Spędziła PIĘĆ GODZIN w toalecie, bo nie chciała nikogo zarazić COVIDEM!
To kolejny przykład tego, jak działa koronapanika. Pięć godzin spędziła w samolotowej toalecie pochodząca z USA Marisa Fotieo, która postanowiła się tam samoizolować, gdy test wykonany w trakcie lotu na Islandię wykrył w jej organizmie koronawirusa – podał w piątek brytyjski dziennik „The Guardian”.
Kobieta przyznała, że zaniepokoił ją nagły ból gardła. Badanie wykonała sama z pomocą zakupionego wcześniej testu, który zabrała w podróż z Chicago do Reykjaviku. Po otrzymaniu pozytywnego wyniku, w obawie przed zakażeniem współpasażerów, zamknęła się w samolotowej toalecie, w której spędziła resztę lotu.
– To było szalone doświadczenie, na pokładzie było 150 osób i bałam się, że kogoś zakażę – przyznała telewizji NBC News po wylądowaniu. Załoga samolotu w czasie 5-godzinnej samoizolacji dostarczała kobiecie jedzenie i napoje.
Nie jest jasne, czy Fotieo musiała zaprezentować test na obecność koronawirusa przed wejściem na pokład samolotu. W rozmowie z telewizją CNN powiedziała, że jest zaszczepiona dawką przypominającą, a celem podróży, w którą 20 grudnia udała się z bratem i ojcem, była Szwajcaria.
Po wylądowaniu kobieta udała się do hotelu Czerwonego Krzyża w stolicy Islandii, gdzie spędziła 10-dniową kwarantannę.
Według danych Amerykańskich Centrów Kontroli i Prewencji Chorób średnia dzienna liczba nowych zakażeń z siedmiu ostatnich dni w USA wynosi 277 tys., co jest najwyższym poziomem od początku pandemii. Wskaźniki zgonów i hospitalizacji pozostają jednak względnie stabilne.
Z drugiej strony panika i nieadekwatny poziom utrzymywania środków ostrożności może wynikać z przekazu mediów głównego nurtu w USA. Zgodnie z nim, Stany Zjednoczone czeka „przerażająca faza pandemii" Covid-19, ponieważ w kraju jest dużo osób niezaszczepionych, a ci, którzy nie przyjęli przypominającej dawki szczepionki nie są wystarczająco odporni. Zdaniem komentatorów sytuacja ma pogorszy
się po Nowym Roku.
Z danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa wynika, że we wtorek padł dobowy rekord zakażeń - 265 427, a za wzrost liczby infekcji odpowiada głównie wariant koronawirusa Omikron. Część lekarzy spodziewa się nasilenia fali zachorowań po Sylwestrze. Poprzedni szczyt zakażeń - 250 141 przypadków - miał miejsce 8 stycznia 2021 roku.
Zdaniem szefowej amerykańskich Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) Rochelle Walensky narastająca fala przypadków wirusa powoduje nadmierne obciążenie szpitali.
- Koncentruję się na tym, aby zapewnić, że falę Omikrona przejdziemy z minimalną liczbą hospitalizacji i ciężkich przebiegów choroby – powiedziała Walensky. Podkreśliła, że szczepionki, w tym dawki przypominające, są najskuteczniejszą metodą ograniczania liczby infekcji.
Zgodnie z danymi CDC do stanów o najwyższej liczbie infekcji należały we wtorek Nowy Jork (ponad 40 tys.), Kalifornia (ponad 30 tys.), Teksas (ponad 17 tys.) i Ohio (ponad 15 tys.). 25 grudnia Omikron stanowił w USA szacunkowo 58,6 proc. wszystkich przypadków koronawirusa.
- Podczas gdy osoby zaszczepione i wzmocnione (dawką przypominającą) mogą doświadczać tylko łagodnych objawów wariantu Omikron, eksperci podkreślają, że nie dzieje się tak w przypadku ludzi nieszczepionych. Nowa fala (pandemii) ma również wpływ na dzieci. Liczba ich hospitalizacji w ciągu ostatniego tygodnia wzrosła w USA o 35 proc. W Nowym Jorku zwiększyła się w ciągu ostatniego miesiąca pięciokrotnie – podaje CNN.
Wraz ze wzrostem zakażeń rosną naciski na te osoby, które postanowiły się nie zaszczepić. Ten trend dotyczy również amerykańskich żołnierzy. Korpus piechoty morskiej USA poinformował w czwartek, że 206 marines zostało zwolnionych ze służby za odmowę szczepienia się na COVID-19. Pentagon zaostrzył ostatnio kary za unikanie szczepienia, ze względu na rosnącą ponownie liczbę zakażeń – podaje portal Axios. Wcześniej w grudniu dowództwo piechoty morskiej poinformowało, że zwolniło 103 żołnierzy. Pentagon podał, że tej chwili około 94 proc. marines w aktywnej służbie jest w pełni zaszczepionych na COVID-19.
PZ
Źródło: interia.pl, wMeritum.pl