Słów kilka o podstępnym wirusie, który galerii i supermarketów się nie ima, ale w Kościołach chętnie buszuje [FELIETON]
Jak wiadomo wirus posiada swoje ulubione siedliska. Nie są to supermarkety, galerie, kina, ale Kościoły. Ten fakt jest znany i bardzo łatwy do wyjaśnienia.
W świątyniach gromadzą się tysiące ludzi na Mszy w dniach powszednich, a w każdą niedzielę dochodzi do spięć, gdyż z powodu ogromnych tłumów, nie każdy może wejść do środka. Właśnie dlatego spora część osób uczęszczających do Kościoła przed pandemią postanowiła zaniechać tego niebezpiecznego rytuału.
Mszę można obejrzeć przecież w telewizji, a premiera głośnego filmu zdarza się tylko raz. Trzeba minimalizować ryzyko zakażenia i zrezygnować z rzeczy najmniej istotnych. Warto nadmienić, iż nie są to w żadnym razie spotkania w licznym gronie czy polowania na kuszące promocje, ale właśnie uczestnictwo w obrzędach religijnych. Rozprzestrzenianie się wirusa dla niektórych posiada także pozytywne strony. Łatwiej uciszyć sumienie, bo przecież w niedzielę zostaję w domu, ponieważ zależy mi na zdrowiu własnym i bliskich.
Niestety taką filozofię obrało wielu Polaków. Dostrzegam to na przykładzie swojej parafii. Odsetek ludzi regularnie praktykujących w czasie pandemii zmniejszył się w niej aż o 1/3. Nie ma już większego znaczenia, iż dyspensa została cofnięta, bo przecież uczestnictwo w Mszy nie może łączyć się z ryzykiem zapadnięcia na wirusa. Szkoda tylko, że mówią tak Ci , którym covid nie przeszkadza w prowadzeniu aktywnego trybu życia na wielu płaszczyznach. Hierarchia wartości została tu niestety poważnie zaburzona. Najistotniejsze kwestie zepchnięto na całkowity margines. Warto raz jeszcze zaapelować do tych, którzy kościelne mury omijają szerokim łukiem, aby przestali żyć w zakłamaniu. Jeżeli rzeczywiście nosicie w sercu strach, że pandemia zagrozi Wam i Waszym rodzinom, to nie ma lepszego miejsca do zwierzenia się ze swych trosk od świątyń. W tym trudnym czasie szczególnego znaczenia powinna nabrać modlitwa i ufność w Bożą wszechmoc. Niegdyś podczas zarazy ludzie tłumnie gromadzili się w Przybytku Pana , a dzisiaj? Pamiętajmy, iż nigdy nie jest zbyt późno, aby powrócić na łono Kościoła i do normalności z Bogiem w sakramencie eucharystii, a zaprzestać wznoszenia modłów w wygniecionym dresie przed ekranem telewizora.
Źródło: redakcja