Donald Tusk się odgraża [FELIETON]

0
0
0
Prawy.pl
Prawy.pl /

Odkąd Donald Tusk, dufny w auxilia Naszej Złotej Pani, która sobie w nim upodobała, wymanewrował swoich najgroźniejszych pretorianów, ponownie wznowił ofensywę w wojnie Donalda z Kaczorem.

Uczynił to tym bardziej skwapliwie, że Niemcy za pośrednictwem kontrolowanych przez siebie instytucji Unii Europejskiej też przypuściły ofensywę przeciwko naszemu nieszczęśliwemu krajowi, który, razem z Węgrami, ponownie znalazł się na niemieckim celowniku. Poprzednim razem znalazł się na niemieckim celowniku z woli wybitnego przywódcy socjalistycznego Adolfa Hitlera, który postanowił zbudować tysiącletnią Rzeszę. Tamta próba, jak wiadomo, się nie udała, ale Niemcy już się do tej idei tak przyzwyczaili, tak im się spodobała, że kiedy tylko pojawiły się sprzyjające koniunktury, zaraz przystąpiły do budowy IV Rzeszy – tym razem środkami pokojowymi, przynajmniej na początku. Ten wstęp jest konieczny do zrozumienia, dlaczego na niemieckim celowniku znalazła się Polską i Węgry.

Obydwa te kraje mogłyby stanowić najtwardsze jądro Trójmorza, które dzisiaj jest już tylko historycznym wspomnieniem, ale Niemcy, które wcześniej nawet zgłosiły do niego akces, teraz zwalczają już samą możliwość wznowienia tego projektu, a najlepszą metodą jest spacyfikowanie Polski i Węgier, by odtąd funkcjonowały w Europie, ale już na surowych warunkach niemieckich. Tego oczywiście nie trzeba głośno mówić, toteż pretekstem do pokojowej wojny z Polską i Węgrami jest demokracja i praworządność. Na Węgrzech Niemcy przede wszystkim walczą o demokrację, podczas gdy w Polsce – przede wszystkim o praworządność. Ciekawe, czy na Węgrzech jest też tylu folksdojczów demokratycznych, ilu u nas – praworządnych?

Wracając do Donalda Tuska to zaczął wygłaszać buńczuczne deklaracje, a ostatnio podgrażał się, że niech go tylko ktoś w Polsce spróbuje zamknąć. Nie wiadomo, co wtedy będzie, ale nietrudno się domyślić, że są dwie możliwości. Albo Donald Tusk zostanie zamknięty, albo przeciwnie – zamknięci zostaną ci, którzy chcieli go zamknąć – jak to w państwie praworządnym. Jak tam będzie, tak tam będzie, chociaż nie od rzeczy będzie przypomnieć, że jeśli już miałoby dojść do zamknięcia takiego czy owakiego, to chyba nie mogłoby się to dokonać bez udziału niezawisłego sądu. Ponieważ niezawiśli sędziowie tak się politycznie rozdokazywali w wojnie o praworządność, że pojawiły się rzeczy wcześniej niespotykane: nielegalne sądy i nielegalni sędziowie oraz sędziowie i sądy absolutnie legalne. Różnica bierze się stąd, kto takich sędziów rekomendował prezydentowi do nominacji – czy Krajowa Rada Sądownictwa w starym składzie, zatwierdzonym przez Sralon – czy też Krajowa Rada Sądownictwa w składzie nowym, którego Sralon nie zatwierdził. Dodatkowej pikanterii dodaje temu sędziowskiemu dokazywaniu okoliczność, że właśnie europejski profsojuz sowietów sądowniczych tę nową Krajową Radę wyrzucił ze swego grona w ciemności zewnętrzne, skąd dobiega płacz i zgrzytanie zębów. Zatem gdyby Donalda Tuska zamknąć próbował jakiś sąd nielegalny, to Donald Tusk mógłby pokazać mu gest Kozakiewicza – że tu się zgina dziób pingwina – bo żaden legalny sąd Donalda Tuska zamknąć by się nie ośmielił, podobnie jak nie ośmieliłby się ukarać pana red. Adama Michnika, nawet gdyby się okazało, że tak naprawdę to Donald Tusk, a nie pan Maciej Plichta, był głównym bohaterem afery Amberg Gold. Prawdziwi, lgalni sędziowie, pamiętają bowiem porzekadło popularne w Sztafetach Ochronnych, że prawdziwy typ nordycki i bez mydła jest czysty, podczas gdy typ jakiś taki nieprawdziwy, nie będzie czysty, choćby nie wiem jak się pucował. Toteż niezawisłe sądy zakazały Marszu Niepodległości, bo jakże tu zezwalać na takie marsze w sytuacji, gdy Nasza Złota Pani, za pośrednictwem Donalda Tuska, właśnie ogłosiła powszechną mobilizację folksdojczów? O niepodległości Polska powinna bowiem jak najszybciej i gruntownie zapomnieć, żeby mogła szczerze i bez zastrzeżeń włączyć się w niemieckie dzieło odbudowy. Toteż i niezawiśli sędziowie powinność swej służby w lot zrozumieli, Czy jednak 250 tysięcy ludzi pozwoli, by swoją wolę narzucili im jacyś przebierańcy – to się jeszcze okaże, bo na przykład ja, który wcześniej na żadne Marsze Niepodległości nie chodziłem, bo wydawało mi się, że to są Marsze Zamiast Niepodległości – teraz chyba pójdę, bo czyż to nie jest najlepszy, a może nawet ostatni moment, by, na przekór folksdojczom, pokazać polską wolę zachowania niepodległości? “Wygraj w polu, a wygrasz i w sądzie” – twierdził Klucznik Gerwazy – no i właśnie będziemy mogli przekonać się, czy miał rację, czy tylko tak się przechwalał.

