Stanisław Michalkiewicz: Korzystamy z wojny [FELIETON]
“Z wszystkiego można szmal wydostać, tak, jak za okupacji z Żyda” - twierdzi poeta w nieśmiertelnym poemacie “Towarzysz Szmaciak”. Pewnie to prawda, ale skoro tak, to warto postawić pytanie, kto ma największe szanse wydostania szmalu “ze wszystkiego”? Myślę, że największe szanse wydobycia szmalu ze “wszystkiego”, ma niewątpliwie rząd.
Problemem jest tylko pretekst – ale z tym nie ma problemu. Jak opowiadał starożytny grecki bajarz Ezop, kiedyś wilki walczyły z owcami i kiedy owce zażądały od wilków wyjaśnień, dlaczego właściwie je rozszarpują i zjadają, to wilki po namyśle odparły, iż dlatego, że owce mącą im wodę w rzece. Toteż Komisja Europejska, w której zasiadają niemieckie owczarki z panią Urszulą von der Leyen na czele, z subwencji przeznaczonych dla Polski, właśnie potrąciła sobie 30 mln euro pod pretekstem, że Polska natychmiast nie zamknęła kopalni węgla brunatnego Turów – zgodnie z rozkazem jakiejś durnicy, którą przebrano w “śmieszny, średniowieczny lach” i posadzono w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości w Luksemburgu, żeby pilnowała interesu. Nasi Umiłowani Przywódcy, którym nie chciało się wcześniej dogadać z mężnymi Czechami w tej sprawie, teraz bagatelizują cały incydent. No już ci, dla naszych Umiłowanych Przywódców 30 mln euro to nic nie znaczy; to nie oni będą ten deficyt wyrównywać, tylko pod jakimś pretekstem zmuszą do tego nas. Ale dobrze nam tak, bo któż przytomny wybiera na posłów takich jegomościów, jak jeden z drugim (nie wiem, czy wolno wymawiać ich nazwiska, bo zdaje się, że faszystowskie przepisy wymagają, by na wymówienie takiego zaklęcia za każdym razem uzyskiwać zgodę zainteresowanego), czy Wielce Czcigodne damy, jak na przykład moja faworyta? Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało – powiada Molier – ale nie tylko on – bo już Platon przestrzegał: “Nieszczęsny! Będziesz miał to, czegoś chciał” – a nawet Pan Jezus. Jak zapisała w “Dzienniczku” św. Faustyna Kowalska – powiedział jej, że jeśli zwyczajne środki perswazyjne nie przemawiają do zatwardziałych grzeszników, to On spełnia wszystkie ich pragnienia i tak uczy ich rozumu. Czy skutecznie? To niestety nie jest pewne, bo - jak zauważył Franciszek ks. De La Rochefoucauld – tylko dlatego Pan Bóg nie zesłał na ziemię drugiego potopu, bo przekonał się o bezskuteczności pierwszego. Toteż niepodobna odmówić słuszności panu Stanisławowi Sojce, który w jednej ze swoich piosenek śpiewa: “nasze grzechy, ciągle te same i nudne, zadomowiły się w nas”. W takiej sytuacji nasze zgryzoty z Umiłowanymi Przywódcami są naturalnym następstwem naszych decyzji – ale powiadają, że głupota ludzka jest nieskończona i można ją porównać tylko do cierpliwości Boskiej. Na tym właśnie opiera się demokracja przedstawicielska, którą Arystoteles obrzucał językiem nienawiści.
