieniszek. – Gdyby mieszkańcy nie byli tacy aktywni, to sytuacja na dany moment byłaby całkiem inna. Ludzie twardo stoją przy swoim, żądając od władzy odwołania swoich decyzji – powiedział polityk.
Źródło: L24.lt