Wróćmy jednak do Donalda Tuska i jego buńczucznych deklaracji. Być może przyjęty przezeń ton jest uzasadniony, ale może to też tylko przechwałki? Przypomnę w związku z tym rok 2007, kiedy to przed wygranymi wtedy wyborami, Platforma Obywatelska miała “gabinet cieni”. Ale gdy przyszło do tworzenia rządu, to tylko pan Drzewiecki i pani Kopaczowa objęli resorty, na które byli szykowani, a pozostałe objęły zupełnie inne osoby. Ministrem finansów zamiast Zbigniewa Chlebowskiego został poddany brytyjski Jacek “Vincent” Rostowski z pierwszorzędnymi korzeniami, Ministerstwo Obrony zamiast pana Zdrojewskiego objął krakowski psychiatra Bogdan Klich, a Ministerstwo Sprawiedliwości, zamiast pani Pitery, wziął pan Zbigniew Ćwiąkalski. Charakterystyczne było w dodatku to, że ci odsunięci ani słowem nie odważyli się przeciwko temu zaprotestować. Żeby zrozumieć ten fenomen, musimy puścić wodze fantazji. Ja na przykład wyobrażam sobie, że Donalda Tuska odwiedził ktoś starszy i mądrzejszy i powiedział mu: słuchajcie no Tusk, wiecie, rozumiecie, macie tu listę swojego gabinetu i nic tu nie kombinujcie, bo z tego wynikną same zgryzoty, a my będziemy musieli przypomnieć wam, skąd wyrastają wam nogi. Ciekawe kto teraz przyszedłby do Donalda Tuska z propozycją nie do odrzucenia – czy po staremu tubylcze stare kiejkuty, czy po nowemu – jakieś zbiry z BND. Bo wprawdzie Nasza Złota Pani sobie w Donaldzie Tusku bardzo upodobała, ale przecież i ona – na podobieństwo ewangelicznego setnika, co to wprawdzie miał pod sobą żołnierzy, ale i sam był “pod władzą postawiony” - więc absolutnej pewności w tej sytuacji mieć nie można. Co więcej – zbiry z BND, znając lekkomyślność tubylczych starych kiejkutów, co to niejedną operację, ot choćby ciamajdan 16 grudnia 2016 roku spaprały – tym razem, ze względu na to, iż pokojowa wojna polsko-niemiecka wchodzi w decydującą fazę – żadnymi tubylczymi starymi kiejkutami wyręczać się nie będą, tylko dopilnują wszystkiego osobiście.

Stanisław Michalkiewicz

Źródło: Stanisław Michalkiewicz

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną