Dwie Polski
Historia pokazuje, że właściwie te dwie Polski egzystują obok siebie od wieków. Gdy Sejm Czteroletni przyjmuje Konstytucję 3 Maja, w obronie partykularnych interesów - tworzy się Targowica i prosi o interwencję Katarzynę.
Po II Wojnie Światowej też jedni układali się z „wyzwolicielami”, inni walczyli o wolną Polskę, chociaż decyzje o oddanie jej w strefę sowieckich wpływów zapadły już w Jałcie i Poczdamie. „Wyklęci” przez PRL walczyli o wolność, sprawiedliwość, honor i marzenia. I w myśl polskiego romantycznego paradygmatu „Ja i ojczyzna- to jedno”, ginęli z ręki brata, który widząc jakie są realia, pozbawiony nadziei, nie chciał się porywać z motyką na słońce. To była tragedia. Wykańczaliśmy siebie nawzajem w imię ideałów i w imię prywaty lub świętego spokoju. Czasami w imię rozsądku lub „mniejszego zła”, jakby zło nie było złem.
Przez ostatnie 25 lat oddaliśmy Polskę „światłym” hochsztaplerom, którzy wmawiali nam, że w czasie ustrojowej transformacji nie było trzeciej drogi i bezapelacyjnie należy podążać tą, którą narzucili nam Soros-Sachs- Balcerowicz i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. I że trzeba było oddać w obce ręce banki, zlikwidować polski przemysł, sprzedając zakłady za przysłowiową złotówkę, zgodzić się na rolę rynku zbytu, kolonię i rezerwuar taniej siły roboczej.
„Polska gospodarka została zniszczona przez Balcerowicza i opanowana całkowicie przez kapitał zagraniczny. Kilkadziesiąt miliardów dolarów zysku kapitał zagraniczny wyprowadza co roku z Polski. Gdyby tego nie było, Polska byłaby znacznie bogatsza. To wszystko zrobił Balcerowicz. A kim jest Petru?” To najbliższy współpracownik Balcerowicza!” pisze na facebooku prof. Witold Kieżun. Nie przypadkowo osobę Petru media głównego nurtu „pompują” pod niebiosa i tak nachalnie, że w wielu internetowych wpisach pod dowolną informacją, nawet o pogodzie (7 stopni ciepła), masowo pojawiają się ironiczne pytania: „Co na to Petru?” Bo jak twierdzi Stanisław Michalkiewicz „Platforma ma już pozamiatane”.
Dla każdego analityka od dawna stało się jasne, że „Nowoczesna” to przybudówka PO ( z którą –jak chlapnął w TVN jeden z liderów, „było już dogadane”)i szalupa, dla platformerskich zbiegów .
Prof. Andrzej Kaźmierczak członek Rady Polityki Pieniężnej od dawna alarmował, że władza PO-PSL to ludzie „szczodrzy dla obcych i obojętni dla swoich”, przez co polskie przedsiębiorstwa nie mają szans sprostania konkurencji. W starciu „ bogatych najemników” i biednych biznesmenów jak na dłoni widać model transformacji komunistycznych liberałów. Alarmował, że w najlepsze, „w białych rękawiczkach”, trwa wyprowadzenie oszczędności Polaków za granicę, że sito podatkowe jest dziurawe, bo firmy zagraniczne uchylają się w Polsce od płacenia podatków poprzez ukryte transferowanie dochodów za granicę.
Teraz, gdy PiS mówi o repolonizacji banków i mediów, podatku bankowym i podatku od dochodów supermarketów, za które można by sfinansować 500 zł na dziecko i powrót do niższego wieku emerytalnego (dla tych, którzy ten wariant wybiorą), tworzy się wokół Trybunału Konstytucyjnego atmosferę histerii i ustawia marsze w imię „obrony demokracji”. Mimo, że nie pluralistyczny Trybunał w obecnym składzie storpeduje pewnie wszystkie najważniejsze społeczne i gospodarcze decyzje PiS, by nie dopuścić do zmiany dotychczasowego układu. Nie dziwię się, że nazywa się rzecz po imieniu, stwierdzając, że KOD to –sorry-Komitet Obrony Dup (własnych).
Ta sobotnia manifestacja KOD- u to był w istocie marsz beneficjentów transformacji z lewa i prawa, których władza PiS odrywa właśnie od koryta. W sobotę i niedzielę w marszach przez Warszawę manifestowały dwie Polski. Ta biedniejsza, patriotyczna, oddana idei Polski sprawiedliwej i Polska nachapanych cwaniaków uzurpujących sobie monopol na racje, mądrość, prawo do trwania przy władzy dożywotnio z dziećmi i wnukami, oczywiście… w obronie demokracji. To był test siły wpływów, zdolności organizacyjnych i mobilizacyjnych.
Jeśli zmiany, którą wybrali Polacy, nie obronimy, będziemy mogli mieć tylko pretensje do siebie, że nie stanęliśmy za nią murem. Dlatego podpisuję się pod słowami prof. Kieżuna, że „dzisiaj trzeba protestować, dlatego, że absolutnie musimy zwyciężyć”. Prof. Kieżun pisze wprost „ Sytuacja jest tragiczna, jedyna szansa dla uratowania naszego kraju to pełna mobilizacja! Trzeba demonstrować, ale nie tylko demonstrować, także pracować i realizować racjonalny program dla Polski!”
Wygrane przez PiS wybory nie pozwalają zwolennikom zmian osiąść na laurach. „Kraje, które przeszły trudną drogę tworzenia oddolnych, obywatelskich więzi zaufania, zbudowały demokrację zakorzenioną, a nie dekoracyjną - stwierdził w rozmowie ze mną prof. Andrzej Zybertowicz. I namawia: „Rozstańmy się wreszcie z sentymentalną wizją demokracji z której wynika naiwna, roszczeniowa postawa, bo to spycha nas do mentalności niewolnika, i z naiwną wizją życia społecznego w ogóle lansowaną przez niektóre media i niektórych badaczy naiwniaków. Gra społeczna jest grą interesów. Słabemu - o ile nie ma takiej konieczności - nie daje się narzędzi do wzmacniania jego pozycji. Kto sprawniej organizuje się wokół swoich interesów, ten zyskuje więcej”.
Przypomniał, co powiedział, bodaj w 1997 r., Jan Paweł II z okna kliniki Gemelli w Rzymie do delegatów „Solidarności”: „Trzymać i nie popuszczać”. „Nie należy mieć złudzeń, że demokracja dobrze działa, a polski interes narodowy jest zabezpieczony”- ostrzega Zybertowicz. .
Wciąż jest bowiem aktualne pytanie ,jakie zadał premier Jan Olszewski podczas sejmowej „nocnej zmiany”, gdy obalano jego rząd.. „Trzeba odpowiedzieć sobie nie tylko na pytanie „Jaka Polska”, ale też „Czyja Polska”.
Alicja Dołowska
WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.
Źródło: prawy.pl