Wróćmy jednak a nos moutons, to znaczy – do naszych baranów, które właśnie – zgodnie z nawoływaniami militarystów, co to podżegają swoich słuchaczy, by “korzystali z wojny, bo pokój będzie straszny”, próbują z wojny korzystać. I słuszna ich racja, bo pomyślmy sami; gdyby nie wojna, to jak pan prezes NBP objaśniałby przyczyny inflacji? Dopiero musiałby nałamać sobie głowy, żeby to tłumaczenie jako tako trzymało się kupy, a i tak opozycja by nad nim wydziwiała. Tymczasem teraz powiada, że to wszystko przez wojnę – i nie tylko wyznawcy “dobrej zmiany”, ale i zwolennicy obozu zdrady i zaprzaństwa kiwają głowami ze zrozumieniem i powiadają: już ci prawda, wielmożny panie. Podobnie rząd; rozrzuca forsę na prawo i lewo i niczym się nie martwi, tylko ma nadzieję, że obsypani złotem będą głosować na “dobrą zmianę”, bo wojna nie tylko wszystko usprawiedliwia, ale w dodatku i nieprzejednaną opozycję zmusza do zamknięcia mordy na kłódkę, bo każdy rozumie, że jak tylko objawi jakieś wątpliwości, to zostanie ruskim agentem, a w najlepszym razie – skrytym zwolennikiem Putina. Do niedawna było to w mondzie tylko źle widziane i nawet pan red. Adam Michnik pozwalał Putinowi karmić się i poić w Klubie Wałdajskim, ale teraz mamy etap inny, etap surowości, więc nie tylko pan red. Adam Michnik złego Putina pryncypialnie potępia, a za nim rzesze mikrocefali, ale również Umiłowani Przywódczy z obydwu obozów. Wojna bowiem to nie żarty, tu nie tylko nie ma miejsca na wątpliwości, ale wszystkich rozpiera potrzeba działania, dokonywania bohaterskich czynów, w rodzaju dania po mordzie Januszowi Korwin-Mikke, który powiedział, że “nie ma dowodów”, że nieszczęsnych mieszkańców Buczy zamordowali Rosjanie. A przecież normalnie by wystarczyło, by ktoś taki dowód przedstawił i wszelkie wątpliwości by zniknęły, tymczasem z mordobicia wyniknąć może tylko mordęga. Nikomu nie przychodzi na przykład do głowy, by do Buczy, podobnie jak do pułku “Azow”, co to był oskarżany o znęcanie się nad rosyjskimi jeńcami, zaprosić komisję Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, która by sprawę wyjaśniła. Skoro podczas II wojny światowej można było zaprosić komisję MCK do Katynia, to dlaczego teraz nie do Buczy? Tymczasem prezydent Załeński zaprasza tam prezydenta Macrona i Naszą Złotą Panią, żeby nimi wstrząsnąć i w ten sposób skłonić do poprawy.
Inter arma silent Musae – powiadali starożytni Rzymianie – co się wykłada, że wśród oręża cichną Muzy. Ale nie tylko Muzy, bo również – opory moralne. Tak się składa, że pan premier Morawiecki, aktualnie w obozie “dobrej zmiany”, dokąd trafił z obozu zdrady i zaprzaństwa, wraz z Naczelnikiem Państwa prezentuje się jako pobożny konserwatysta. I właśnie on wniósł do Sejmu projekt ustawy “sankcyjnej”, a Sejm uchwalił tę ustawę, która przewiduje “zamrażanie” majątków podmiotów i osób “wspierających Rosję”. Głosowali za nią wszyscy posłowie, z wyjątkiem posłów Konfederacji, którzy się wstrzymali. Co to znaczy “wspieranie Rosji” bezpośrednie, a zwłaszcza - “pośrednie” - tego ustawa nie wyjaśnia, ale pewne światło rzuca na tę sprawę okoliczność, że z wnioskami, by jakąś “osobę”, lub “podmiot” wciągnąć na listę proskrypcyjną a ich majątek “zamrozić”, będą występowały wszystkie możliwe bezpieczniackie watahy, które tak się w naszym nieszczęśliwym kraju rozmnożyły. Taka ustawa stwarza ludziom przedsiębiorczym, którzy w dodatku kierują się nieubłaganym patriotyzmem, bardzo szerokie perspektywy. Jestem pewien, że w miarę, jak rządowi i bezpieczniakom będzie brakowało pieniędzy, lista osób “wspierających Rosję”, zwłaszcza “pośrednio”, będzie pęczniała w postępie geometrycznym. I pomyśleć, że taką znakomitą okazję stworzyła wojna. Gdyby nie ona, trzeba by kombinować inaczej, a i tak wynik nie byłby pewny, podczas gdy wojna znakomicie ułatwia marsz na skróty i to nawet w sytuacji, gdy Polska, podobnie jak wszystkie inne państwa członkowskie NATO, nie pozostają z Rosją w stanie wojny. Przeciwnie – wszystkie utrzymują z Rosją stosunki dyplomatyczne, chociaż jestem pewien, że w ramach licytowania się na patriotyzm, prędzej czy później stan wojny z Rosją ktoś będzie chciał ogłosić.
Stanisław Michalkiewicz
Źródło: Stanisław Michalkiewicz